Zabytkowy dom przy ul. Warszawskiej 44 należy do najstarszych budynków w tej części miasta, jednak to nie wiek decyduje o jego rozpoznawalności, ale tragiczny wprost stan zachowania.
Od długiego czasu opustoszały i nieremontowany, popada w coraz większą ruinę, która wyróżnia się niekorzystnie na tle pozostałej zabudowy skrzyżowania ulic Warszawskiej i Elektrycznej. Na szczęście w zeszłym roku pojawiła się nadzieja na jego ratunek. Dawno wystawiony na sprzedaż budynek znalazł wreszcie nowego właściciela. Został nim Tomasz Frankowski, który zapowiedział remont zabytku. Oby oczekiwanie na nowe życie starej kamienicy nie trwało zbyt długo. Tymczasem kontynuując wędrówkę wzdłuż historycznej zabudowy ul. Warszawskiej przyjrzyjmy się historii domu pod nr 44.
Omawiana posesja w XVIII w. przynależała do ciągu nieruchomości usytuowanych wzdłuż ul. Kleindorf (jak wówczas nazywała się ul. Elektryczna), która powstała najprawdopodobniej w 1 połowie tego stulecia. Nazwa ta pojawia się już w 1738 r., gdy cieśla imieniem Johan złożył Janowi Klemensowi Branickiemu propozycję budowy domów przy ul. Kleindorf. Propozycja spotkała się z przychylnością właściciela Białegostoku i jeszcze tego samego roku rozpoczęto wznoszenie budynków przy ulicy. Najstarsze znane nadania posesji i domów, uczynione przez Branickiego, pochodzą jednak dopiero z 1754 i 1760 r. Mieszkali tu przede wszystkim dworscy rzemieślnicy, np. snycerz Józef Hermanowski, świecarz Józef Gieniuszewski, stolarz Bartłomiej Praga czy wspomniany dwa tygodnie temu powroźnik Stanisław Pręczyński.
W inwentarzu miasta spisanym po śmierci Jana Klemensa Branickiego na przełomie 1771 i 1772 r. omawiana nieruchomość pozostawała własnością skarbową. Na rogu ulicy Nowe Miasto i Kleindorf stał stary, drewniany budynek kryty dachówką i wymagający reparacji. Dom składał się z sieni, w której znajdowała się „kuchenka mała lepiona i drzwi proste na zawiasach z klamką do izby, w której piec kafli prostych”. Z sieni można było przejść do kolejnej izdebki, gdzie znajdował się „piecyk [z] kafli zielonych, kominek kapiasty, połap z tarcic”. Wokół domu znajdował się „ogródek mały około łokci dwudziestu długości i szerokości mający”. Budynek skarbowy zamieszkiwały wówczas dwie rodziny: tokarz Marcin Malecki z synem Franciszkiem oraz piwniczny Piotr Łopaciński.
Tokarz Malecki wymieniony został w spisie mieszkańców miasta z 1775 r. Zmarł jakiś czas później, a w domu skarbowym mieszkał dalej jego syn Franciszek, urodzony w 1740 r. W 1799 r. pod tym adresem spotykamy już Adama Pragę, ale wiadomo, że Franciszek żył jeszcze w tym czasie i w 1806 r. spotykamy go przy ul. Lipowej jako młockarza. Zmarł w 1813 r. Jego żona Marianna zmarła w 1826 r. Wiadomo, że mieli syna Wincentego, który w 1837 r. ożenił się z Barbarą Michalewicz.
Tymczasem omawiany dom w 1806 r. wydzierżawił Gotlib Kitschel, który założył tu wyszynk alkoholi. Warto wspomnieć, że Gotlib był synem Benjamina, kolonisty i golibrody, który przybył do Białegostoku tuż po 1795 r. Dał on początek białostockiemu rodowi, którego przedstawiciele żyją w mieście do dzisiaj. Jeden z synów Gotliba, Wincenty Kitszel był w latach 50. XIX w. głową miasta (prezydentem), ale za popieranie powstania styczniowego został zdjęty z urzędu (więcej o genealogii rodu Kitszelów pisałem w książce „Bojary 4”).
Po 1810 r. Gotlib wykupił posesję położoną na rogu ul. Świętojańskiej i Warszawskiej (dziś ul. Świętojańska 1), gdzie przeniósł swój szynk, zorganizował też browar i wiatrak. Natomiast dom przy ul. Warszawskiej 44 pozostawał do lat 20. XIX w. własnością skarbową. Taki status prawny odnotowano w spisie właścicieli z 1810 r.
Zmiana nastąpiła dopiero przed 1825 r., gdy na liście domów żydowskich z tego roku wymieniono nowego posiadacza, Icka Jakiela Nochimowicza. Co ważne, odnotowano w nim jednocześnie, że w miejscu starego drewnianego domu stał już wówczas murowany dom. Powstał więc on między 1810 a 1825 r., ale nie był to zachowany do dziś piętrowy budynek, który powstał najpewniej pod koniec XIX w. Przed 1825 r. był to zapewne parterowy obiekt, ale posiadający rozległe podpiwniczenie niezbędne do obsługi działających tu szynków.
W 1825 r. Nochimowicz wydzierżawiał budynek Mowszy Aronowi, który w nowym budynku prowadził wyszynk alkoholi. Kolejne informacje źródłowe dotyczące posesji przy ul. Warszawskiej 44 pochodzą z 1853 r. W pochodzącym z tego roku spisie płatników podatku kwaterunkowego odnotowano, że do tego czasu właścicielem nieruchomości był niejaki Żółtkowski (może Jankiel, zmarły w 1860 r. w wieku 72 lat), ale około 1852-1853 r. wykupił ją Hersz Mikiciński.
Mikiciński pochodził z Knyszyna, urodził się ok. 1819 r. W Białymstoku był na pewno już w latach 40. XIX w. Hersz żonaty był z Chają i miał córkę imieniem Fejga. To właśnie Fejga przed 1848 r. wyszła za białostockiego kupca Chaima Bera Zakhejma. W 1860 r. Hersz Mikiciński podzielił swoją nieruchomość przy ul. Warszawskiej 44 na dwie części, które odsprzedał córce i zięciowi. W 1879 r. Mikiciński dokupił jeszcze majątek po przeciwnej stronie ul. Warszawskiej, którego niezabudowaną część wykupił w 1880 r. Herman Commichau, włączając ją do zespołu fabrycznego przy ul. Warszawskiej 59. Od 1860 r. historia posesji przy ul. Warszawskiej 44 związana była z rodziną Zakhejmów. Ale o tym za tydzień.