W szpitalu pojawili się kontrolerzy NFZ i MON
Zrobiło się głośno o 22. Wojskowym Szpitalu Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnym w Ciechocinku po ujawnieniu, że na rehabilitację trzeba czekać długie lata.
Do wojskowej placówki udro-wiskowo-rehabilitacyjnej najpierw zjechały ekipy telewizyjne, a w ślad za nimi pojawiły się kontrole. A zaczęło się od tego, że pacjent z województwa zachodniopomorskiego po udarze mózgu (doznał go 7 lat temu) otrzymał z 22. Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego pismo, z którego wynikało, że placówka może go przyjąć na rehabilitację za 20 lat. Mężczyzna poszukiwał dobrej placówki, toteż dokumentację medyczną przesłał do ciechońskie-go szpitala. Jego odpowiedź mogła zaszokować. Sprawa trafiła do mediów.
- Pytania o czas oczekiwania na rehabilitację powinniście Państwo kierować nie do szpitala, a do organizatorów opieki medycznej w Polsce i dysponentów pieniędzy na leczenie, do Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia - tłumaczy dr Dariusz Marcinowski, zastępca dyrektora szpitala do spraw medycznych. - Szpital leczy i rehabilituje za tyle, za ile może to zrobić. Leczenie kosztuje i ktoś musi za nie szpitalowi zapłacić. Albo NFZ, albo pacjent.
Nasz rozmówca dodaje, że 22. WSzUR występował do NFZ o większy kontrakt. Skończyło się na wynegocjowanym, mniejszym w stosunku do potrzeb.
Po medialnych doniesieniach wczoraj w szpitalu pojawiły się dwie kontrole: jednodniowa z Ministerstwa Obrony Narodowej oraz z Narodowego Funduszu Zdrowia, która ma potrwać kilka dni.
- Staramy się podnosić nasze usługi na wysoki poziom kliniczny. Nie ukrywam, że nie jest nam na rękę zamieszanie wokół szpitala, bo to absorbuje pracowników, odrywa ich od codziennych obowiązków - mówi dr Ireneusz Lelwic, dyrektor szpitala.
- Spokojnie czekamy na wyniki kontroli.
W mieście zaszumiało. Niektórzy wiążą nagłośnioną sprawę ze zmianami politycznymi w Polsce i przepowiadają zmianę kierownictwa szpitala. Pojawiły się nawet nazwiska kandydatów na nowych szefów. Oficjalnie nikt nie chce o tym rozmawiać. W szpitalu także nie.