Węgry kupują Caracale, a Łódź remontuje, remontuje, remontuje...
Węgry kupują Caracale, śmigłowce, które miały być produkowane w Łodzi. Minęły ponad dwa lata od czasu, gdy PiS utrącił tę inwestycję, a Łódź nie może tego zapomnieć. Trudno się dziwić. Przegrało na tym wojsko i cały region łódzki
Im więcej czasu upływa od momentu, gdy PiS pozbawił Łódź fabryki nowoczesnych śmigłowców, a polską armię tak potrzebnych jej wielozadaniowych wiropłatów, tym coraz ciekawsze podaje się powody, dla których nie dopuszczono do realizacji podpisanego już kontraktu. Przypomnijmy, że niedawno minęły dwa lata od zerwania umowy. Teraz temat wrócił, bo 16 śmigłowców H225M Caracal koncernu Airbus Helicopters kupują Węgry. Można powiedzieć: te Węgry, które tak często stawia nam się za wzór i te Caracale, które miały być montowane w Łodzi.
W audycji Sygnały Dnia Polskiego Radia szef MON Mariusz Błaszczak wyjaśnił, dlaczego nie możemy brać z Węgrów przykładu, chociaż bardzo ich kochamy.
Mamy dwie fabryki – w Świdniku jest to fabryka Leonardo produkująca śmigłowce, w Mielcu to fabryka Sikorskiego, teraz właścicielem jest Lockheed Martin, produkująca śmigłowce – wyjaśnił Błaszczak. – Nie ma w Polsce miejsca na trzecią fabrykę czy też montownię, gdyż wprowadzenie tego trzeciego podmiotu oznaczałoby zamknięcie czy to Świdnika, czy to Mielca, a więc zlikwidowanie miejsc pracy.
I od razu wypuścił zasłonę dymną, oznajmiając, że w toku jest przetarg na śmigłowce do zwalczania okrętów podwodnych i ratownicze zarazem. Ale już nie dodał, że w wyniku przetargu z 2015 roku, rozstrzygniętego za rządów PO-PSL miało powstać 50 śmigłowców dla całej armii, a przetarg, o którym mówi, dotyczy... czterech sztuk dla Marynarki Wojennej. Nawiasem mówiąc, wynik przetargu wydaje się przesądzony, bo została w nim już tylko wspomniana firma Leonardo (dawniej Agusta Westland).
W kontekście Łodzi i Caracali nie od rzeczy będzie wspomnieć, że na Węgrzech powstanie fabryka produkująca części do tego typu śmigłowców...
Wracając do wyjaśnienia ministra Błaszczaka. Jego poprzednik Antoni Macierewicz, zawzięty przeciwnik francuskiej inwestycji w Łodzi, używał przewrotnego argumentu, że trzeba bronić polskich fabryk w Świdniku i Mielcu, choć to żadne polskie fabryki – pracują tam polskie załogi, ale właścicielami są koncerny zagraniczne. W przeciwieństwie do Łodzi, gdzie Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 były i są nie tylko własnością polską, ale i państwa polskiego.
Nie chodzi tu o najeżdżanie na kapitał włoski czy amerykański, chodzi o to, jak łatwo poprzedniemu szefowi MON przychodziło manipulowanie patriotyczno-gospodarczymi emocjami, aby osiągnąć swój cel.
Jaki dokładnie był ten cel, do dziś nie wiadomo. Jasne jest tylko, że z szumnych zapowiedzi Macierewicza o śmigłowcach dla polskiej armii nie zostało nic. Zauważmy też, że po Macierewiczu i tamtym rządzie PiS, za którego ukręcono łeb kontraktowi na Caracale, śladu nie ma. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności, a ministrowi Błaszczakowi zostaje tylko świecenie oczami, że tak trzeba było.
A co w Łodzi? W Łodzi po staremu. Remontują poradzieckie śmigłowce...