Wdowa z pięciorgiem dzieci zamieszka w nowym domu
W piątek pani Dorota dostała wreszcie klucze do wyremontowanego mieszkania. Może już opuścić barak, który zajmowała z pięciorgiem dzieci.
Najmniejszy pokój na pewno zajmie Patryk, najstarsze dziecko i jedyny syn pani Doroty. Patryk uczy się w klasie maturalnej. Jest wyjątkowo zdolnym uczniem. Aż trudno uwierzyć, że osiągał tak dobre wyniki mieszkając w skrajnie trudnych warunkach.
O pani Dorocie, wdowie z pięciorgiem dzieci, która mieszkała w baraku przy ul. Kluczborskiej pisaliśmy w „Głosie Wielkopolskim” na początku grudnia. Kobieta opowiedziała wtedy swoją kilkuletnią historię starania się o mieszkanie komunalne. Na 30 metrach kwadratowych, w baraku bez łazienki i toalety mieszkali początkowo w siedmioro: pani Dorota, pięcioro dzieci i mąż umierający na nowotwór. Kolejne pisma do Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych oraz do pracowników Urzędu Miasta Poznania nie zmieniały warunków życia rodziny.
Nie oznacza to, że sprawą mieszkania nikt się nie zajmował. Formalnie bowiem „coś się działo”. Zmieniały się statusy lokalu w baraku, od socjalnego, poprzez tymczasowe, po komunalne. Różne były też opłaty.
W mieszkaniu pojawiały się także komisje, które stwierdzały, że zagrzybiony lokal nie nadaje się do zamieszkania. Ale rodzina pani Doroty spędziła w nim kilka lat. W sierpniu 2016 roku kobieta złożyła wniosek o przyznanie jej mieszkania komunalnego w planowanym wtedy bloku przy ul. Rubież.
- Początkowo nie chciałam mieszkać w tamtej części miasta, tutaj, na Dębcu mam mamę, która mi pomaga, znajomych, przy pięciorgu dzieci to ważne relacje
- mówi pani Dorota. - Ale w którymś momencie byłam już tak zdesperowana, tak bardzo miałam dość mieszkania w baraku, że nie przeszkadzała mi przeprowadzka na Rubież.
Jednak termin oddania do użytku lokali przesuwał się. Rodzina czekała na większe mieszkanie, w którym mogliby zamieszkać w sześć osób.
- Po kilku, czy kilkunastu niespełnionych obietnicach od miasta w sprawie tej Rubieży, zdałam sobie sprawę, że to nierealne marzenie - mówi pani Dorota. - Nie rozumiem decyzji miasta, bo myślałam, że pomoc mieszkaniowa kierowana jest właśnie do takich osób, jak my. Znaleźliśmy się w tragicznej sytuacji po śmierci ojca dzieci. Bez szans na kredyt, bez szans na własne mieszkanie, bez pieniędzy na skorzystanie z oferty wolnego rynku.
Pani Dorota nie skarży się na brak pieniędzy. Ciężko pracuje, żeby utrzymać swoją rodzinę. Korzysta ze świadczeń rodzinnych i zasiłku wychowawczego 500 plus. To wszystko daje kwotę, która pozwala na godne życie, pod warunkiem, że ma się dach nad głową.
Sprawa pani Doroty przybrała nowy obrót po tym, jak opisaliśmy ją w „Głosie” i zainteresował się nią zastępca prezydenta miasta.
- Interweniowałem w tej sprawie po tym, jak otrzymałem pismo od klubu dużych rodzin
- przyznał Tomasz Lewandowski, zastępca prezydenta Poznania. - Niestety, niemal codziennie spotykam się z sytuacjami, w których mieszkańcy są ofiarami poprzednich nieprawidłowych przepisów.
Mieszkanie dla rodziny znalazło się jeszcze w tym samym tygodniu. - Pokazaliśmy pani Dorocie dwa lokale, z których wybrała ona mieszkanie przy Bukowej - mówi Magdalena Gościńska, rzecznik ZKZL.
Lokal wymagał remontu. W trzypokojowym, prawie 70-metrowym lokalu mieszkał samotny mężczyzna, który całkowicie go zdemolował. Remont początkowo miał potrwać do końca grudnia, potem stycznia, początku lutego, wreszcie, 17 lutego pani Dorota otrzymała klucze do upragnionego domu.
- Prace remontowe przedłużyły się z powodu wymiany okien, na które musieliśmy trochę poczekać
- mówi Magdalena Gościńska. - Robiliśmy jednak wszystko, aby pani Dorota mogła jak najszybciej wprowadzić się do mieszkania.
Mieszkanie przy Bukowej to prawie 67 metrów kwadratowych. Ładne, jasne, przestronne pokoje, wyremontowana łazienka z nowym piecem, odnowiona kuchnia.
- Średni pokój zajmę ja, będzie on pełnił też rolę salonu, wstawię tu duży stół, przy którym wszyscy będziemy mogli usiąść - planuje pani Dorota.
Największy pokój będzie dla dziewczynek. Ich mama rozważa jego podział na dwie strefy: dla młodszych i starszych.