Domniemany sprawca tragedii jest już w areszcie. Prawo jazdy stracił wcześniej
- Szaleniec! Pirat drogowy! - tak mówią nam o 27-latku mieszkańcy Świe-bodzina. W piątek ten młody mężczyzna, który już wcześniej za swoje wybryki na drodze stracił prawo jazdy, prowadził bmw. Na trasie pod Mostkami jego auto zderzyło się z renault clio, w którym zginęły matka (55 lat) z córką (33 lata). 27-latek uciekł z miejsca zdarzenia. Ruszyła policyjna obława. Kiedy funkcjonariusze namierzyli go i już jechali do jego domu, mężczyzna sam pojawił się na komendzie. 20 godzin po wypadku...
Tym samym ustalenie, czy w chwili wypadku był on pijany, jest już niemożliwe. Mężczyźnie pobrano krew do badań pod kątem narkotyków. Domniemany sprawca tragedii został aresztowany. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia, mieszkańcowi Świebodzina grozi kara do 12 lat więzienia. Na proces poczeka w celi.
Domniemany sprawca piątkowego wypadku na trasie pod Mostkami jest za kratami. Policja szukała go około 20 godzin. - Sąd przychylił się do wniosku prokuratora i aresztował mężczyznę na trzy miesiące - informuje prokurator Zbigniew Fąfera, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej.
27-latek, mieszkaniec Świebodzina, składał obszerne zeznania. - Są one jednak zupełnie odmienne od tych ustaleń, które poczynił prokurator pracujący na miejscu wypadku - mówi prokurator Fąfera. 27-latek powiedział, że prowadził samochód i to jedyne do czego się przyznaje. Przebieg tragicznego wypadku wynikający z jego relacji jest już zupełnie inny, niż ustalili to śledczy na miejscu tragedii. Niewątpliwie 27-latek stara się uniknąć odpowiedzialności.
Sąd odebrał mu prawo jazdy już wcześniej
Okazało się również, że 27-latek nie ma prawa jazdy. Uprawnienia do prowadzenia stracił za szereg różnych wykroczeń w ruchu drogowym, tak drastycznych, że stanął przed sądem. W chwili tragedii nie powinien więc siedzieć za kierownicą.
27-latek był poszukiwany od chwili piątkowego wypadku. Uciekł z rozbitego bmw zostawiając w renault dwie ofiary - matkę w wieku 55 lat z córką, która miała 33 lata. Obie kobiety nie przeżyły zderzenia z bmw. To mieszkanki Świebodzina.
Bmw, którym 27-latek staranował małe renault clio, rozpadło się. Zniszczeniu uległ jednak tył auta. Miejsce kierowcy zostało nienaruszone. To dlatego z tak potężnego zderzenia 27-latek wyszedł bez szwanku. Początkowo sądzono, że on również może być poważnie ranny. Miał jednak na tyle dużo siły, żeby uciec z miejsca wypadku. Okazało się, że nic mu nie jest.
Sam zgłosił się na komendę
Śledczy informują, że ustalenie czy 27-latek w chwili wypadku był pijany, jest już niemożliwe. Stawił się w świebodzińskiej komendzie w sobotę około południa. Od wypadku minęło ponad 20 godzin. - Mężczyźnie została pobrana krew do badań pod kątem narkotyków - informuje prokurator Fąfera.
Domniemany sprawca wypadku sam stawił się na świebodzińskiej komendzie, bo dobrze wiedział, że policja depcze mu po piętach. Funkcjonariusze wiedzieli, kto prowadził bmw. Zatrzymanie mężczyzny było kwestią czasu. - Policjanci jechali już do jego domu, w tym czasie mężczyzna sam zjawił się na komendzie - mówi asp. Łukasz Szymański, rzecznik świebodzińskiej policji.
Za spowodowanie śmiertelnego wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia 27-latkowi grozi kara do 12 lat więzienia. Na proces poczeka w celi.
Jeździł po rondzie pod prąd?
Jak udało się nam ustalić, sprawca wypadku od dawna szalał samochodem. Jeździł po Świebodzinie na przykład pod prąd dla zabawy. Była też sytuacja, podczas której swoją jazdą niemal nie staranował ludzi. Do czasu, aż świebodzińska policja zatrzymała mu prawo jazdy i przygotowała wniosek do sądu o jego odebranie. Tak też się stało. Mimo sądowego zakazu, 27-latek jeździł jednak samochodem unikając policyjnych patroli. - To szaleniec. Jeździł kiedyś po rondzie pod prąd - wspomina jeden z mieszkańców Świebodzina o wyczynach 27-latka.