Walka z dopalaczami w Łodzi. Władze miasta złożą w Sejmie projekt ustawy
We wtorek, 18 kwietnia, władze Łodzi złożą w Sejmie projekt ustawy, która ma skutecznie zwalczać handel dopalaczami
Władze Łodzi mają pomysł na kompleksowy system zwalczania sprzedaży dopalaczy. We wtorek, 18 kwietnia, Urząd Miasta Łodzi ogłosi na specjalnie zwołanej konferencji prasowej, że na ręce łódzkich posłów, prawnicy urzędu przekażą autorski projekt ustawy, która ma zmienić ustawę o przeciwdziałaniu narkomanii. Zmiany będą dotyczyć też kilku innych ustaw.
Nowe przepisy mają umożliwić skuteczne ściganie wszystkich tych, którzy zajmują się wytwarzaniem i sprzedażą dopalaczy. Najkrócej mówiąc, pomysłodawcy projektu chcą, by dopalacze były traktowane na równi z narkotykami.
Proponowane przez Łódź zmiany mają dać nowe możliwości. Jeśli Sejm i Senat poprą projekt ustawy, obrót dopalaczami nie będzie już ścigany na drodze administracyjnej, ale karnej. To najważniejsza zmiana. Dotychczas bowiem wszyscy zaangażowani w obrót dopalaczami podlegali tylko sankcji administracyjnej. W praktyce stosowanie sankcji przez inspektoraty sanitarne okazywało wręcz niemożliwe do przeprowadzenia. Teraz przestępców będą ścigać policjanci. Do tej pory asystowali oni jedynie inspektorom sanepidu.
Jeżeli projekt ustawy wejdzie w życie, karane będzie również samo posiadanie dopalaczy, analogicznie do przestępstw narkotykowych.
Z informacji, do których dotarliśmy wynika, że każdy, kto będzie posiadał dopalacze - nawet na własny użytek - może podlegać karze do lat dwóch. Projektodawcy chcą, aby osoby, które wytwarzają lub wprowadzają do obrotu znaczne ilości środków zastępczych lub nowych substancji psychoaktywnych byli srogo karani. Im ma grozić kara pozbawienia wolności do 12 lat, przy czym sąd nie będzie mógł wyznaczyć kary poniżej dwóch lat pozbawienia wolności. Tak poważne sankcje mają odstraszać tych, którzy narażają życie i zdrowie amatorów dopalaczy.
- Takie rozwiązania dają szansę na to, że przestaniemy mieć związane ręce w walce z groźnymi przestępcami - mówi oficer wydziału narkotykowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Karalne ma być również przekazywanie dopalaczy małoletnim, jak i nakłanianie do ich zażywania. W takich przypadkach winny może pójść do więzienia nawet na osiem lat.
W związku z dopalaczami Łódź zyskała rozgłos dwa razy. Najpierw otoczyła ją zła sława jednego z dużych ośrodków handlu dopalaczami. To w Łodzi działał przede wszystkim Dawid B. zwany „królem dopalaczy”, a w Pabianicach produkowane były reklamówki filmowe, które zachęcały do kupowania i zażywania „odświeżaczy powietrza i pochłaniaczy wilgoci”. Reklamówki te były produkowane przez absolwenta łódzkiej filmówki, a występowała w nich pewna celebrytka. Wreszcie w Łodzi właśnie otworzyła się cała masa stacjonarnych sklepów sprzedających śmierć. Policja z inspekcją sanitarną kontrolowali sklepy i przejmowali dopalacze, ale na ich miejsce otwierały się kolejne.
Drugi raz Łódź zyskała rozgłos, gdy Urząd Miasta Łodzi skierował do sądu skuteczne pozwy przeciwko kamienicznikom, którzy wynajmowali swoje lokale sprzedawcom dopalaczy. W sierpniu 2016 roku miasto ogłosiło zwycięstwo. Zamknięto w Łodzi wszystkie sklepy stacjonarne ze środkami zastępczymi.
- Reagujemy w przypadku każdego sklepu, o którym dostajemy informację od policji czy mieszkańców. Udało wypracować się skuteczne metody walki z dopalaczami - mówi mec. Jarosław Stasiak, jeden z autorów sukcesu.
W ubiegłym tygodniu prawnicy wygrali proces z jednym z kamieniczników. Sąd nie miał wątpliwości: właściciel budynku odpowiada za skutki, jakie powstają w wyniku sprzedawanych w jego kamienicy, choć nie jego sklepie, dopalaczy.