W regionalnej Nowoczesnej nie ma tłustych kotów
Rozmowa „Gazety Pomorskiej“ z Michałem Stasińskim, bydgoskim posłem Nowoczesnej o właśnie rozpoczynającej się budowie struktur partii w województwie.
- W piątek wybraliście władze kujawsko-pomorskich struktur Nowoczesnej Ryszarda Petru i zaczynacie budowę partii. Kto został szefem regionu?
- Przewodniczącym jest Jacek Warczygłowa z Torunia. Mamy trzech wiceprzewodniczących - posłankę Joannę Scheuring-Wielgus z Torunia, Małgorzatę Głogowska ze Żnina i Macieja Zielińskiego z Inowrocławia.
- W ścisłym kierownictwie nie ma bydgoszczan?
- Nie przywiązujemy do tego wagi, ale pocieszę pana - Jacek Warczygłowa jest z urodzenia bydgoszczaninem, a w 11-osobowym zarządzie sześć osób jest z bydgoskiego okręgu, natomiast pięć z toruńsko włocławskiego. Mówiąc jednak poważnie - podczas piątkowej konwencji nie było żadnych problemów z tym, kto skąd pochodzi. Nam zależy przede wszystkim, by tworzyć silne struktury nie tylko w dwóch największych miastach, lecz także mniejszych miejscowościach.
- Macie szefa i zarząd, a właściwie ilu członków liczy regionalna Nowoczesna?
- W tej chwili jest nas sto osób - 50 z okręgu toruńsko-włocławskiego i tyle samo z bydgoskiego…
- Nowoczesna ma świetne notowania, ale stu członków kujawsko-pomorskich struktur to chyba więcej niż skromnie?
- Ależ dopiero teraz zaczynamy przyjmowanie do partii! Stu członków, o których mówię są to osoby, które zostały przyjęte do Nowoczesnej przez zarząd w Warszawie. W większości to osoby, które brały udział w naszej kampanii wyborczej. Dopiero teraz zaczynamy przyjmowanie nowych członków - a zgłoszeń mamy bardzo dużo. Od dziś o przyjęciu w poczet partii będą decydować struktury regionalne, a nie centralne. Nie zamierzamy być partią kadrową, ale ugrupowaniem złożonych z osób znaczących w swoich środowiskach, szczególnie z mniejszych ośrodków, które będą skupiać wokół siebie naszych sympatyków. Patrzymy na cztery lata naprzód, do wyborów parlamentarnych, i trzy lata do samorządowych. Dlatego chcemy mieć koło w każdej gminie.
Sądząc po opiniach obozu władzy, czy szerzej pojętej prawicy, jesteście partią „tłustych kotów, która chce się dorwać do koryta”… (śmiech) Jeśli za „tłuste koty” uznać nauczycieli, właścicieli jednoosobowych firm, szeregowych pracowników hipermarketów czy jednego niskiego szczebla pracownika banku, to zgoda. O nas można powiedzieć wszystko, ale nie to, że bronimy koryta. Co więcej - nie mamy w naszych szeregach żadnego prezesa „tłustego kota”.
- Na pierwszej konwencji rozmawialiście o programie partii?
- To nie była konwencja programowa tylko organizacyjna. Natomiast przyjęliśmy bardzo ważną uchwałę, która wzywa władze regionu do rozważenia sprawy refundacji metody in vitro. A do końca marca chcemy zamknąć tworzenie struktur Nowoczesnej i zakończyć wszystkie wybory. W tym momencie rozpoczniemy przygotowania do kongresu programowego. Nad tym prace już trwają, także z udziałem przedstawicieli powiatów i gmin.
- Co jest dla was najważniejsze?
- Ustawa o wolności gospodarczej oraz ustawa o zmianie ustroju województw.
- Chcecie zmieniać prawo samorządowe?
- Wprowadzić poprawki do ustawy samorządowej, która przewidywać będzie m.in. wybory powszechne marszałków województw i starostów oraz zmianę zarządzania finansami unijnymi. Dziś sejmik województwa przyjmuje budżet województwa, natomiast jeśli chodzi o RPO - regionalny program operacyjny - decydujący o unijnych miliardach leży wyłącznie gestii zarządów województw. Sejmik nie ma na to żadnego wpływu, a nawet nie sprawuje funkcji kontrolnej! Dalej - finansowanie partii politycznych. Będziemy się domagać likwidacji finansowania partii z budżetu - niech sami obywatele decydują, czy przeznaczą na partie pieniądze ze swego odpisu podatkowego. Albo tak, jak jest w Niemczech - do każdej złotówki obywatela państwo dokłada drugą.
- Jeśli PiS będzie rządzić 4 lata, to nie ma szans na realizację pomysłów?
- Już dziś trzeba budować fundamenty prawa, które przy innym układzie sił parlamentarnych mają szanse realizacji.