W regionie nie chcą oddać długów i zmyślają

Czytaj dalej
Fot. 123rf
Małgorzata Stempinska

W regionie nie chcą oddać długów i zmyślają

Małgorzata Stempinska

Bajki opowiadają zarówno zadłużeni przedsiębiorcy, jak i osoby indywidualne. Negocjatorzy słyszą m.in. o załamaniu nerwowym po... śmierci kota.

Wierzyciele przyznają, że coraz częściej słyszą absurdalne wymówki, dlaczego dłużnicy nie chcą oddawać pieniędzy. - Jeden z zadłużonych przedsiębiorców opowiadał, że był na wakacjach i zapomniał zapłacić. Inny mówił, że tak drobne kwoty płaci na końcu. Słyszeliśmy od wierzyciela również o śmierci kota, która spowodowała tak silne załamanie u dłużnika, że nie był w stanie prowadzić firmy i nie myślał o finansach. Oczywiście rozumiem przywiązanie do zwierzęcia, ale… wierzyciel wiedział, że jego klient nie ma kota - opowiada Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Zdarzają się również „wykręty na żonę”. Niektórzy właściciele zadłużonych firm tłumaczyli, że nie zapłacili, bo musieli kupić żonie nowe buty bądź zafundowali jej wakacje marzeń. Są i tacy, którzy opowiadają o separacji oraz o tym, że żona odcięła ich od pieniędzy i nie mają dostępu do konta, aby zrobić przelew.

Opowiadają, że mają raka

Nie brakuje też dłużników, którzy posuwają się do gorszych tłumaczeń i grają na uczuciach. - Spotkaliśmy się z sytuacją, kiedy dłużnik powiedział wierzycielowi, że jak mu teraz zapłaci, to zostanie mu już tylko sznur i wyjazd do lasu. Kolejnym, jak dla mnie ekstremalnym, tłumaczeniem było powiedzenie, że dłużnik nie ma na chleb. Więc jak go zamkną w więzieniu za długi, to przynajmniej dobrze zje. Inny udawał, że choruje na raka i nie ma głowy do prowadzenia firmy. Takie wymówki wprowadzają wierzyciela w osłupienie i w zasadzie sprawiają, że staje się bezsilny - ocenia Adam Łącki.

Gotówka spłonęła w pożarze domu

Jakich wymówek używają dłużnicy, którzy nie są przedsiębiorcami?

Mówią, że nie zapłacili, bo była burza, bo zasypało bankomat, bo zalało mieszkanie, a w nim trzymali pieniądze na raty. Windykatorzy słyszeli też, że trzymana w domu gotówka spłonęła w pożarze. - Niektórzy dłużnicy czują się bezkarnie. Kiedy jeden z naszych negocjatorów zadzwonił do wiekowej już dłużniczki, ta odpowiedziała krótko: - Przeżyłam wojnę, to i was przeżyję. Pracownik jednak nie odpuszczał i w końcu starsza pani pieniądze oddała - mówi Radosław Koński, kierownik Departamentu Windykacji w Kaczmarski Inkasso.

Jeden z windykatorów wspomina historię dłużniczki, która odebrała telefon i podała się za inną osobę. Opanowanym głosem przekazała, że koleżanka, niestety, nie żyje. Jej problem polegał jednak na tym, że miała dość charakterystyczną wadę wymowy. Kiedy weryfikacja wcześniejszych rozmów telefonicznych potwierdziła przypuszczenia negocjatora, a kłamstwo wyszło na jaw, dłużniczka ruszyła do kontrataku. Oczywiście z wyzwiskami.

Znana jest też historia mężczyzny, który miał ponad 10 tysięcy złotych długu. Uznał, że ma szczęście w zakładach bukmacherskich. Do tej pory obstawiał niewielkie sumy. Tym razem pożyczył od brata trzy tysiące złotych i zainwestował je. Przegrał. Powiedział, że teraz najpierw musi oddać pieniądze bratu, a firma windykacyjna ma czekać. Była też pani, która mówiła, że w bieliźniarce trzymała gotówkę i do pieniędzy dobrał się jej pies.

Inna dłużniczka powiedziała, że nie może zwrócić pieniędzy, bo mąż wydał je na zagraniczne wczasy. Wpłacił całą sumę do biura podróży. Nie mogą jej teraz wycofać, bo za dużo stracą. Natomiast firmie windykacyjnej dłużniczka poleciła, by cierpliwie czekała na swoją kasę.

Za długi możemy trafić do biura informacji gospodarczej. Trzy największe działające w Polsce to: Krajowy Rejestr Długów, Rejestr Dłużników ERIF BIG S.A. oraz BIG InfoMonitor S.A.

Na „czarną listę” zostaniemy dopisani, gdy zaciągnęliśmy dług wyższy niż 200 złotych brutto i nie reagujemy na wezwanie wierzyciela do zapłaty dłużej niż przez 60 dni.

Na listę dłużników możemy też trafić za cudze grzechy

Stanie się tak, gdy ktoś posługując się naszym skradzionym lub podrobionym dokumentem tożsamości i zaciągnął zobowiązania, na przykład kredyt w banku. Jeśli się o tym dowiemy, to koniecznie powiadommy o tym fakcie wierzyciela. Zgłośmy na policji popełnienie przestępstwa. Na czas wyjaśnienia sprawy wierzyciel powinien zawiesić wpis w rejestrze dłużników. Zostanie usunięty z rejestru, gdy do niego trafią z policji informacje, że rzeczywiście w tym konkretnym przypadku doszło do złamania prawa.

Małgorzata Stempinska

W swoich artykułach podejmuję tematykę dotyczącą turystyki, telekomunikacji, rynku pracy oraz gospodarki. Przygotowuję też artykuły do dodatku historycznego "Album bydgoski" oraz do miesięcznika dla prenumeratorów "Pasje". Historia Bydgoszczy mnie fascynuje. Uwielbiam słuchać wspomnień Czytelników - rodowitych bydgoszczan - oraz oglądać zdjęcia z ich domowych albumów. Staram się pomagać Czytelnikom interweniując w ich sprawach. Prywatnie kocham podróże - te bliższe i dalsze. Niestety, na razie ze względu na pandemię koronawirusa tylko palcem po mapie.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.