Dawno temu, kiedy pracowałam z dzisiejszym prezesem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy w jednej gazecie, organizowała ona, m.in., akcję „Przychodzi „Dziennik” pod Twój dom”.
Nazwa trąci dziś co najmniej myszką, ale pokazuje, jak ciepłe były kiedyś gazetowo - czytelnicze relacje redakcji, która nazywała się miejską. Po prostu trzeba było być naprawdę obok, a nawet w środku spraw i zdarzeń, które mieszkańców tego miasta zajmowały...
Zawsze szczęśliwie czuję się podobnie, gdy reprezentuję „Express Bydgoski” na spotkaniu z ludźmi, którzy otrzymują wyróżnienia w dorocznym konkursie „Bydgoszcz w kwiatach i zieleni”. Dla „Expressu” to nie tylko okazja do wręczenia własnych nagród (wybór ich laureatów jest zawsze taki trudny!), to też podsumowanie wakacyjnych spotkań w ogrodach i na balkonach bydgoszczan, do których - jako wieloletni patron prasowy przedsięwzięcia - co roku się „wpraszamy”. Jak miło, gdy nasi Czytelnicy twierdzą, że to naprawdę miłe odwiedziny, na które czekają z kawą, których życzą sobie w następnych latach. Jak fajnie pogadać zwyczajnie o kwiatkach i rabatkach. Jak ciekawie posłuchać legendy bydgoskiego ogrodnictwa, sędziwego i w znakomitej formie Ryszarda Pukszty, jaki to niecodzienny widok, gdy prezes spółdzielni mieszkaniowej (Jacek Kołodziej z „Budowlanych”) wita się ze swoimi lokatorami jak ze starymi znajomymi.
A wszystko to w roślinnej aranżacji. Bo przecież motywem przewodnim tego dnia jest spotkanie ludzi, którzy, organizując swój ogród czy ukwiecając balkon, sprawiają przyjemność nie tylko sobie, ale i innym. Nie czekając na to, co wyhoduje i za co zapłaci miasto, dodają do jego zielonego obrazu swój kawałek puzzla. Wielu z nich to starzy bywalcy konkursowi, więc już nie raz słyszeli od organizatorów historię Bydgoszczy - zielonego lidera wśród miast. Ale dziś wnoszą swój kapitalny wkład w to, by ta nasza marka się utrzymywała.
Może ta impresja z jednego spotkania jest zbyt cukierkowata. Ale, jak powiedział na ratuszowym spotkaniu prezes TMMB, dobrze poczuć się czasem sympatycznie, gdy zewsząd wciąż zalewają nas poważne, tragiczne i złe informacje. Jak dobrze więc, że w tych czasach zwariowanie szybkich mediów równie „sympatycznonośna” może być ciągle miejska gazeta. Do zobaczenia się z Państwem za rok!