W tym tygodniu kontynuuję opowieść o historii domu przy ul. Warszawskiej 50. Przypomnę, że posesja w jej zachowanym do II wojny światowej kształcie, powstała po 1802 r. z połączenia pięciu różnych działek ogrodowych i była początkowo położona na Przedmieściu Warszawskim.
W latach 1802-1807 Karol Szyler zbudował na nowo wytyczonej nieruchomości murowany parterowy dom, który przetrwał do końca XIX w. Po Szylerze właścicielem posesji przy ul. Warszawskiej 50 byli kolejno Jan Sakowicz, sędzia ziemski nowogródzki, po jego śmierci w 1852 r. przeszła ona w posiadanie Piotra Jaworowskiego, mierniczego Obwodu Białostockiego, zaś w latach 70. i 80. XIX w. przynależała ona do gubernialnego sekretarza Stanisława Klata.
W październiku 1885 r. majątek Klata, o którym niestety nie udało się znaleźć praktycznie żadnych pewnych informacji, został zasekwestrowany i wystawiony na publiczną licytację przy Białostocko-Sokólskim Sądzie Pokoju. W tzw. akcie nadawczym, sporządzonym 3 stycznia 1886 r., ów sąd określił, że nieruchomość składa się z następującej zabudowy: murowanego parterowego domu, starego domu drewnianego, dwóch starych drewnianych chlewów oraz owocowego sadu, zlokalizowanego w głębi posesji. Działka sąsiadowała wówczas od frontu z ul. Aleksandrowską, z tyłu przylegała do placu dzierżawionego przez Berko Polaka (któremu do tej pory przypisywane były prawa własności do omawianej nieruchomości), z boków zaś z majątkiem Traugotta Eszke (Warszawska 48) i Icka Penzucha (Warszawska 52). Majątek Klata sprzedano za 600 zł. Zwycięzcą licytacji okazał się Herman Commichau.
Postać nowego właściciela jest niewątpliwie znana białostoczanom zainteresowanych dziejami Białegostoku. Początkowo wspólnie z braćmi, a następnie samodzielnie prowadził duży zakład produkcyjny zlokalizowany na terenie państwowego młyna Antoniuk. W latach 60-70. XIX w. była to największa białostocka fabryka, zatrudniająca kilkuset robotników i osiągająca ogromne zyski z produkcji, sprzedawanej głównie na rosyjskim rynku zbytu. Można więc zadać pytanie, dlaczego to właśnie Herman wykupił nieruchomość Stanisława Klata. Okazuje się, że działanie to wpisuje się w cały ciąg działań fabrykanta, zmierzających do skupienia możliwie największej liczby posesji sąsiadujących z należącym do niego drugim zakładem produkcyjnym, zlokalizowanym przy ul. Aleksandrowskiej (ul. Warszawska 59, dziś zwykle adres ten kojarzony jest z zabudowaniami dawnej „Pasmanty”). Herman Commichau od lat 40. XIX w. sukcesywnie wykupywał okoliczne nieruchomości, w tym okazały dom Trębickich (ul. Warszawska 63) i pustą wówczas działkę na rogu ul. Aleksandrowskiej i drogi wiodącej na Bojary (dziś ul. Warszawska 65; syn Hermana odsprzedał ją później skarbowi państwa pod inwestycję państwowych składów winnych). Skupił także kilka mniejszych posesji po stronie północno-zachodniej zakładu przemysłowego (ul. Warszawska 57) i niejako rykoszetem w 1885 r. uzyskał prawa własności do majątku Stanisława Klata.
Herman Commichau zmarł w 1892 r. pozostawiając po sobie olbrzymią masę spadkową, którą w większości otrzymał Herman Commichau junior (reszta rodzeństwa uzyskała rekompensaty pieniężne). Zakład przeżywał poważne problemy finansowe, dlatego spadkobierca wyprzedawał znaczne części ojcowizny. Oprócz majątków po przeciwnej stronie ul. Aleksandrowskiej, w tym fabryki pod nr 59 i domu pod nr 63, wyzbył się także omawianej nieruchomości. Akt kupna sprzedaży zawarł 13 października 1896 r. z Adolfem Brauneckiem, który występował w tej transakcji jako pełnomocnik swego wspólnika w interesach, Frydrycha Vossa. Z dokumentu wynika, że w zabudowie posesji między 1886 a 1896 r. nie zaszły żadne zmiany. Dopiero po tej dacie Frydrych Voss sfinansował budowę zachowanego do dziś piętrowego budynku o fasadzie pięknie zdobionej neorenesansowym detalem. Budynek stał na pewno w 1910 r., kiedy to nieruchomość wyceniono na sumę ponad 20 tys. rubli, co odpowiadało wartości przynajmniej piętrowego murowanego domu.
Duet „Brauneck i Voss” to znani w mieście właściciele założonej w 1876 r. fabryki kapeluszy, która na przełomie XIX i XX w. osiągnęła apogeum swego rozwoju - w 1890 r. zatrudniali 129 robotników, produkujących wyroby na łączną wartość 103 tys. rubli rocznie. O Adolfie Braunecku pisałem przy okazji omawiania historii kamienicy przy ul. Warszawskiej 38, słów kilka chciałem poświęcić Frydrychowi Vossowi. Urodzony w 1843 r. w Zgierzu syn fabrykanta, w Białymstoku był przed 1876 r. W 1880 r. ożenił się z Zofią Adelaidą Rauch, z którą miał trójkę dzieci: Ernę Paulę, Waleskę Elizę i Frydrycha Jerzego. Był aktywnym uczestnikiem życia lokalnej społeczności, a zwłaszcza białostockiej parafii ewangelickiej.
Frydrych Voss zmarł przed 1909 r., a jego majątek - w tym dom przy ul. Warszawskiej 50 - przeszedł w ręce dzieci i pozostawał ich własnością do 1920-1921 r. W tych latach odsprzedali oni prawa do nieruchomości Adeli Huberman, Abramowi Mudlakowi i Rebece Rackiej. Ostatecznie w 1932 r. Huberman, po wykupieniu praw od pozostałych właścicieli, wyzbyła się posesji na rzecz Bronisława Onichimowskiego z Supraśla. Przed 1939 r. dom przy ul. Warszawskiej 50 należał do Salomona i Beli Długacz, Nechomy Wajnikiewicz oraz Hirsza i Racheli Łukaczewskich.