W tym domu czują się bezpieczne. U rodziców nie zawsze tak było
Dom Powrotu stworzony przez ojca Edwarda Konkola jest schronieniem dla 11 dzieci, które nie mogły zostać w rodzinnych domach. Tu uczą się nie tylko samodzielności, ale tego, jak być dobrym człowiekiem
Pamiętam, jak w Boże Narodzenie napadało dużo śniegu. Zeszliśmy zjeść świąteczne śniadanie. Tak ładnie wszystko było udekorowane. W domu było nas tylko kilkoro: ja, moje rodzeństwo i Sebastian. To taki nasz leniuszek, tylko by leżał, nic mu się nie chce. Ale tego dnia zszedł do nas i zjadł z nami. To było bardzo miłe - wspomina 13-letnia Sylwia.
9-letni Dawid też ma w pamięci święta sprzed kilku lat. - Odwiedził nas wtedy św. Mikołaj. Żeby dostać prezent, trzeba było zaśpiewać piosenkę albo powiedzieć wierszyk, albo zrobić 10 pompek! - mówi. Oczywiście on robił pompki. Bo jest zapalonym sportowcem. - Nie ma dnia bez piłki! - dodaje Dawid.
Mali i trochę starsi domownicy z ulicy Orzechowej, gdzie od sześciu lat mieści się Dom Powrotu prowadzony przez stowarzyszenie Droga, przygotowują się już do świąt Bożego Narodzenia. Bo nie wszystkie dzieci będą mogły spędzić je ze swoimi rodzicami.
- To nie jest dom dziecka, choć trafiają do nas dzieci, które nie mogą zostać w rodzinnym domu. Często z policyjnej interwencji, o każdej porze, nawet nocą. A naszym zadaniem jest to, by pomóc im znów poczuć się bezpiecznie - mówi Katarzyna Tiuryn, wychowawczyni. Podkreśla, że na Orzechowej panuje rodzinna atmosfera. Dlatego dla domowników ona jest po prostu ciocią Kasią.
Tradycją w domu jest pisanie listów do św. Mikołaja. Buty dla Sylwii, gra planszowa dla Mateusza, z piłek ucieszą się Paweł i Dawid. To ich świąteczne marzenia. Na zewnątrz zawisły już światełka, kominek ozdabiają świąteczne dekoracje. Ale na ustrojenie choinki przyjdzie pora dopiero przed samą Wigilią. To kolejna tradycja. - W domu zawsze ubierałem choinkę z mamą - wyznaje 12-letni Dawid, który do Domu Powrotu ojca Edwarda Konkola trafił zaledwie dwa tygodnie temu. Tych świąt nie spędzi z mamą, bo na razie nie pozwala na to jej stan zdrowia.
- Dawidku, dziś rozmawiałam z Twoim wujkiem. Pojedziesz do niego i do cioci. Będzie też babcia - pani Katarzyna przekazuje Dawidowi dobre wieści.
Pierwsze Boże Narodzenie na Orzechowej spędzi też 15-letni Dawid, który trafił tu niespełna rok temu. Zmarła jego babcia, która się nim opiekowała. Sylwia i jej 7-letni brat Paweł - najmłodszy domownik - liczą, że będą mogli zobaczyć się z tatą, który mieszka za granicą.
- Dla mnie też najważniejszy jest czas spędzony z tatą, bo bardzo rzadko się widujemy - wyznaje 17-letnia Paula, jedna z najstarszych dziewcząt w domu.
- Paula jest bardzo pomocna w kuchni. Na Wielkanoc to ona pomagała w przygotowaniu większości dań. Teraz będzie podobnie. Nasza Zuźka upiecze swoje popisowe ciasto, Mateusz muffinki - chwali „ciocia Kasia”.
Misją wychowawców z Domu Powrotu jest przygotowanie dzieci do tego, by łatwiej im było wkroczyć w dorosłe życie. - Uczymy, pokazujemy możliwości, rozwiązania, a oni i tam potem sami wybiorą swoją drogę - mówi Katarzyna Tiuryn.
- Mam znajomych, którzy nie mieli tyle szczęścia i są na przykład w domach dziecka. Tam czułabym się jakbym cały czas była w szkole, a nie w domu. Tu jest moje miejsce, gdzie czuję się bezpiecznie - przyznaje Sylwia.
Spraw, by sanie dla podopiecznych Drogi były jak najdłuższe
Ruszyła nasza akcja, w której pomagamy dzieciakom z Domu Powrotu. Chcemy, by wyjechały na wymarzonej ferie. Dla Sylwii to obóz narciarski, dla Pauli kulig, Paweł chciałby wyjechać w góry. Trzy pary sanek wystarczą, by spełnić marzenie jednego dziecka. Codziennie publikujemy je w „Porannym”. Sanki mają logotypy firm, które już przekazały pieniądze na zimowisko. Wszelkie informacje można uzyskać pod nr tel.: 85 748 74 20 lub 85 748 74 29, a także pisząc maila na adres: reklama.bialystok@polskapress.pl.