W Raculi dom drży w posadach
- Tyle lat walczymy o zamknięcie tej drogi. Nikt jednak nie liczy się z nami! - mówią zrozpaczeni mieszkańcy ul. Polnej w Zielonej Górze Raculi.
- Na biednych ludzi nie patrzą, robią wszystko po swojemu zupełnie nie licząc się z człowiekiem - mówi zrozpaczona Sławomira Szczycińska, mieszkanka poniemieckiego domu usytuowanego przy wąskiej dróżce na ul. Polnej w Raculi. Dom Pani Sławomiry pęka i drży w posadach, a wszystko za sprawa ciężkich samochodów, które coraz częściej uczęszczają niepozornym traktem ciągnącym się wzdłuż jej budynku mieszkalnego. - 19 lat temu ówczesny wójt wciągnął tę drogę w plany, choć nie przedstawiała ona odpowiednich parametrów! Po prostu nie nadawała się na ciąg pieszo-jezdny chociażby ze względu na to, że nie miała minimalnej szerokości, wymaganych 5 metrów - tłumaczy pani Sławomira.
Cóż z tego. Od kilkunastu lat niezmiennie przemieszczają się tędy auta, a z każdym kolejnym rokiem jest coraz gorzej. Ostatnimi czasy na niepozorną drogę na ul. Polnej wkroczyły ciężkie pojazdy. Wszystko ze względu na trwającą nieopodal budowę domków jednorodzinnych. - Najpierw postawili przy tej drodze znak zakazu dla pojazdów o masie przekraczającej 2,5 tony. Potem, zupełnie po cichu, zmieniono ten znak na zakaz wjazdu pojazdów przekraczających 3,5 tony! A teraz dodali jeszcze tabliczkę, że zakaz nie dotyczy pojazdów firmy, która buduje osiedle domków jednorodzinnych - dodaje pani Sławomira.
Budynek mieszkalny pani Sławomiry przylega bezpośrednio do granicy pasa drogowego ul. Polnej, która ma szerokość 4 m. Bliskość zabudowy i natężenie ruchu pojazdów skutecznie uprzykrza życie mieszkańcom. - Ruch pojazdów jest ogromy! Nie chcę, by jeździły tędy zarówno samochody ciężarowe, jak i osobowe. Mam tutaj studnię, w której woda jest bardzo zanieczyszczona przez nieustający ruch pojazdów i spływające z wyższych partii drogi błoto i kamienie - mówi Andrzej Budzyński, którego dom również przylega do feralnej drogi.
Strasznie tu mamy. Tyle lat prosimy, by zamknęli ten kawałek drogi. Pisaliśmy petycje, ale nikt nie zwraca na nas uwagi
Zrozpaczeni mieszkańcy uskarżają się, że w tej sprawie pisali do ówczesnego wójta, który jednak nie wstawił się za lokatorami budynku. W 2009 obiecał „podjęcie wszystkich możliwych kroków mających na celu zmniejszenie uciążliwości dla mieszkańców zmuszonych zamieszkiwać w takich warunkach”, jednak przy ul. Polnej nic od tej pory nie zrobiono. - Strasznie tu mamy. Tyle lat prosimy, by zamknęli ten kawałek drogi. Pisaliśmy petycje, ale nikt nie zwraca na nas uwagi - mówi Krystyna Kozakiewicz, mama pani Sławomiry. Co więcej, niepozorna droga jest traktem uczęszczanym przez dzieci, które chodzą tędy do szkoły oraz na Orlik. -Walczymy o zamkniecie tej drogi, albo o przekwalifikowanie jej na trakt pieszy lub ścieżkę rowerową. Gdy tą droga przejeżdża auto, to idące do szkoły dzieci stoją wystraszone przy ścianie - dodaje pani Sławomira.
Ostatnio mieszkańcy wystosowali list do Janusza Kubickiego. My także skontaktowaliśmy się z prezydentem w tej sprawie prosząc o komentarz. - Wiemy, że coraz częstsze budowy obiektów stanowią niedogodność dla mieszkańców. Każdy bowiem chce mieszkać w spokojnej okolicy. Jeśli chodzi o lokatorów budynku przy ul. Polnej, to mogę zapewnić, że przyjrzymy się sprawie - komentuje Janusz Kubicki. Z kolei wiceprezydent ds. gospodarczych i komunalnych, Dariusz Lesicki, dodaje: - 10 sierpnia spotkam się m.in. z radnym, który jest reprezentantem dzielnicy Nowe Miasto. Na pewno poruszymy sprawę lokatorów przy ul. Polnej w Raculi starając się rozwiązać ich problem.