Piątek, godzina "zero". Startuje program ""Rodzina 500 Plus". Czy uda się uniknąć tłoku? Czy zadziała system komputerowy? Czy komuś w kolejce nie siądą nerwy? Piszemy o tym, jak we Włocławku i okolicach przebiegała realizacja programu.
Na spotkaniu w biurze poselsko-senatorskim Joanny Borowiak i Józefa Łyczaka z PiS podsumowano start projektu "Rodzina 500 Plus".
- Ten projekt ma wspierać rodziny w wychowywaniu dzieci, dać elementarne poczucie bezpieczeństwa - mówi Joanna Borowiak. - Jest to duże wsparcie dla rodzin wielodzietnych. Senator Józef Łyczak podkreślał, że po raz pierwszy pomoc trafia w tak dużej mierze także do rodzin wiejskich. - Dziękujemy pracownikom socjalnym za odpowiednie przygotowanie się do zadania - mówi Joanna Borowiak. - Ich pracę w pierwszych dniach programu oceniamy bardzo wysoko. We Włocławku programem objętych jest ok. 11 tysięcy dzieci. Będzie to kosztować rząd ok. 43 mln zł. Włocławski MOPR już otrzymał pieniądze na obsługę programu - 167 tys. zł. Z tego pokryte też będą płace za pracę ponadwymiarową - MOPR wydłużył, na okres trzech miesięcy, czas pracy do godz. 17.30. - Kolejność składania wniosków nie ma przełożenia na kolejność wypłat - mówi Piotr Grudziński, dyrektor MOPR. - Mamy nie tylko te świadczenia, ale również i inne - na przykład rodzinne, alimentacyjne.
Posłanka Joanna Borowiak. - Pieniądze, które trafią do rodzin (pierwsze przelewy moga być już na przełomie kwietnia i maja), trafią na rynek i będą stymulować gospodarkę.
Dajmy szansę rodzinom, miejmy do nich zaufanie - apeluje pani poseł
Jeśli chodzi o szacunki kosztów, między tym, co wyliczyły służby wojewody, a co pracownicy MOPR we Włocławku, są pewne różnice. - Ale mamy zapewnienie, że wszystkie potrzeby finansowe uczestników programu zostaną zaspokojone - mówi Piotr Grudziński.
Jak podkreśla posłanka Joanna Borowiak, pieniądze, które trafią do rodzin (pierwsze przelewy moga być już na przełomie kwietnia i maja), trafią na rynek i będą stymulować gospodarkę. - Nie będziemy sprawdzać, na co są wydawane - zapewnia. - Dajmy szansę rodzinom. I zaufajmy im! Jednak - jak mówi senator Józef Łuczak, jeśli pracownicy socjalni dostrzegą niepokojące sygnały, może dojść do reakcji drogą nowych rozporządzeń.
W spotkaniu bierze także udział Elżbieta Grzegórska, kierownik GOPS w gminie Włocławek. W gminie jest 1500 dzieci do 18 roku życia. - Spodziewany się tysiąca wniosków - mówi kierowniczka GOPS. Dwadzieścia pięć procent wniosków już wydano - w punktach konsultacyjnych w ZSI w Kruszynie i Smólniku oraz w siedzibie UG przy ul. Królewieckiej we Włocławku. Tak też interesanci mogą liczyć na pomoc i informacje w sprawie wypełnienia wniosków. Na projekt "Rodzina 500 Plus" w gminie Włocławek rząd przeznaczy prawie 4 mln zł.
A jak to wyglądało w godzinie zero, czyli w piątek od rana?
Przed godziną dziewiątą rano w piątek w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie przy ulicy Ogniowej było tłumnie i nerwowo. - Mam 125 numer - mówi włocławianka Daria Gołębiewska. - W środku jest chaos, ludzie się tłoczą przy wejściu do pokoju, gdzie można złożyć wniosek. Niby są numerki, ale nie słuchać w tym gwarze, kogo się wywołuje - narzeka kobieta. - Idziemy z kuzynką do auta, tam będziemy czekać na swoją kolej, bo na korytarzu jest za bardzo nerwowo. - Sajgon! To Sajgon! - mówi przez telefon rozgorączkowana kobieta przed siedzibą MOPR. - W środku jest czarno od ludzi! - twierdzi. - Ja też uważam, że jest bałagan - mówi Marta Hofman. - Podobno są tacy, którzy byli tu o piątej, szóstej rano - mówi młoda kobieta. - Ludzie nie siadają na krzesłach, tylko kurczowo trzymają się drzwi, w tym tłoku nic nie wiadomo.
Gdy podchodzi do nich Piotr Grudziński, dyrektor MOPR, który jest w tym miejscu od samego rana, wlocławianki dzielą się z nim uwagami. - Przede wszystkim nie słuchać, kogo się wywołuje - podkreśla Daria Gołębiewska. W tej sytuacji po co te numerki? I dlaczego jest tak mało stanowisk?
Piotr Grudziński tłumaczy: - Przypuszczaliśmy, że od rana może być tłok i apelowaliśmy o przychodzenie w późniejszej porze. O godzinie dziewiątej trzydzieści przyjdzie kolejna zmiana pracowników do przyjmowania obsługi. - Nie idźcie panie do auta - radzi. - Już teraz obsługa trwa coraz krócej, tłok się rozładowuje.
- Kilka numerów wypadło, bo ludzie wyszli z budynku i teraz się denerwują, bo nikt ich nie chce wpuścić - dopowiada
Jan Krzewiński, który przyszedł tutaj razem z córką i jej dwójką dzieci. - Po co to ludzie się tak wściekają? Stoją przy tych drzwiach jakby do ręki mieli dostać te pięćset złotych, od zaraz! - mówi poirytowany.
Kobiety, które przyszły złożyć wnioski opowiadają, jakie wiążą z tym programem nadzieje.
- Mój syn jest uczniem gimnazjum - mówi pani Daria. - Chcę przeznaczyć pieniądze na jego edukację, liczę na to, że będzie się dalej uczył. W przypadku nastolatka wydatków nie brakuje - choćby na odzież, z której młodzi szybko wyrastają.Taki zastrzyk finansowy na dziecko pozwoli na to, aby w domowym budżecie pani Darii zaoszczędzić trochę pieniędzy i przeznaczyć je na pomoc zwierzętom. Włocławianka przyznaje, że działa jako wolontariuszka w fundacji "Mondo Cane", obecnie ma tzw. dom zastępczy dla jednego czworonoga. - Może też uda się latem wyjechać nad polskie piękne morze? - mówi włocławianka.
Marta Hofman przyznaje, że w wypełnieniu wniosku pomogła jej pracownica MOPR. - Sama wychowuję dwójkę dzieci. Wydatki są duże - na odzież, przybory szkolne. To będzie dla mnie duży zastrzyk gotówki - przyznaje. - I bardzo potrzebny.
Do godz. 12 w południe tłok został rozładowany, wnioski przyjmowano na bieżąco. - Na wszelki wypadek przywieźliśmy jednak sprzęt nagłaśniający, żeby było słychać wywoływanie numerków, ale okazał się niepotrzebny. Korytarz jest prawie pusty. Przygotowaliśmy na nim prawie sto miejsc siedzących, ale - szczególnie od rana - ludzie i tak woleli stać przy drzwiach.
Zdecydowana większość osób, które złożyły wnioski od rana to podopieczni pomocy społecznej, korzystający z zasiłków rodzinnych. W ich przypadku nie wymagano dodatkowych, poza wnioskiem, dokumentów.
Incydentów żadnych nie odnotowano.Poza tym tylko, że - na sygnał od niepełnosprawnej osoby - pracowicy MOPR zaznaczyli miejsca na parkingu - tak, aby nie zajmowali go inny kierowcy.
W pierwszą sobotę kwietnia też pracowano
W Kowalu w sobotę - decyzją burmistrza - Urząd Miasta pracował jak w dzień roboczy, od godz. 7-15. To z myślą o mieszkańcach, którzy właśnie w sobotę chcieliby złożyć wniosek w programie "Rodzina 500 Plus". - Od rana jest nieduży ruch - przyznaje Eugeniusz Gołembiewski, burmistrz Kowala. - Ale i wczoraj kolejek u nas nie było. Urzędnicy pracowali do godziny dwudziestej.
W pierwszym dniu składania wniosków złożyło je około 60 procent uprawnionych - przede wszystkim korzystających ze świadczeń rodzinnych. Kilka wpłynęło drogą internetową. Aby ułatwić pracującym mieszkańcom złożenie wniosku urząd w tym tygodniu będzie czynny o trzy godziny dłużej.