W świecie kłamstewek oczywistych
Czy pamięta pan, że w początkach obecnej, amerykańskiej prezydentury zazdrościliśmy tamtejszej prasie, że potrafi oficjalnie liczyć prezydentowi jego kłamstwa każdego dnia i przedstawiać je publicznie? Ale chyba nie miało to żadnego dalszego ciągu? Nikt nie przeżył żadnej kompromitacji, żadnej zmiany obyczajów…
Bo kłamstwo polityczne jest już tak mocno usankcjonowanym pojęciem i metodą porozumiewania się z narodami, że teraz, co najwyżej, może dojść do takich absurdów, że jedna ze stacji telewizyjnych w Ameryce przerywa przemówienie Trumpa - tłumacząc to tym, że nie mogą narazić telewidzów swojej stacji na taki stek kłamstw, które prezydent przedstawia. Czyli telewizja ocenzurowała prezydenta. Media okazały się uczciwsze niż politycy.
To samo stało się w Anglii, kiedy Borys Johnson tak nakłamał, że Daily Telegraph musiał na drugi dzień zamieścić sprostowanie informacji premiera. Czyli dochodzi jednak do takich dziwnych zdarzeń, że prasa wykazuje więcej odwagi cywilnej i etycznego kośćca, niż polityk.
Takie opowiastki są też jakimś komentarzem do polskiego nieszczęścia! Wszak to kłamstwo światowe, które zaistniało - w brudny sposób sankcjonuje polskie kłamstwo. Teraz wszyscy mogą się powoływać na to, że tak wygląda uprawianie polityki. Że to jest zasada. A nasz komentarz do tego jest taki, że jeśli kiedyś się to wszystko u nas wyprostuje i np. znowu będziemy żyć w państwie prawa, praworządnym, gdzie nie oszukują i nie kradną - no załóżmy, że to się kiedyś stanie - to wtedy najtrudniej będzie zlikwidować „rozkłamanie narodu” (socjologowie twierdzą, że będzie to niemal niemożliwe).
Czytaj dalej!
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień