Wakacje po koronawirusie? Blisko domu, daleko od ludzi. Odwrót od popularnych kurortów
Lato na pewno nadejdzie, ale jakie będą tegoroczne wakacje, to już trudno przewidzieć. Niewielu z nas planuje już letni wypoczynek, jednak na pewno będziemy chcieli jakoś odpocząć.
- Na dobrą sprawę nie wiadomo czy w ogóle będą w tym roku wakacje – mówi Piotr Mielec, dyrektor biura Opolskiej Regionalnej Izby Turystycznej. - Specjaliści z branży turystycznej i psychologowie wskazują, że kiedy pandemia się zakończy, choć nie wiemy kiedy do tego dojdzie, to ludzie w pierwszej chwili będą się decydować na wyjazdy blisko od domu. W pierwszej kolejności będziemy mieli do czynienia z ożywieniem turystyki krajowej, a potem z ewentualnym ożywieniem turystyki zagranicznej, gdy przekonamy się, że jest w pełni bezpieczna.
Minister zdrowia Łukasz Szumowski wspominał we wtorek w radiowym wywiadzie, że powinniśmy w tym roku zapomnieć zorganizowanym wypoczynku młodzieży - o koloniach czy obozach letnich. Bezpieczniej więc będzie pojechać na wypoczynek samotnie, albo w gronie najbliższych, z którymi i tak spędzamy czas. Poczucie bezpieczeństwa podpowiada też aby unikać obleganych atrakcji i plaż, wyruszyć raczej na bezludne górskie czy leśne szlaki. To oznacza spore rozproszenie ruchu turystycznego, dotychczas koncentrującego się w popularnych kurortach i na wielkich imprezach wakacyjnych.
Podejrzewam, że będziemy szukać miejsc z dala od dużych skupisk ludzkich, poza miastami i popularnymi miejscami wypoczynku – dodaje Piotr Mielec. - Może jakieś szanse otwierają się przed właścicielami obiektów noclegowych czy atrakcji na Opolszczyźnie.
Kogo stać na wyjazd?
- Sporej grupy ludzi może nie być stać na wypoczynek, z powodu problemów gospodarczych – komentuje Krzysztof Erm, prezes Agroturystycznego Stowarzyszenia Ziemi Nyskiej i Borów Niemodlińskich. – Mam nadzieję, że część ludzi wybierze jednak wypoczynek w kraju i wspomoże w ten sposób naszą gospodarkę. Gospodarstwa agroturystyczne mają swoje atuty: są małe, odizolowane od świata z powodu swojego położenia. Gwarantują kontakt z przyrodą i jednocześnie są bezpieczniejsze niż duże hotele. Poza tym leżą w zasięgu 100 kilometrów od każdego większego miasta i łatwo do nich dojechać.
W tym roku mam tylko jedną rezerwację na lato, zrobioną jeszcze w lutym – mówi Zenowia Murawska, od 25 lat właścicielka gospodarstwa agroturystycznego nad Jeziorem Nyskim. – Poza tym całkowita cisza, choć poprzednio już w marcu miałam telefony i maile z pytaniami o wolne terminy. Jednak nie obawiam się, że w tym sezonie będzie całkiem głucho. Przewiduję raczej, że ruch spadnie o połowę. Jak tylko ustąpi koronawirus, ludzie będą chcieli odpocząć na łonie natury, wyjechać z miast choćby na krótko.