W szpitalu myją się wodą z butelek
Zimna woda w kranach na internie szpitala wojewódzkiego. Dyrekcja obiecuje rozwiązać problem.
- Warunki panujące na oddziale są fatalne i urągające ludzkiej godności: nie ma ciepłej wody, zimna jest w kolorze brązu, brak wystarczającej obsady na dyżurach - zaalarmowali nas pacjenci oddziału chorób wewnętrznych, diabetologii, endokrynologii i reumatologii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku. W końcu znaleźli się tacy, którym to się nie podoba. Bo warunki najlepsze nie są już od dawna.
- Problemy z ciepłą wodą na jednym odcinku są od ok. 3 lat - przyznają pracownicy oddziału. - Z kranu leci tylko zimna woda. A my przecież musimy myć ręce non stop. Ciągle w zimnej wodzie, przez co nasze dłonie są powykręcane od reumatyzmu!
Pacjenci też muszą sobie jakoś radzić. - Trzeba iść się myć na drugi odcinek, bo tam jeszcze ciepła woda jest, albo przynosić sobie stamtąd wodę w butelce - opowiadają. - To się nie mieści w głowie! Jeszcze osoby chodzące, to przejdą się. Ale na tym oddziale większość stanowią pacjenci leżący. I przecież brak ciepłej wody powoduje podwyższone ryzyko przenoszenia bakterii i wirusów. Jak to możliwe w XXI wieku i w szpitalu!
Pacjenci dodają, że korzystanie z łazienki nawet z ciepłą wodą do najprzyjemniejszych czynności nie należy.
- Jak ostatnio weszłam pod prysznic, spadł mi na głowę kawałek sufitu - opowiada jedna z pacjentek. - A wody było po kostki, bo nie spływała. To już lepiej z prysznica nie korzystać.
- Czy w ogóle można się myć w takich warunkach?- dodaje jeden z pacjentów pokazując nam słuchawkę od prysznica pokrytą pleśnią i grzybem.
To nie wszystkie problemy. Pacjenci leżą tu w wieloosobowych salach, w dostawkach na korytarzach. Większość na starych, zdezelowanych łóżkach. Stare jest tu zresztą niemal wszystko, nie tylko wyposażenie, którego brakuje. Niektórzy pacjenci muszą trzymać swoje rzeczy na stołkach.Tych zresztą także jest za mało.
- Ale najgorsze, że brakuje obsady - zauważają pacjenci. - Na 35-38 chorych są tylko dwie pielęgniarki i lekarz. Robią co mogą, ale wystarcza najmniejszy incydent np. przyjęcie pacjenta, reanimacja, a inni pozostają bez żadnej opieki, czy podania leków godzinowych, co stanowi zagrożenie dla ich zdrowia i życia.
- A każdy pacjent potrzebuje podłączenia i odłączenia kroplówki, pobrania krwi, podania leków - dodają pracownicy.
Dyrektor szpitala, Cezary Nowosielski uważa, że obsada na oddziale jest wystarczająca i zgodna z normami. - Przyjmujemy dodatkowych pacjentów, bo nie możemy nikomu odmawiać pomocy. Ale obsady nie możemy przy tym zwiększyć - mówi.
Dodaje, że szpital chętnie zatrudniłby dodatkowe pielęgniarki, ale chętnych do pracy nie ma.
Za to jest szansa, że za kilka tygodni skończą się problemy z wodą. Jak mówi odpowiadający za inwestycje w szpitalu inż. Lech Wasilewski, te, które są, wynikają z trwającej od lat modernizacji placówki. Przy budynku, gdzie mieści się interna, powstał nowy obiekt, z nową instalacją. To spowodowało problemy z odpowiednim ciśnieniem ciepłej wody w części, gdzie rury są stare i niewydolne. Szpital próbował temu zaradzić, ale bez większego efektu. - Teraz sytuacja stała się wyjątkowo trudna, stąd decyzja o przebudowie zasilania nową rurą - mówi inż. Wasilewski. - Włączymy się do pionu z nowego źródła wody. Zrobimy wszystko, aby uporać się z tym problemem do końca lutego.
Nie wiadomo natomiast kiedy dojdzie do modernizacji oddziału. Nie ma na ten cel na razie pieniędzy.