W Turcji aresztowano żołnierzy, którzy mieli pojmać Erdogana [wideo]
W Turcji dalej wrze po próbie puczu. Władze zatrzymały żołnierzy, którzy mieli pojmać prezydenta. Niespokojnie jest także na linii Ankara - Berlin.
Żołnierze zostali złapani w poniedziałek nad ranem niedaleko Marmaris w południowo-zachodniej Turcji - podaje BBC. To tam przebywał na wakacjach prezydent Erdogan, kiedy doszło do próby puczu. Rebelianci przyjechali do miasta, aby pojmać polityka, jednak ten został wcześniej ostrzeżony i zdołał uciec. Żołnierze, który byli poszukiwani od 15 lipca, zostali zauważeni przez mieszkańców Marmaris, kiedy polowali na dzika w lesie. Na miejsce przybyła policja, doszło do wymiany ognia. Ankara powiedziała w oświadczeniu, że aresztowała wszystkich oprócz jednego z poszukiwanych żołnierzy.
W Turcji wrze także po decyzji niemieckich sędziów dotyczącej niedzielnej demonstracji zwolenników Erdogana w Kolonii w Niemczech. Prezydent Turcji miał przemówić do uczestników manifestacji przez łącze internetowe, ale w sobotę sąd regionalny, a potem Federalny Trybunał Konstytucyjny nie wyraziły na to zgody. Niemieckie media informują, że zakaz wydano z powodu obaw trybunału, że w mieście dojdzie do zamieszek.
Decyzję tę skrytykowała już Ankara. Jak podaje BBC, rzecznik Erdogana powiedział, że turecki prezydent czeka na „przekonujące wyjaśnienia” od Berlina. BBC podaje już również, że władze w Ankarze wezwały do siebie niemieckiego chargé d’affaires.
Krajowe media mówią, że w marszu wzięło udział 35 tys. osób, głównie Turków mieszkających w Niemczech. W kraju tym mieszka około 3 mln osób tureckiego pochodzenia, a większość z nich głosowała w ubiegłorocznych wyborach na Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), z którą związany jest prezydent Turcji.
- To nie jest, jak często się mówi, manifestacja popierająca Erdogana. To manifestacja przeciwko zamachowi stanu
- powiedziała jedna z uczestniczek manifestacji Kevser Demir.
W Turcji trwają czystki po próbie zamachu stanu. Zginęło wtedy 270 osób. Łącznie władze Turcji zatrzymały ponad 18 tys. ludzi, z czego 10 tys. zostało aresztowanych.
Autor: Aleksandra Gersz