Sentymentalne pożegnanie ze sklepem działającym ponad pół wieku. Jubiler z deptaka podzielił także los sąsiedniej Cepelii.
Nie działa już sklep jubilerski przy deptaku, głównej handlowej ulicy miasta. Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego - przy deptaku działają jeszcze trzy inne sklepy tej branży - gdyby nie fakt, że był to chyba ostatni sklep w Szczecinku pamiętający czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. A dokładniej rok 1964, gdy powstał blok przy ówczesnej ulicy 1 Maja, na parterze którego ulokowano Jubilera i Cepelię.
Ba, sklep nie tylko pamiętał PRL, ale zasadniczo się nie zmienił od epoki późnego Gierka. Handel przez ostatnie dwie dekady odmienił się całkowicie, jubiler z deptaka prawie w ogóle. Owszem, towar na półkach był już bardziej współczesny, ale wystrój, witryna, a nawet logo firmy były te same od dziesięcioleci. Sklep miał swój klimat, specyfikę i klientelę, ale niestety nie podołał wymogom coraz większej konkurencji.
To, że przetrwał w niezmienionej niemal formie tyle lat zawdzięcza zbiegowi okoliczności. Otóż na początku lat 90. XX wieku, gdy prywatyzował się szczecinecki handel, Jubiler - a także sąsiednia Cepelia - pozostały w rękach ówczesnych firm państwowych, które wtedy jeszcze radziły sobie całkiem dobrze w nowych realiach gospodarczych. Miało to swoje konsekwencje gdy sklepy należące do „komunalki” na korzystnych warunkach ratusz sprzedawał załogom. O wykup lokali przy deptaku 9 Maja starały się także Cepelia i sąsiedni Jubiler. Ale dla państwowych firm preferencji przy wykupie sklepów nie było.
- Chciałyśmy kupić sklep jako pracownicy i dalej sprzedawać rękodzieło, ale nam odmówiono - mówiły nam w roku 2009 panie z likwidowanej wówczas Cepelii (dziś jest tu cukiernia).
Efekt był taki, że ani najemcy, ani właściciel, w oba sklepy nie inwestowali. I coraz bardziej przypominały one skansen - te same obskurne witryny w stalowych oprawach, skrzypiące, zardzewiałe drzwi...
Jubiler przetrwał Cepelię o 8 lat, ale i na niego przyszedł czas. Lokal wrócił do zasobów Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, firma sama zrezygnowała z najmu.
- Jeszcze rok temu powiedziałbym, że przeznaczymy go na sprzedaż, ale ostatnio sprzedaliśmy sporo nieruchomości i nie ma takiej pilnej potrzeby - mówi Tomasz Wełk, prezes ZGM. - Musimy sprawdzić stan techniczny sklepu, oszacować koszty ewentualnego remontu i wtedy zdecydujemy, czy wystawiamy go na przetarg, czy też przeznaczamy na najem.