Warszawa, Tarnów. Za sejmowe pieniądze poseł zatankuje do pełna a nam postawi obiad
Praca poselska to nie tylko orka na Wiejskiej w Warszawie. Ale - a może i przede wszystkim - walka o interesy wyborców i regionu, z którego uzyskało się mandat. Swoistym konfesjonałem, gdzie elektorat wylewa swe żale i oczekiwania, są biura parlamentarzystów.
Na ich funkcjonowanie każdy poseł otrzymuje 14 200 zł miesięcznie. I nieważne, czy ma ich kilka czy też urzęduje w jednym, które i tak obowiązkowo musi prowadzić.
U kogo najlepiej pracować?
Najwięcej na pensje dla swoich pracowników wydają Urszula Augustyn (PO) i Włodzimierz Bernacki (PiS). Odpowiednio 87,8 tys. zł i 78,5 tys. zł. Trzeci na podium jest Norbert Kaczmarczyk (Kukiz’15, a od niedawna PiS) z kwotą 70 tys. zł.
Na przeciwnym biegunie poseł Anna Czech (PiS), która budżet Kancelarii Sejmu w rubryce płace uszczupliła ledwie o 20,8 tys. zł oraz jej partyjna koleżanka, wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko, która w 2018 roku przelała na konta pracowników niewiele ponad 39 tys. zł.
Jeśli ktoś chciałby sobie dorobić na umowie cywilno-prawnej u naszego wybrańcy, to zdecydowanie polecamy osobę Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL), który hojną ręką rozdał w ten sposób prawie 88,5 tys. zł. Daleko za nim plasują się Józefa Szczurek-Żelazko (40,5 tys. zł) i Norbert Kaczmarczyk (Kukiz’15) z kwotą niespełna 18 tys. zł.
Chwalebnym jest, że kilku posłów dba o zdrowie swoich pracowników, opłacając im badania lekarskie. Dotyczy to Michała Wojtkiewicza (200 zł), Norberta Kaczmarczyka (70 zł) i medyka z wykształcenia - Władysława Kosiniaka-Kamysza (50 zł).
W dalszej części przeczytacie między innymi:
- ile na paliwo wydał w ubiegłym roku Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL)
- co kupił sobie do biura Michał Wojtkiewicz (PiS)
- kto za obsługę swojej witryny internetowej wydał aż 35 tys. zł
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień