Wciąż za dużo błędów [rozmowa]
- Przed zespołem jeszcze 31 meczów, spokojnie podchodzimy do tematu - mówi Patryk Kniat, dyrektor Elany, która prowadzi w III lidze.
- W klubie macie powody do zadowolenia, bo drużyna w weekend awansowała na pozycję lidera.
- Wygraliśmy wysoko dwa ostatnie mecze wyjazdowe, a nasi rywale to nie byle jakie zespoły. W spotkaniach z KKS Kalisz i Sokołem Kleczew pewnie zainkasowaliśmy trzy punkty.
- Wspomniał Pan o ostatnich meczach. Wyniki osiągnięte przez Elanę budzą respekt.
- W przerwie letniej pozyskaliśmy dobrych piłkarzy. Od samego początku byłem przekonany, że ta drużyna jest mocna. Każdemu zdarzają się potknięcia. Polacy też mieli pewnie wygrać z Kazachstanem. Potrzebowaliśmy czasu, aby dojść do odpowiedniej dyspozycji. Na początku sezonu Tomasz Bzdęga był w gorszej formie. Boczni pomocnicy nie byli tacy kreatywni. Teraz wygląda to zdecydowanie lepiej i od razu wyniki są też lepsze.
- Przed sezonem było wielu przeciwników tak przewrotnych zmian w składzie drużyny. Nie czuje Pan teraz satysfakcji?
- Satysfakcję będę czuł po ostatnim meczu, gdy Elana będzie wtedy na pierwszym miejscu.
- Widać, że mocno studzi Pan nastroje.
- Mówi się, że pycha kroczy przed upadkiem. Na razie nie ma się z czego cieszyć. Jesteśmy na początku drogi. Przed zespołem jeszcze 31 meczów, więc spokojnie podchodzimy do tematu. Na pewno wyniki dodają zawodnikom pewności siebie, ale trzeba trochę ich tonować. Piłka nożna jest brutalna. Na boisku można być dużo lepszym, a nie wywalczyć punktów. Jesteśmy tego doskonałym przykładem. W inauguracyjnym meczu z Gwardią Koszalin prezentowaliśmy się dużo lepiej od rywala, a z boiska schodziliśmy jako przegrani.
- Elana osiągnęła już szczyt formy?
- Uważam, że nie. Pokazał to ostatni mecz, w którym pokazaliśmy trochę naszych braków. Pierwsze 20 minut było w wykonaniu Elany słabe. Po zmianie stron nasza gra była „rwana”. W drugiej połowie, przy takim ustawieniu naszego przeciwnika, można było się pokusić o zdobycie trzech goli więcej. Nie prezentujemy jeszcze maksimum możliwości. Popełniamy za dużo błędów.
- Drużyna kolejne spotkanie przed własną publicznością rozegra dopiero 17 września. Nie tęsknicie za meczem na stadionie przy ulicy Bema?
- Jasne, że tęsknimy. Liczymy, że z kolejnego wyjazdu (w sobotę zaplanowane jest spotkanie z Leśnikiem Manowo - dop. red) uda się wywieźć komplet punktów, a wtedy na stadion przyjdzie sporo kibiców. Na szczęście trybuna kryta będzie już otwarta. Chcemy tam zorganizować sektor dziecięcy.
Autor: (SP)