W środowisku pielęgniarskim zaczyna wrzeć. Płace pielęgniarek bez gwarancji? [ROZMOWA]
W środowisku pielęgniarskim zaczyna wrzeć. Obawia się ono, że w przyszłym roku zniesione zostanie tzw. zembalowe, czyli 1200 zł podwyżki. Do konsultacji przekazano bowiem projekt rozporządzenia resortu zdrowia, który obowiązujące przepisy o podwyżce przedłuża tylko do 31 marca 2020 r. Rozmawiamy o problemie z mgr Anną Czarnecką, przewodniczącą Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku.
Pielęgniarki biją na alarm, że kolejne rozporządzenie nie zapewnia bezpieczeństwa płac...
- Wątpliwości i obawy są jak najbardziej zrozumiałe, bowiem to rozporządzenie jest pisane nie na podstawie konkretnej ustawy, a jedynie na bazie porozumienia między związkami, samorządem i ministerstwem, które były zawarte cztery lata temu. To właśnie był czas na przygotowanie solidnego aktu prawnego, który uregulowałby sytuację z płacami, a tymczasem mamy tylko kolejne rozporządzenie, a właściwie jego prolongatę. Niejednokrotnie artykułowano różne pomysły na ten temat: czy zawrzeć zapisy w ustawie o zawodach czy o działalności leczniczej. Wiem, że lekarze pracują nad zmianami, które wprowadzą do ustawy o ich zawodzie płacowe minimum itp. Natomiast nam cały czas mówi się, że prace nad naszą ustawą muszą potrwać i dlatego de facto stoimy w miejscu.
Rozporządzenie przedłużające porozumienie właśnie trafiło do konsultacji. Dokument utrzymuje wszelkie zapisy?
- Nie mamy jeszcze do czynienia z ostatecznym projektem i nie posiadamy wiążących informacji, ale cieszę się, że środki na ten cel są zabezpieczone na rok 2020. Takie gwarancje uzyskaliśmy od Narodowego Funduszu Zdrowia. Natomiast, jeżeli nie ma odniesienia do ustawy, to pojawiają się pytania, czy i w jaki sposób te pieniądze będą przekazywane pielęgniarkom i położnym. Istnieje ryzyko, że pieniądze, pomimo że są zabezpieczone, to zostaną zagospodarowane ogólnie na świadczenia. Taka sytuacja nie daje gwarancji dla pielęgniarek i położnych i robi się gorąco! Chodzi nam o gwarancję po wygaśnięciu rozporządzenia, czyli zabezpieczenie wysokości wynagrodzenia w ustawie.
Dlaczego resort zdrowia zdecydował się na takie rozwiązanie?
- Ministerstwo nie miało w tym momencie innego wyjścia, bo po prostu skończył się czteroletni okres, w którym obowiązywało poprzednie rozporządzenie. Natomiast już zaraz wejdziemy w 2020 rok, w związku z tym nie jest to rozwiązanie stabilne. Do tej pory Ministerstwo Zdrowia nie zdecydowało się na prace związane z ustawą i na pewno przed wyborami nie zostaną podjęte takie decyzje, a tylko takie narzędzie uspokoiłoby środowisko.
Prezydent kilka dni temu podpisał ustawę, która ma porządkować kwestie wynagrodzeń minimalnych w ochronie zdrowia. Czy to słuszna decyzja i dobry dokument?
- Jeśli chodzi o ustawę dotyczącą minimalnych wynagrodzeń pracowników służby zdrowia, to jest to ważny i potrzebny krok. Tylko w takich okolicznościach młodzież, która chce wybrać zawód, może sprawdzić, jak wygląda rozwój w danej dziedzinie i zarobki. Dla naszego środowiska ustawa ta nie daje jednak żadnych podwyżek, bo takie pensje, czyli wskazane minimum, już mamy, a sama pensja minimalna od 2015 wzrosła o 500 zł. W tych okolicznościach ustawa stała się jedynie kosmetyką - moim zdaniem, są w niej zawarte zbyt niskie kwoty, zdecydowanie zbyt niskie w stosunku do wiedzy i odpowiedzialności związanej z zawodami medycznymi.
Decyzja była oczekiwana od dłuższego czasu przez środowisko...
- Uważam, że ustawa przede wszystkim dostrzega tych, którzy do tej pory nie mieli siły walczyć o swoje interesy, a są także ważni w systemie ochrony zdrowia. W sektorze ochrony zdrowia każdy bowiem jest istotny i braki w jakiejkolwiek grupie zawodowej od razu mogą doprowadzić do niebezpieczeństw i problemów dla zdrowia pacjentów. Natomiast w przypadku pielęgniarek, ustawa dużo nie zmienia, bowiem potwierdza wytyczne, które zostały już wypracowane.