- Nieznany sprawca ukradł synowi wędki, które ten zostawił na rowerze. Dzięki pomocy sołtys Redzikowa sprzęt wrócił do nas już na drugi dzień - opowiada pani Elżbieta ze Słupska.
Krzysztof, syn pani Elżbiety, regularnie wędkuje. Kilka dni temu, wracając z łowiska, postanowił odwiedzić znajomą w Redzikowie. Przed wejściem do klatki schodowej zostawił rower, a w koszyku także torbę ze sprzętem wędkarskim. Gdy po kilku minutach chciał wracać do domu, zorientował się, że torba zniknęła.
- Syn miał w niej dwie wędki i inny sprzęt niezbędny do łowienia ryb. Wszystko to warte było kilkaset złotych - mówi pani Elżbieta. - To była duża torba, być może złodziej pomyślał, że damska, że są w niej na przykład pieniądze. Syn w drodze do domu zgłosił kradzież sprzętu na policji. Miał tam jeszcze wrócić, żeby dostarczyć dowody zakupu wędek i zdjęcia sprzętu wędkarskiego.
Nasza czytelniczka postanowiła działać niezależnie od policji. Skontaktowała się z sołtys Redzikowa i poprosiła ją o pomoc. - W niewielkich miejscowościach wszyscy wszystkich znają. Miałam nadzieję, że jeśli torbę syna ukradł ktoś miejscowy, pani sołtys będzie miała podejrzenia, kto to mógł być i zaapeluje do niego, by oddał to, co ukradł - mówi pani Elżbieta.
Następnego dnia kobieta wraz z synem pojechała do Redzikowa, by na miejscu rozpytać mieszkańców o sprzęt wędkarski i ewentualnych sprawców kradzieży.
- W sklepie nikt nic nie wiedział. Jednak gdy już planowaliśmy wracać, z pobliskiego lasku wyszedł mężczyzna z torbą syna - opowiada nasza czytelniczka.
- Jak twierdził, właśnie ją znalazł. Powiedział również, że znalazły się także wędki i pozostały sprzęt, i że czekają na nas w mieszkaniu znajomej syna. Wiem, że to dzięki pomocy pani sołtys. Jestem jej i innym mieszkańcom Redzikowa bardzo wdzięczna za zaangażowanie.
Beata Juryś, sołtys Redzikowa, cieszy się z takiego zakończenia tej sprawy. - Nie ma mojej zgody na to, żeby w naszej miejscowości ktoś komuś coś ukradł - mówi Beata Juryś. - Gdy dowiedziałam się o tym zdarzeniu, zaczepiłam kilku mieszkańców, wykonałam kilka telefonów. Być może informacja o poszukiwaniu sprzętu dotarła do złodzieja.
Może on przestraszył się, że wokół sprawy zaczyna być głośno i dlatego oddał to, co ukradł. Jak dodaje, do kradzieży w Redzikowie dochodzi sporadycznie.
- Jednak gdy już jest taka sytuacja, mobilizacja mieszkańców jest bardzo duża, bo wszystkim zależy na tym, żeby do takich zdarzeń u nas nie dochodziło - mówi sołtys Redzikowa.