Walczył z PRL-em. Teraz też musi
Był internowany w stanie wojennym, okaleczony. Dziś ma I grupę inwalidztwa. I prawie bezdomny. 67-letni Longin Kiercul został wyeksmitowany bez prawa do mieszkania socjalnego. Twierdzi, że bezprawnie. Wspierają go prawnicy z Ministerstwa Sprawiedliwości.
- Potrafię walczyć, ale nigdy nie umiałem prosić o pomoc. I teraz też nie będę. Chcę tylko, żeby postępowano zgodnie z prawem - mówi Longin Kiercul.
Porusza się o kuli, bo w obozie dla internowanych w Kwidzynie, ciągnąc go po schodach za jedną rękę, komuniści połamali mu kręgosłup. Ma też problemy z nerkami i sercem. Prawie nie wychodzi z domu. Sąsiedzi robią za niego zakupy, wykupują recepty. Jednak sąd, na wniosek Zarządu Mienia Komunalnego w Białymstoku, orzekł jego eksmisję z budynku przy ul. Antoniuk Fabryczny 40/48, bez prawa do lokalu socjalnego. Zdaniem Longina Kiercula, ZMK nie dołączył jego zaświadczeń lekarskich, z których wynika, że jest inwalidą I grupy. A w takim przypadku, ustawa o ochronie praw lokatorów zabrania eksmisji na bruk w okresie ochronnym do 1 kwietnia. Tymczasem komornik przyszedł 30 grudnia.
- Pan Longin potrzebuje opieki. Osoba niepełnosprawna nie powinna być eksmitowana - podkreśla Monika Drahejm, pracownik socjalny z Fundacji Dialog. Właśnie do prowadzonego przez fundację Ośrodka Pobytu Tymczasowego trafił dwa miesiące temu 67-latek.
- Pan Longin Kiercul nie został pozbawiony pomocy - twierdzi Agnieszka Lautsch-Szekalska z ZMK. A dlaczego sprawa trafiła do sądu? - Pan Kiercul, mimo pisemnego zawiadomienia, nie złożył stosownego wniosku oraz nie wykazał, że spełnia warunki do zawarcia kolejnej umowy najmu zajmowanego lokalu socjalnego.
Dodaje, że białostoczanin nie zaskarżył wyroku ani czynności komorniczych. Nie zgłosił się też do ZMK, by wyjaśnić swoją sytuację. Co innego mówi Kiercul. Twierdzi, że nie dostał odpowiedzi na wnioski o przyznanie lokalu i nikt nie chciał z nim rozmawiać.
W ośrodku może być do 15 marca. Co potem? Jeszcze w tym tygodniu chce napisać do sądu wniosek o wznowienie postępowania. Pomaga mu biuro prawne Ministerstwa Sprawiedliwości. Stara się też o miejsce w domu pomocy społecznej.