Walczy o wyższe kary dla pijanych kierowców
Ojciec stracił syna w wypadku, który spowodował pijany kierowca z zakazem prowadzenia auta. Chce zaostrzenia kar. Był w resorcie sprawiedliwości.
- Jeżeli ktoś ma zakaz prowadzenia pojazdów, a mimo to wsiada za kierownicę, do tego jest pijany, to dla mnie jest on potencjalnym mordercą, a jego pojazd narzędziem zbrodni - mówi Józef Wojciechowski, ojciec Damiana, który w sierpniu zginął w wypadku pod Legnicą. Teraz Józef Wojciechowski walczy o wyższe kary dla kierowców powodujących po pijanemu wypadki.
Przed kilkoma dniami był w tej sprawie w ministerstwie sprawiedliwości.
Z rodziną Wojciechowskich spotkał się z Warszawie szef gabinetu politycznego ministra sprawiedliwości. - Nie oczekiwałem żadnych konkretnych zapewnień. Chciałem jedynie, żeby ktoś nas wysłuchał, żeby poznał zdanie rodziny, która straciła najbliższą osobę i tak się stało. Usłyszeliśmy też, że ministerstwo bierze pod uwagę rozpoczęcie prac nad zaostrzeniem kar dla drogowych bandytów - mówi Józef Wojciechowski. - Dziś nic mi już nie zwróci Damiana, ale chciałbym, żeby jego śmierć nie poszła na marne. Chciałbym, żeby kary zostały zaostrzone, a ludzie z zakazem prowadzenia dwa razy zastanowili się zanim wsiądą ponownie za kółko. Być może śmierć Damiana uratuje życie komuś innemu - dodaje.
Damiana śmiertelnie potrącił 32-letni Marek Z. Mężczyzna miał zakaz prowadzenia pojazdów. Był pijany, mimo to wsiadł do auta i ruszył w trasę.
W styczniu zapadł w tej sprawie wyrok - osiem lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów i po 5 tys. zł nawiązki dla rodziny.
- Co z tego, że otrzymał zakaz, skoro już raz się do niego dostosował?! Wyjdzie za kilka lat i będzie cieszył się życiem. Nam Damiana nic już nie zwróci. Nic - tłumaczy Józef Wojciechowski. - Chciałbym jedynie, żeby w tym kraju było sprawiedliwie. Nic więcej. Cieszę się, że mieliśmy okazję przedstawić swoje zdanie w ministerstwie - dodaje legniczanin. Wyrok, który zapadł w sprawie śmiertelnego potrącenia Damiana nie jest prawomocny. W pierwszym tygodniu kwietnia odbędzie się pierwsza rozprawa apelacyjna. Rodzina Wojciechowskich obawia się, że i tak łagodna już kara może jeszcze się zmniejszyć.
Autor: Mateusz Różański