W regionalnej polityce nudy nie było. Podsumowujemy 2016 rok
Partyjne roszady, wojna na linii prezydent - radni, zamieszanie w kulturze, czy referendum. Ważnych wydarzeń w lokalnej polityce nie brakowało.
Lotniskowe referendum
To zdaniem wielu, największe zaskoczenie ubiegłego roku. Po latach sądowej batalii zapadła ostateczna decyzja. W województwie podlaskim musi zostać przeprowadzone referendum w sprawie budowy lotniska. Wyrok wydał Naczelny Sąd Administracyjny, a komisarz wyborczy wyznaczył 15 stycznia. - Zawsze wierzyłem, że nam się uda - mówił nam Paweł Myszkowski, pełnomocnik komitetu ds. referendum.
Przed niemałym wyzwaniem stanęły władze województwa. W pośpiechu musiały znaleźć blisko 4 mln zł na organizację głosowania. - To referendum nie ma najmniejszego sensu. Możemy powiedzieć, że 4 mln złotych pójdą z dymem. Bo na pytanie, czy chcemy lotniska w naszym województwie, wszyscy odpowiemy, że tak. Ale z czego to lotnisko mamy zbudować i jak je potem utrzymać?- komentował po ogłoszeniu referendum Maciej Żywno, wicemarszałek województwa. By referendum było ważne do urn 15 stycznia musi pójść 30 proc. uprawnionych do głosowania mieszkańców podlaskiego. Jest na to szansa. Tak przynajmniej wskazał sondaż „Kuriera Porannego”. Według badania do urn wybiera się aż 69 proc. mieszkańców Podlaskiego. Ponad 81 proc. badanych chce budowy regionalnego portu.
Polityczny Dramatyczny
Niemały problem mieli też marszałkowie województwa z konkursem na dyrektora Teatru Dramatycznego w Białymstoku. I oczywiście nie obyło się bez polityki. Konkurs na dyrektora wygrał bowiem aktor kojarzony z PiS - Piotr Półtorak. Tak w maju zdecydowała komisja konkursowa. Wybór nie spodobał się zarządowi województwa, który tworzą PO i PSL. Zdecydował więc, że ogłosi drugi konkurs. Wyznaczony nawet został nowy termin składania ofert, ale na tym się skończyło. Sprawa pierwszego konkursu trafiła bowiem na wokandę. Wygrał Piotr Półtorak. Sąd stwierdził , że procedura konkursowa została przeprowadzona i zakończona prawidłowo. I nie ma możliwości unieważnienie wyboru nowego dyrektora. - Bardzo prosimy o odrzucenie niesnasek politycznych i pochylenie się nad dobrem teatru. Nasza instytucja nie może już dłużej czekać na powołanie dyrektora. Potrzebujemy kierownictwa, które zapewni ciągłość programu artystycznego oraz stabilność funkcjonowania - apelowała teatralna Solidarność i Koło Związku Artystów Scen Polskich przy Teatrze Dramatycznym.
Podlaskie władze wsłuchały się w ten głos. Od wyroku się nie odwołały. Piotr Półtorak otrzymał nominację. Wraz z nowym rokiem rozpoczyna rządy w Dramatycznym.
BOK wchłonął CLZ
Polityka namieszała też w białostockiej kulturze. Dzięki ponadpartyjnemu porozumieniu w Białymstoku przestało działać Centrum im. Ludwika Zamenhofa. Od nowego roku to część Białostockiego Ośrodka Kultury. Taką decyzję poparli zgodnie radni miejscy PiS i Komitetu Tadeusza Truskolaskiego, których na co dzień więcej dzieli niż łączy. I na nic zdały się głosy ponad tysiąca białostoczan, którzy poparli obywatelski projekt uchwały przeciwko łączeniu obu placówek. - Z marketingowego punktu widzenia pozbywanie się takiej placówki jest błędem. Ludwik Zamenhof jest w Europie znany. Nie warto go chować pod innym szyldem - mówił na sesji radny PO Marek Chojnowski.
Prezydent bez absolutorium
Zgoda na linii prezydent Truskolaski - radni PiS panuje jednak bardzo rzadko. Nie było więc zaskoczeniem, że rada, w której większość ma klub PiS, nie udzieliła w czerwcu absolutorium Tadeuszowi Truskolaskiemu za wykonanie budżetu za 2015 rok. Zresztą podobnie radni zrobili rok wcześniej. Jednak wtedy ich decyzję unieważniła Regionalna Izba Obrachunkowa. W 2016 roku zmieniła front. Orzekła, że uchwała o nieudzieleniu prezydentowi absolutorium jest ważna. Ta sama Izba unieważniła inną uchwałę radnych - o niezatwierdzeniu sprawozdania finansowego za 2015 rok. - Uchwały radnych miały tylko i wyłącznie charakter polityczny. Natomiast jeśli chodzi o RIO to podjęto uchwałę, której nie uzasadniono merytorycznie. Jest to dla mnie sytuacja niezrozumiała i kuriozalna. Zaskarżę tę decyzję do sądu - mówił prezydent Tadeusz Truskolaski. Jak zapowiedział, tak zrobił.
Brak absolutorium otworzyło radnym drogę do ogłoszenia referendum w sprawie odwołania prezydenta Białegostoku. Z takiej możliwości jeszcze nie skorzystali. Czy będzie referendum? Wielu uważa, że PiS nie zdecyduje się na taki krok obawiając się m.in. o frekwencję.
Prezydencka pensja w dół
Za to radnym PiS udało się skutecznie obniżyć pensję Tadeusza Truskolaskiego. Od 1 listopada prezydent zarabia ok. 9,2 tys. zł, o ok. 3,6 tys. zł brutto mniej. Radni PiS zdecydowali o tym praktycznie w swoim gronie. W głosowaniu wziął udział tylko ten 15-osobowy klub oraz Wojciech Koronkiewicz z SLD, który akurat był przeciw obniżaniu pensji. Pozostali radni opuścili salę razem z prezydentem, jego zastępcami i pracownikami urzędu. - Panowie radni, panowie prezydenci, którzy uciekliście jak szczury z tonącego okrętu. To, co zrobiliście jest niepoważne i potwierdza, że przez 10 lat pan prezydent i radni PO i Komitetu Truskolaskiego zapomnieli po co i dla kogo zostali powołani - mówił przy prawie pustej sali Krzysztof Stawnicki, radny PiS.
- Decyzja radnych to polityczna hucpa, mała zemstewka, pokazanie tego, kto tu rządzi - komentował z kolei Tadeusz Truskolaski.
Sprawa prezydenckiej pensji trafiła już do sądu.
Partyjne roszady
Nie tylko scena samorządowa obfitowała w zaskakujące wydarzenia. Wiele działo się też w strukturach partyjnych. Nowych szefów wybierało PiS i PSL. W przypadku partii rządzącej zaskoczenia nie było. Szefem regionalnych struktur został poseł i minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Oficjalnego kontrkandydata nie miał, choć spekulowano, że o stanowisko podlaskiego prezesa będzie też ubiegał się poseł Jarosław Zieliński, wiceszef MSWiA. O wewnętrznych tarciach w regionalnym PiS może świadczyć wynik wyborów. Krzysztof Jurgiel otrzymał poparcie od 337 osób. Przeciw ministrowi rolnictwa zagłosowało aż 130 osób.
Wyborcza niespodzianka była za to u ludowców. Dla wszystkich pewniakiem był poseł Mieczysław Baszko. Jednak stanowiska podlaskiego prezesa nie utrzymał. Dwoma głosami przegrał wewnętrzne wybory ze Stefanem Krajewskim, członkiem zarządu województwa. - Tak zdecydowali delegaci zjazdu PSL w Białymstoku, którzy byli uprawnieni do głosowania. Czasem ktoś wygrywa dwoma, czy trzema głosami. Tak się dzieje także w czasie wyborów, w których biorą udział nawet tysiące ludzi. Nie jest to nic nadzwyczajnego - komentował w „Porannym” wynik wyborów Stefan Krajewski.
Przed wyborem szefa stoi też Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dość niespodziewanie ze stanowiska przewodniczącego zrezygnował Krzysztof Bil-Jaruzelski.- Zostaję w Sojuszu, ale ze względów osobistych i zawodowych rezygnuję z kierowania partią w naszym regionie - mówił. Wiadomo, że konwencja wyborcza została zaplanowana na 28 stycznia. Wtedy też dowiemy się kto będzie kierował SLD w Podlaskiem.
W PO wyborów nie było, za to mieliśmy najazd tej partii na podlaskie. W listopadzie w naszym województwie jednego dnia pojawili się wszyscy czołowi politycy Platformy. Otwarte spotkania zorganizowano we wszystkich miastach powiatowych. W Bielsku Podlaskim z mieszkańcami rozmawiał m.in. szef PO Grzegorz Schetyna, z kolei w Białymstoku pojawili się Rafał Trzaskowski i Bartosz Arłukowicz.