W tramwaju, przy Franciszkańskiej 3 - papież zaskakiwał nas wielokrotnie
Nie mogło być inaczej: podczas pięciodniowej wizyty w Polsce papież Franciszek zaskakiwał nas wielokrotnie. Z pewnością tej wizyty nie zapomnimy.
Papież Franciszek od pierwszych dni swojego pontyfikatu określany jest mianem spontanicznego. Nie inaczej zachowywał się podczas zakończonych wczoraj Światowych Dni Młodzieży. Na przekór ochroniarzom i organizatorom, kilkakrotnie zmienił plan wizyty albo niespodziewanie zapraszał gości do papamo- bile. Oto siedem sytuacji, którymi zaskoczył nas papież Franciszek podczas pięciodniowej wizyty w naszym kraju. Pierwsza miała miejsce zaraz po wyjściu z samolotu.
Zamiast podstawionej na lotnisku limuzyny, wybrał mniej luksusowe auto - volkswagena golfa w wydaniu sportsvan (jest wyższy i ma nieco więcej miejsca w środku). Taki model - prosto z salonu - kosztuje niecałe 70 tys. zł. Cztery golfy trafiły do Caritas Archidiecezji Krakowskiej. Jeden z nich każdy z nas będzie mógł wylicytować podczas aukcji charytatywnej (ten z rejestracją K1 POPE). Pieniądze z licytacji zostaną przekazane na zakup mobilnej kliniki dla uchodźców z Syrii, przebywających w obozach w Libanie.
Ksiądz Jarosław Kwiecień, który zajmował się obsługą prasową wydarzeń związanych z ŚDM w diecezji sosnowieckiej, zwrócił uwagę na wydarzenie, które miało miejsce w środę wieczorem, już podczas pierwszego spotkania z wiernymi pod oknem przy Franciszkańskiej 3.
- Za czasów Jana Pawła II miały one luźny, wesoły i żartobliwy charakter. Papież Franciszek wprowadził zupełnie inny klimat - podkreśla ks. Kwiecień. - Ten mocny przekaz, jaki zafundował młodym ludziom, opowiadając historię Macieja Cieśli, jednego z głównych grafików ŚDM, który tuż przed ŚDM zmarł na raka, okazał się prawdziwym wstrząsem. Opowieść zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Papież chciał przypomnieć młodym, że w życiu nie tylko zabawa ma znaczenie. Udało mu się
Niezapowiedziane wizyty - w tym z pewnością lubuje się papież Franciszek. Podczas pobytu w Polsce zmieniał plany kilkakrotnie. W czwartek rano, tuż przed wyjazdem do Częstochowy, odwiedził metropolitę krakowskiego kard. Franciszka Macharskiego, który od kilku tygodni przebywa w Szpitalu Uniwersyteckim. Podczas wizyty modlił się o zdrowie kardynała.
Macharski trafił do szpitala 12 czerwca, gdy stracił przytomność i upadł, wychodząc z mieszkania. Początkowo utrzymywano go w śpiączce farmakologicznej. Został z niej wybudzony, ale jeszcze nie odzyskał przytomności (w szpitalu przeszedł zabieg stabilizacji części potyliczno-szyjnej kręgosłupa). Po raz kolejny papież zaskoczył organizatorów w sobotę przed godz. 18. To był czas na przygotowanie się do wyjazdu do Brzegów. Tymczasem papież Franciszek wybrał się pieszo w niezapowiedziane odwiedziny do pobliskiej bazyliki ojców franciszkanów. Odmówił tam specjalną modlitwę „o pokój i ochronę przed terroryzmem”.
Miał być helikopter, ale... Choć o zmianie środka transportu do Częstochowy czy Oświęcimia za papieża zadecydowała pogoda, to wierni byli bardzo zadowoleni. Błyskawicznie zajmowali miejsca przy trasach przejazdu Ojca Świętego. Ten nie pozostawał im dłużny, długo i cierpliwie machał na powitanie do tłumów pielgrzymów czekających przy trasie.
Pierwszy raz w historii papież podróżował po Krakowie tramwajem. „Trammobile” jest biało--żółty i nazywa się „Krakowiak”. Z okazji zlotu był ozdobiony logiem Światowych Dni Młodzieży oraz herbem Krakowa. Po wyjeździe Franciszka tramwaj nie trafi do muzeum, nadal będzie kursował. Tym samym każdy z nas będzie miał okazję przejechać się tramwajem, którym jeździł papież Franciszek.
„Pasażerowie na gapę” - tak żartobliwie mogą mówić o sobie młodzi ludzie (przedstawiciele wszystkich kontynentów), którzy wraz z papieżem Franciszkiem przeszli w sobotę przez Bramę Miłosierdzia. Zgodnie z harmonogramem uroczystości, na tym miała zakończyć się ich rola, jednak stało się inaczej. Papież Franciszek zaprosił całą szóstkę do papamobile.
Były też inne, niezamierzone niespodzianki. Podczas mszy na Jasnej Górze papież Franciszek potknął się i upadł. Z pomocą pospieszyli mu duchowni i ochroniarze. Jak mówił ksiądz Federico Lombardi, rzecznik Stolicy Apostolskiej, papież nie doznał żadnego uszczerbku na zdrowiu, a powodem potknięcia był ciężki strój liturgiczny.
Kolejne wydarzenie, które mogło zbić nas z tropu, miało miejsce pierwszego wieczoru pod oknem papieskim. Franciszek, żegnając się z młodymi ludźmi, którzy śpiewali, tańczyli i - nie ma co ukrywać - robili to dość głośno, zaapelował: „A wy czyńcie waszą powinność, hałasujcie całą noc!”. Tymczasem tłumacz powiedział: „Nie róbcie zbyt dużo hałasu w nocy”. Nijak się to miało do charakteru Ojca Świętego, jakiego zdążyliśmy poznać od początku pontyfikatu. Młodzi wezwanie tłumacza zignorowali.