Wandale niszczą i śmiecą na orlikach
Część mieszkańców traktuje boisko jako miejsce spotkań, nie zaś rekreacji. Później zostaje tylko bałagan i kolejne zniszczenia...
Śmieci, rowery na murawie, poprzestawiane ławeczki, siedzenia wyrwane z trybun. Miejski Ośrodek Sportu robi co może, aby obiekty wyglądały schludnie i służyły wszystkim, ale są grupy osób, które wykorzystują te miejsca w innym celu.
- Ławeczki były kiedyś przytwierdzone, ale co z tego jak młodzież wyrywa je i przestawia sobie gdzie chce - opowiada Tadeusz Malinowski, jeden z mieszkańców ul. Roosevelta, przy której znajduje się orlik. - Powinien być jakiś nadzór, ponieważ bardzo często tutaj pozostawiany jest bałagan.
Jedni mówią, że to młodzież jest odpowiedzialna za ten stan rzeczy. Inni, że to osoby, które piją w tym miejscu alkohol. - Gdzie te maluchy miałyby siłę, żeby wyrywać deski z ławek - mówi jeden z mieszkańców.
Nie zmienia to faktu, że problem istnieje. Jak mu zaradzić? Pytamy dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu, Jacka Czerepkę, który pod swoją opieką ma również orliki.
- W okresie wakacyjnym mamy trochę więcej problemów z utrzymaniem porządków na obiektach sportowych niż zwykle - przyznaje. - Nie generalizowałbym jednak, że cała młodzież gubińska to wandale. Mówimy raczej o małej grupie osób, która niestety często niszczy coś, co przecież ma służyć wszystkim mieszkańcom, przede wszystkim tym młodszym, którzy chcą aktywnie spędzić wolny czas.
Dyrektor pokazuje ławki, które już wiele razy były mocowane do chodników. - I tak były ciągle wyrywane, nieważne ile razy je na powrót montowaliśmy. Nie miało to sensu - mówi zrezygnowany J. Czerepko. Syzyfową pracą wydaje się również ciągłe sprzątanie po „piknikach”. - Każdego dnia, z samego rana pracownicy doglądają i porządkują teren orlików. Teraz jest czysto, ale kto wie, czy po nocy znowu nie będzie bałaganu - mówi dyrektor.
Co więc można zrobić? - Liczymy na większą aktywność służb porządkowych: policji i straży miejskiej. Zwłaszcza, że akty wandalizmu zdarzają się też w ciągu dnia - podkreśla Czerepko.
Przy okazji takich tematów zawsze wychodzi sprawa monitoringu. Czy kamery pomogłyby zabezpieczyć to miejsce?
- Być może, ale są to duże koszty - zauważa zarządca gubińskiego MOS. - Poza tym trudno powiedzieć, czy na pewno by pomogło. Niektórzy w ogóle nie zwracają uwagi na kamery i tak niszczą mienie. Nagranie nie musi też być rozstrzygającym dowodem, bo zaraz się okaże, że jest niewyraźne albo ktoś miał czapkę - zaznacza.
J. Czerepko przyznaje, że okres wakacyjny w pewnym sensie trzeba będzie przetrwać.
- Mam nadzieję, że ludzie zauważą, że niszcząc obiekty sportowe krzywdzą siebie i innych, którzy chcieliby z nich korzystać - podkreśla. Dodaje, że wkrótce będzie miała miejsce modernizacja. - Przeniesiemy trybuny na drugą stronę, więc problem z ławeczkami się skończy. A w miejscu obecnych trybun powstanie parking.