Wasilków. Programu rewitalizacji gminy nie będzie. Po protestach
Mirosław Bielawski, burmistrz Wasilkowa wycofał się z programu rewitalizacji gminy. Wymusili to mieszkańcy osiedla Emilii Plater. Nie uważają, że jest ono „zdegradowane”.
Mirosław Bielawski, burmistrz Wasilkowa zerwał w środę umowę z organizacją, która przygotowywała program rewitalizacji gminy. To efekt buntu mieszkańców osiedla Emilii Plater. Nie spodobało im się, że ktoś nazwał ich osiedle zdegradowanym. Pisaliśmy o tym w ubiegłym tygodniu.
- Szkoda, że rewitalizacji nie będzie. Ale nie było sensu zaogniać sytuacji - uważa Piotr Półtorak, przewodniczący rady miejskiej w Wasilkowie.
Burmistrz więc skapitulował. To jednak oznacza koszty. Gmina będzie musiała oddać część pieniędzy, które wydała na przygotowanie programu. Dostała na to 100 tys. zł.
- To jest jego porażka, bo nie umie się komunikować z mieszkańcami. A wystarczyło przeprowadzić konsultacje, zadbać o poinformowanie ludzi o planach - uważa Adrian Łuckiewicz, opozycyjny radny.
Odczuwamy ulgę, bo to było źle zaplanowane. Rewitalizacja to świetne narzędzie, ale musi być wprowadzona za wiedzą i zgodą mieszkańców - uważa Małgorzata Mikołajewska, mieszkanka osiedla przy ul. Emilii Plater w Wasilkowie.
Władze miasta chciały ten obszar uznać za „zdegradowany”. Jest to potrzebne do przygotowania programu rewitalizacji gminy. Ale mieszkańców tak zabolało słowo „zdegradowany”, że w ubiegły wtorek doszło do awantury. Bo ludzie nie czują zdegradowani.
Dwa dni później radni mieli dyskutować o przystąpieniu gminy do programu. Ale do niczego nie doszło. - Zdjęliśmy ten punkt z porządku obrad, bo wpłynął wniosek spółdzielni mieszkaniowej z podpisami mieszkańców - usprawiedliwia się Mirosław Bielawski, burmistrz Wasilkowa.
Jak tłumaczył nam wczoraj burmistrz, musiał się wycofać, bo bez osiedla Emilii Plater nic nie dałoby się zrobić. Bo to właśnie ono - jego zdaniem - potrzebuje finansowego wsparcia w ramach programu. - Mieszkają tam emeryci i ludzie starsi, którzy nie mają dużo pieniędzy - twierdzi Bielawski.
Nie zgadza się z nim Karol. - Nasze osiedle jest zadbane, bloki i klatki schodowe są odnowione - przypomina prezes spółdzielni.
Przez to zamieszanie gmina poniesie ogromne straty. Burmistrz wczoraj rozwiązał umowę z organizacją, która zajmowała się opracowaniem programu rewitalizacji. Na tym nie koniec. Gmina będzie musiała oddać urzędowi marszałkowskiemu część pieniędzy, które już wydano na przygotowania programu. Dostała na to 100 tys. zł.
- No i będą trudności z pozyskaniem pieniędzy z Unii. Planowaliśmy chociażby stworzenie świetlicy, zajęcia pozalekcyjne dla dzieci, a nawet budowę basenu - wylicza burmistrz.