Z 300 do 400 zwiększona została liczba zezwoleń na handel napojami alkoholowymi przeznaczonymi do spożycia poza miejscem sprzedaży. Tak zdecydowali radni, choć nie jednomyślnie. Przeciwnicy zwracali uwagę, że i tak już mamy przesyt sklepów z trunkami. Zwolennicy argumentowali, że liczba pozwoleń musi być podniesiona, bo miasto się powiększyło i trzeba równo traktować przedsiębiorców.
Temat dotyczący zwiększenia o 100 liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych w sklepach wzbudził sporo emocji na ostatniej sesji Rady Miasta. Sceptycznie ocenili go radni z klubu PiS.
- Jestem zaskoczona tymże projektem uchwały, ponieważ uważam, że punktów, które uzyskały zezwolenie na sprzedaż alkoholu jest w mieście naprawdę wiele - mówiła Grażyna Szarama, radna PiS. - Weźmy choćby osiedle Staromieście. Gdybyśmy chcieli przejść ulicę, a to odcinek o długości ok. 1 km, to co 50 m znajduje się punkt, w którym jest sprzedawany alkohol. A co wydaje się wręcz groteskowe, jeden ze sklepów sąsiaduje z punktem leczenia uzależnień. To nie jest wychowawcze, jeśli chodzi o dzieci i młodzież.
Jerzy Jęczmienionka z PiS przekonywał, że bezrefleksyjne zwiększanie zezwoleń to nie jest dobre rozwiązanie. - Proponowałbym, żeby skierować uchwałę do komisji zdrowia niech oceni, czy takie radykalne zwiększenie jest zasadne. Trzeba zastanowić się czemu ma to służyć.
Marcin Fijołek z PiS proponował, by spróbować wypracować taką liczbę sklepów, która nie będzie budziła kontrowersji.
Radni nie zdecydowali się na przekierowanie uchwały do komisji.
Jakie były argumenty, by przybyło miejsc sprzedających alkohole?
Andrzej Dec z PO, przewodniczący Rady Miasta tłumaczył, że już od paru lat nie była zwiększana liczba tychże punktów i część przedsiębiorców może czuć się pokrzywdzona, że nie mają szansy sprzedawania alkoholu.
- Z tego punktu widzenia uchwała jest uzasadniona. Natomiast faktycznie, pozostaje kwestia dostępności. Rzeczywiście ustawa o przeciwdziałaniu alkoholizmowi nakłada na gminę obowiązek ograniczenia dostępności. Tyle tylko, że u nas zwiększenie liczby punktów niczego nie zmieni, bo ta dostępność już i tak jest duża. Można kupić alkohol bez żadnego problemu. Gdy przyglądam się danym z innych miast wojewódzkich, wszędzie jest tak samo. Ten fragment ustawy jest po prostu martwy. Nie respektujemy go w całej Polsce.
Jego zdaniem należy pochylić się nad znalezieniem innego sposobu ograniczania dostępności alkoholu.
- Jedynym praktycznym sposobem powinno być podniesienie opłat ustalanych przez państwo - proponował.
Radni zwracali też uwagę, że cena alkoholu w Polsce jest zbyt niska a największym złem są tzw. małpki i małe butelki.
Mirosław Kwaśniak z Rozwoju Rzeszowa, wiceprzewodniczący Rady Miasta przypomniał, że sam jako szef komisji zdrowia zgłosił kilka lat temu wniosek o zwiększenie liczby punktów. Prosił wtedy co pół roku o informacje z wydziału zdrowia, czy przełożyło się to na wzrost sprzedaży trunków.
- Okazało się, że nie. Sprzedaż rozłożyła się na więcej punktów i teraz też tak zapewne będzie.
Radny Bogusław Sak apelował: - Zaufajmy radom osiedli. Mogą przecież wystąpić do prezydenta o cofnięcie pozwolenia.
Prezydent Konrad Fijołek tłumaczył, że jedynym powodem, dla którego zaproponowali projekt uchwały była chęć równego traktowania przedsiębiorców, uniknięcie niepotrzebnych animozji.
Przeciw uchwale zagłosowali radni: M. Fijołek, Jęczmienionka, Solarz, Szarama, Szpyrka, Szumny. Wstrzymali się radni: Kultys i Kotula.