Na profilu muzyka na Facebooku podano, że od 18 miesięcy walczył z chorobą nowotworową. „Prosimy o uszanowanie prywatności rodziny w czasie żałoby” - napisano w komunikacie.
Dla fanów Bowiego to prawdziwy cios. Jeszcze w piątek artysta obchodził 69. urodziny. Z tej okazji wydał nawet nową płytę zatytułowaną „Blackstar”, zawierającą siedem utworów i dobrze przyjętą przez krytykę. „Artysta wraca do swoich muzycznych korzeni” - pisali krytycy i prognozowali, że muzyk, obecny na scenie od blisko półwiecza, doskonale sobie radzi z młodą konkurencją. Dowodem blisko 140 mln płyt, które sprzedał na całym świecie.
Dla wielu jego wyznawców sporym zaskoczeniem okazuje się to, że urodził się w Wielkiej Brytanii i wychował na przedmieściach Londynu, w Bromley. Tak naprawdę nazywał się David Jones, ale zmienił nazwisko w 1966 r., aby nie mylono go z muzykiem amerykańskiego zespołu The Monkees Davym Jonesem.
Już w 1962 r. Bowie założył swój pierwszy zespół, a w wieku piętnastu lat zaczął grać na gitarze w lokalnych klubach młodzieżowych. Karierę artystyczną rozpoczął jako wokalista i saksofonista w różnych zespołach bluesowych, między innymi w kompletnie zapomnianym dziś The Lower Third. Nagrywał płyty, udzielał się jako muzyk sesyjny, ale pierwszym przebojem, którym przebił się do masowej publiczności, był „Space Oddity” z 1969 r., który został wydany w czasie pierwszego lądowania ludzi na Księżycu. Od tej chwili jego popularność szybko rosła. Dobrze przyjęto krążki „The Man Who Sold the World” (1970), a potem „Hunky Dory” (1971), nagrane w akustyczno-folkowej stylistyce. Wyjęty z tego ostatniego singiel „Life on Mars” okazał się sukcesem, podnosząc Bowiego do rangi supergwiazdy w Wielkiej Brytanii.
Wtedy też po raz pierwszy objawiła się kontrowersyjna estetyka artysty. Na okładce „The Man Who Sold the World” Bowie ubrany jest w sukienkę zaprojektowaną przez awangardowego brytyjskiego kreatora mody Michaela Fisha. Muzyk stylizował się w niej na androgynicznego, przybyłego z kosmosu Ziggy’ego Stardusta. Później budował karierę na kolejnych wcieleniach - wśród nich były także Aladdin Sane czy Thin White Duke.
Przez dekadę lat 70. Bowie wyrósł na jednego z najciekawszych muzyków alternatywnego rocka. Przełom w jego wizerunku i muzyce przyszedł w 1983 r., gdy ukazała się płyta „Let’s Dance”. W przeciwieństwie do poprzednich pomyślana została jako płyta komercyjna z łatwymi i przystępnymi piosenkami. Piosenka „China Girl” znalazła się nawet przez dłuższy czas na „czarnej liście” MTV z powodu zbyt śmiałych scen erotycznych. Bowie kreował się od tego momentu na nienagannie ubraną supergwiazdę, „wyglądającą - jak złośliwie skomentował jeden z recenzentów - jak ktoś ubrany w garnitur księcia Karola, ale z fryzurą księżniczki Diany”.
Potwierdza to opinię, że muzyk lubił szokować. Nie tylko ekstrawagancjami seksualnymi, ale też scenicznymi. Na przykład w 1992 r. wziął udział w koncercie „The Freddie Mercury Tribute” poświęconym pamięci wokalisty grupy Queen i zaśpiewał kilka piosenek, a swój występ Bowie zakończył modlitwą w intencji przyjaciela, który był chory na AIDS. Z kolei w 1999 r. na płycie „Hours” umieścił utwór „What’s Really Happening”, napisany wspólnie z fanem, który wygrał internetowy konkurs. Utwór okazał się żenująco słaby, mimo to Bowie wykonywał go uparcie na koncertach. Jeszcze dziwniejszym pomysłem były tzw. Bowie Bonds, akcje, których zyski miały pochodzić z tantiem za sprzedawane w przyszłości albumy.
Jednak kojarzenie Davida Bowiego jedynie z muzyką jest błędem. Aspirował także z powodzeniem do miana gwiazdy filmowej. Najpierw zagrał w filmie „The Man Who Fell to Earth” (1976), za którą zdobył znakomite recenzje, podobnie jak wcześniej za jego sceniczną rolę jako człowiek słoń w broadwayowskiej „The Elephant Man”. Potem zagrał m.in. w „Wesołych świąt, pułkowniku Lawrence” (1983), „Ostatnim kuszeniu Chrystusa” (1988), „Absolute Beginners” (1986) i „Labiryncie” (1986), siebie samego w niemieckim filmie „Christiane F. - My, dzieci z dworca Zoo”. Fabuła filmu opowiadała o nastoletniej dziewczynie, która pierwszy raz zażyła heroinę po koncercie Davida Bowiego.
Choć publicznie prezentował się jako obyczajowy buntownik swobodnie balansujący między płciowymi konwencjami, nie stronił od mieszczańskiego ustatkowania. Jego pierwszą żoną była modelka Mary Angela Barnett, którą poślubił 19 marca 1970 r. jeszcze w Londynie. Po rozwodzie Bowie związał się z somalijską modelką Iman, z którą wziął ślub 24 kwietnia 1992 r. Jego dzieci to Duncan Jones z pierwszego małżeństwa oraz Alexandria Zahra Jones z drugiego. W 1972 r. w wywiadzie dla „Melody Maker” wyznał, że jest homoseksualistą, a cztery lata później w „Playboyu” zmienił orientację na biseksualną. W kolejnych latach wielokrotnie zmieniał zdanie, raz twierdząc, że jest gejem, innym razem, że wymyślił to ze względów marketingowych. W 2012 r. fanów rocka zelektryzowało wyznanie Mary Angeli Barnett, że jej były mąż był przez pewien czas w związku z Mickiem Jaggerem z The Rolling Stones.
Wielbiciele artysty twierdzą jednak z uporem, że miarą Bowiego są jego płyty, liczba sprzedanych albumów i wpływ, jaki wywarł na historię rocka. A także fascynacja jego muzyką widoczna w dorobku innych, choćby Lady Gagi, Placebo czy Blur. Gdy w 1996 r. został członkiem Rock And Roll Hall of Fame, magazyn „Rolling Stone” określił go mianem 39. najwybitniejszego artysty muzycznego wszech czasów.
Autor: Lucjan Strzyga