Walka o Dom Katolicki w Zielonej Górze - konferencja naukowa
W środę, 24 maja 2017 r., w bibliotece wojewódzkiej odbyła się konferencja naukowa - „Walka o Dom Katolicki w Zielonej Górze w kontekście społeczno-politycznym na początku lat sześćdziesiątych”.
Uczestników konferencji powitał ksiądz biskup Paweł Socha. - Dotarłem do diecezji w 1960 r. i jestem świadkiem skutków Wydarzeń Zielonogórskich - mówił. - W tamtym czasie zlikwidowano m.in. seminarium w Gorzowie, włącznie z zabraniem wszystkich budynków. W 1961 roku seminarium zostało przeniesione do Paradyża, ale blisko 60 kleryków zostało powołanych do wojska. Tak więc na pierwszy rok zgłosiło się tylko 12 alumnów. Były to dla Kościoła drastyczne konsekwencje .
Ksiądz biskup przypomniał także postać księdza Michalskiego. - To człowiek, który najpierw był patriotą - podkreślał. - Odmówił współpracy z niemieckim okupantem i trafił do obozu koncentracyjnego. Po wojnie poprosił o najtrudniejsze zadanie i trafił na Ziemie Odzyskane. Stawał w obronie nauczanie religii, procesji Bożego Ciała i wielu innych praw Kościoła. Po Wydarzeniach Zielonogórskich został zmuszony do opuszczenia Zielonej Góry.
Dr hab. Adam Dziurok przypomniał, jak wyglądała sytuacja Kościołą w pierwszych latach rządów Władysława Gomułki.
- Wraz ze zdobyciem władzy przez Gomułkę, Kościół oczekiwał liberalizacji polityki wyznaniowej. Te oczekiwania wkrótce się sprawdziły. Prymas został zwolniony na swoich warunkach - przypomniał. - W końcu roku 1956 Kościół odzyskał wiele utraconych w czasach komunizmu pozycji. Bardzo szybko okazało się, że były to ustępstwa pozorne. Gomułka zaczął przykręcać śrubę również na polu polityki antykościelnej i bardzo szybko powrócono do wytartych schematów uderzeń w Kościół. Szczególne zagrożenie władze komunistyczne widziały w programie Wielkiej Nowenny. W kontrze do działań Kościoła przeprowadzała własne akcje. Ekipa Gomułki przeprowadziła akcja dekrucyfikacyjną, czyli usuwanie krzyży. Władza zaostrzyła tę politykę na początku lat 60. Takim bardzo istotnym elementem tej polityki jest powołanie Departamentu IV MSW, który do końca PRL-u zajmował się rozpracowywaniem Kościoła. Usunięto także całkowicie religię ze szkół.
Na konferencję przyjechał także ksiądz dr hab. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz z Uniwersytetu Szczecińskiego. Mówił o tym, jak wyglądała walka o obecność katolików w przestrzeni publicznej na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku.
- Wtedy katolik w Polsce był obywatelem drugiej kategorii i jego funkcjonowanie w życiu społecznym, a tym bardziej politycznym było znacząco ograniczone. W trudnej sytuacji znajdowali się ludzie, którzy byli zaangażowani w struktury siłowe, służby mundurowe, gdzie próba prezentowania siebie, jako człowieka wierzącego była niedopuszczalna. Ci ludzie po kryjomu chrzcili dzieci, posyłali je do komunii, często w innych częściach Polski. Było także zalecenie, aby nauczyciele nie brali udziału w wydarzeniach religijnych.
O tym jak sytuacja była w Zielonej Górze na przełomie lat 50. i 60., jacy byli ludzie, jakie były relacje między państwem i Kościołem, czyli o tle Wydarzeń Zielonogórskich - mówił profesor UZ Czesław Osękowski.
- Nie można zapominać, że Wydarzenia Zielonogórskie miały miejsce cztery lata po Październiku 1956 r., kiedy władza zaczęła odchodzić od przemian październikowych i relacje między państwem i Kościołem zaczynały się psuć, już nie tylko na szczeblu centralnym, ale też na szczeblu lokalnym. Wydarzenia Zielonogórskie są klasycznym tego przykładem.
Profesor przypomniał, że wówczas ludzie trwali przy Kościele i to trwanie w ogromnej mierze było autentyczne.
Dr hab. Elżbieta Wojcieszyk przypomniała sylwetkę Kazimierza Michalskiego, księdza - legendy, którego starsi mieszkańcy miasta wspominają z ogromnym szacunkiem.
Ksiądz Michalski był pierwszym powojennym polskim proboszczem ogromnej wówczas parafii św. Jadwigi w Zielonej Górze. Bezkompromisowo stawał w obronie praw Kościoła.
Urodził się 18 sierpnia 1987 roku w Gnieźnie. Podczas I wojny światowej został wcielony do wojska niemieckiego, gdzie był m.in. tłumaczem. Święcenia przyjął w 1922 roku.
Po wybuchu II wojny światowej sprawował funkcję kapelana Armii Poznań, walczył nad Bzurą. Był więźniem obozów koncentracyjnych.
Miał nieprzeciętne zdolności organizacyjne, co zauważyli kościelni hierarchowie. Do Zielonej Góry trafił 22 października 1945 r. i objął parafię liczącą wówczas 12 tys. ludności.
Scalał i konsolidował ludność, która przybyła z różnych stron Polski, a przede wszystkim z Kresów. Mieszkańcy ogromnie go szanowali, miał wielki autorytet wśród księży. Utworzył Dom Parafialny, w którym funkcjonowała biblioteka, kuchnia dla ubogich i przedszkole. Tam też odbywały się ważne uroczystości. Sprowadził do Zielonej Góry siostry Elżbietanki. Rozwijał ruch parafialny. Nie krył swojego negatywnego nastawienia do komunizmu. Wielokrotnie próbowano zastraszyć go więzieniem, komuniści szukali pretekstu do jego usunięcia.
W 1953 roku został zmuszony do opuszczenia Zielonej Góry. Po zmianie władzy w 1956 mógł wrócić do swoich obowiązków. Kolejny raz został usunięty z parafii po Wydarzeniach Zielonogórskich. Zmarł w Poznaniu w 1975 roku.
- To był kapłan niezłomny. Był animatorem życia kulturalnego, ale nie zapomniał o posłudze miłosierdzia. Nie poszedł na kompromis. Stał się bohaterem walczącym o Boga i honor. Był człowiekiem niezwykłym - zakończyła wystąpienie dr hab. Elżbieta Wojcieszyk.
Dr Tadeusz Dzwonkowski, dyrektor Archiwum Państwowego w Zielonej Górze przypomniał, jak przebiegała walka o Dom Katolicki w Zielonej Górze.
- To temat na książkę - zaczął dr Dzwonkowski. - Najwięcej materiałów dokumentujących Wydarzenia stworzyła służba bezpieczeństwa - przypomniał. - Dziś mamy dostęp do zeznań osób zatrzymanych, do relacji świadków i uczestników. Nie sposób jednak określić dokładnie, co do godziny, jak przebiegały Wydarzenia i ile dokładnie osób wzięło w nich udział. W dokumentach jest wiele sprzeczności.
Przyjmuje się, że w apogeum Wydarzeń brało udział ok. 5 tys. osób - taką liczbę została podana przez służby bezpieczeństwa. Władze czuły, ze w sensie politycznym przegrały z mieszkańcami. Ta cyfra 5 tys. mogła być trochę przesadzona, być może popłynęła do centrali, aby usprawiedliwić przebieg zdarzeń.
- Liczba represjonowanych jest także kontrowersyjna - mówił dr Dzwonkowski.
W późniejszym czasie były korekty wyroków, nie wszystkie kary zostały wyegzekwowane w takim wymiarze, jak zostały zasądzone. Były też innego rodzaju represje np. trudności ze znalezieniem pracy.
Jak przebiegały Wydarzenia?
Okazuje się, że milicja brała pod uwagę różny przebieg eksmisji Domu Katolickiego i dobrze w jej mniemaniu się do tego przygotowała.
O godz. 7.00 milicja znajdowała się w stanie pogotowia, w głównych punktach widokowych rozstawieni zostali obserwatorzy z aparatami fotograficznymi. Kilkanaście osób było przygotowanych, aby wtopić się w tłum.
Rano przed Domem Katolickim zebrała się grupa kobiet z komitetu parafialnego, która przyszła bronić wejścia do dwóch sal katechetycznych. W tym czasie trwała lekcja religii dla dzieci.
Grupa eksmisyjna próbowała wejść do środka. Kobiety zaprotestowały. Na pomoc została wezwana milicja. Ok 9.00 przyszli rodzice, aby odebrać dzieci . Z czasem tłum urósł do 200-300 osób. Milicja ściągnęła posiłki m.in. z Żar, Kożuchowa, Krosna. Tłum liczył już tysiąc osób. Milicja, fatalnie wyszkolona i uzbrojona, zaczęła się wycofywać. Ludzi było coraz więcej. O godz. 14 - 14.30 z zakładów pracy wyszli pracownicy i siłą rzeczy przyłączali się do tłumu. Pojawiła się też młodzież szkolna, która rzucała kamieniami w stronę milicjantów, po czym uciekała. Tłum liczył wtedy 5 tys. zgromadzonych.
Protestujący naparli na milicjantów z największą siłą, po tym jak milicja wpadła do kościoła, w pogoni za uczestnikami i wrzuciła świece dymne. Wtedy próbowano podpalić komendę, spłonęły milicyjne samochody. Milicja ściągnęła kolejne posiłki. Walki skończyły się około 21, gdy zapadał zmrok.
Dr hab. Stanisław Jankowiak mówił o represjach, jakie stosowano wobec uczestników Wydarzeń.
W 1960 roku zapomniano o odwilży gomułkowskiej, powrócono do rutynowych i tradycyjnych metod walki z Kościołem.
Władze przewidywały, że próba przejęcia Domu Katolickiego, nie musi skończyć się spokojnie. Dlatego odpowiednio się przygotowały, aby m.in. dokumentować przebieg eksmisji.
Po zakończeniu zamieszek służby błyskawicznie przystąpiły do działania. Już do północy 30 maja zatrzymano ok. 140 osób. Bardzo szybko sporządzono dokumentację fotograficzną.
Aresztowania trwały przez następne kilka dni. SB spenetrowała też szkoły. Do 1 czerwca zatrzymano 202 osoby, w tym 13 uczniów.
Do działań represyjnych przystąpiła prokuratura, wspomagana przez MO i SB. Tempo prac prokuratury było fenomenalne. W ciągu tygodnia przygotowano pierwsze akty oskarżenia.
Do końca czerwca objęto sankcjami 362 osoby. Były to przeważnie ludzie młodzi, poniżej 30. roku życia. Kary od kilku miesięcy do kilku lat pozbawienia wolności otrzymało ponad 190 osób.
Skala represji była nieproporcjonalna do wagi wydarzenia. To był bardzo zmasowany atak na społeczeństwo, typowa pokazówka. Wyroki często były wyższe niż za udział w walkach w Poznańskim Czerwcu.
Starano się także wykazać, że to działalność księdza Michalskiego, doprowadziła do zamieszek. Jednak odstąpiono od jego zatrzymania, z zamiarem zebrania twardych dowodów. Obawiano się także reakcji wiernych na aresztowanie księdza. Ostatecznie do aresztowania księdza nigdy nie doszło.
Księdza Michalskiego zastąpił ksiądz Władysław Nowicki, który według niektórych służb był jeszcze większym „reakcjonistą”.
Jak wygląda pamięć o Wydarzeniach Zielonogórskich?
- Wiadomo, że do 1989 roku był to temat pomijany - mówił w środę dr Andrzej Buck, dyrektor biblioteki wojewódzkiej . - W 1990 roku Konrad Stanglewicz po raz pierwszy opublikował artykuły związane z tą ważną w regionie historią. Teatr Lubuski w 2007 przygotował w reżyserii Piotra Łazarkiewicza spektakl „Pokropek”, który był inspirowany Wydarzeniami Zielonogórskimi. Potem pojawił się kolejny spektakl w reżyserii Roberta Czechowskiego, przygotowany wg scenariusza Wojciecha Śmigielskiego „Obudzone miasto”. Był on prezentowany w scenerii plenerowej, podczas obchodów 50. rocznicy Wydarzeń Zielonogórskich.
Tym tematem dość intensywnie zajmowali się też naukowcy. Została wydana książka „Wydarzenia Zielonogórskie”. Ukazała się też dokumentacyjna praca, przygotowana przez zespół pod kierunkiem prof. Osękowskiego. Powstały też dwa filmy.
W mieście są pamiątkowe tablice, pomnik i ulica.
- Ta pamięć o 1960 roku jest obecna. Chcielibyśmy, aby to wydarzenie było w świadomości młodych ludzi, ale to nie jest takie proste - podsumował dr Andrzej Buck.
Program:
- dr hab. Adam Dziurok, Relacje Państwo - Kościół w pierwszych latach rządów Władysława Gomułki
- dr hab. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz - Walka o obecność katolików w przestrzeni publicznej na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku.
- dr hab. Czesław Osękowski - Sytuacja społeczno-polityczna w Zielonej Górze na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku.
- dr hab. Elżbieta Wojcieszyk - Ksiądz Kazimierz Michalski – duszpasterz niezwykły
- dr Tadeusz Dzwonkowski - Walka o Dom Katolicki w Zielonej Górze
- dr hab. Stanisław Jankowiak - Represje wobec uczestników protestu
- dr Andrzej Buck - Pamięć o „wydarzeniach zielonogórskich" w kolejnych dekadach
Na zakończenie uczestnicy konferencji obejrzeli przedpremierowy pokaz filmu „Bitwa o Dom Katolicki. Wydarzenia zielonogórskie 1960”
W trakcie konferencji odbyła się promocja nowego wydania książki „Wydarzenia zielonogórskie w 1960 roku" pod red. T. Dzwonkowskiego.