Walczyli do końca
Pełna hala, wielkie emocje, zacięta walka obu zespołów. To wszystko było wczoraj. Zabrakło tylko zwycięstwa gospodarzy. Rywal był lepszy.
Stelmet BC Zielona Góra - Gran Canaria Las Palmas 82:93
Kwarty: 20:23, 29:21, 16:23, 17:26.
Stelmet BC: Bost 20 (4), Koszarek 12 (2), Moldoveanu 10 (1), Ponitka 9 (1), Borovnjak 7 oraz: Gruszecki 13 (3), Szewczyk 4, Hrycaniuk i Djurisic po 2.
Gran Canaria: Salin 16, Baez 9 (2), Newley6, Oliver 5 (1), Pasecniks 4 oraz: Omic 20, Rabeseda 12 (3), Aquilar 11 3), Pangos 8 (2), Seeley 2
Sędziowali: Ioannis Foufis (Grecja), Saso Petek (Słowenia), Igor Mitrovski (Macedonia).
Widzów: 4.700.
Od początku to był bardzo zacięty pojedynek. Zaczęliśmy znakomicie, bo wprawdzie pierwsze punkty meczu zdobył mierzący 216 cm Łotysz Anzejs Pascniks, ale potem trafił Mateusz Ponitka i trzypunktową akcję (dwa plus jeden z osobistego) wykonał Dejan Borovnjak, a za dwa poprawił Dee Bost. Wygrywaliśmy 7:2. Oczywiście goście zaraz opanowali sytuację. W 4 min po rzucie Brada Newleya pierwszy raz w tym meczu prowadzili 8:7. Potem była walka, akcja za akcję, rzut za rzut. Nie poddawaliśmy się. Przy znakomitym dopingu publiczności biliśmy się o każdy centymetr parkietu. Dobrą końcówkę miał mierzący 217 cm Słoweniec Alen Omic. Głównie za jego sprawą goście potrafili w pewnym momencie odskoczyć na 23:18. Ostatnie punkty kwarty zdobył niemal równo z syreną Łukasz Koszarek.
Drugie dziesięć minut potwierdziło to co wiedzieliśmy o ekipie z Wysp Kanaryjskich. Świetnie rzucali za trzy, mocno i agresywnie bronili. Tyle że nasi też pokazywali się z jak najlepszej strony. Świetną zmianę dał Karol Gruszecki. Pojawił się na parkiecie na początku kwarty. Zdobył 13 punktów trzykrotnie trafiając zza linii 6,75 m. W 7 min po jego trafieniu wygrywaliśmy 39:34. Od tego momentu aż do przerwy nie oddaliśmy prowadzenia. Mecz był szybki, obfitował w ładne akcje, rzuty, Nikt się nie oszczędzał. Trójka Ponitki na sześć sekund przed przerwą pozwoliła nam na pięciopunktowe prowadzenie 49:44.
To zapowiadało wielkie emocje w drugiej połowie I tak było. W trzeciej kwarcie nadal trwała zażarta walka. Zaczęliśmy jednak słabiej. Rywale szybko odrobili stratę i wyszli na prowadzenie. Bilans pierwszych pięciu minut drugiej połowy to 13:4 dla gości. Jednak się pozbieraliśmy, trafiliśmy kolejno osiem punktów i wróciliśmy do gry. Po osobistych Bosta było znów 61:59 dla nas. Do końca trzeciej kwarty trwała zacięta walka. Dwa punkty przewagi Hiszpanów przed ostatnią kwartą dawały wielkie nadzieje. Rywale znów uciekli, ale po pięknych dwóch trójkach Bosta prowadziliśmy 71:70 w 33 min. Niestety, był to nasz ostatni korzystny wynik. Rywale głównie za sprawą Kevina Pengosa załatwili nas trójkami. W 35 min wygrywali 81:71 i to był w zasadzie koniec szans. Rywal był lepszy...