W Poznaniu narodziły się polskie skrzydła. Tu powstał też samolot marzeń
Nazwa samolot pochodzi z Poznania? Czemu nie, skoro to tutaj wystartowała nowoczesna wytwórnia. Niestety, jej historia była bardzo krótka.
Jest taki album, dzięki któremu możemy zajrzeć do wnętrza nietypowej fabryki. Jedyny album. Księga 3. Pułku Lotniczego zachowana w jednym egzemplarzu, dzięki której możemy przekonać się, że Poznań ma wiele wspólnego z przemysłem lotniczym.
Do księgi tej udało nam się dotrzeć dzięki uprzejmości szefostwa poznańskiego Portu Ławica. Podniszczone okładki chowają w sobie kilkadziesiąt zdjęć z życia i walki na różnych frontach ,,polskich orłów’’. Są tu jednak także fotografie ilustrujące działalność fabryki o nazwie Samolot. Zajrzyjmy do jej wnętrza...
Od pomysłu do licencji
W 1919 roku powstańcom wielkopolskim udało się zdobyć hangary, w których składowane było kilkaset niemieckich samolotów.
Dokładnie 6 stycznia 1919 roku wielkopolscy powstańcy postanowili pokonać silną załogę niemiecką z zaskoczenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na 10 minut przed atakiem (a była wówczas godzina 4.15 w nocy) szarmanckie dowództwo... wysłało na lotnisko delegację z żądaniem bezwzględnej kapitulacji. Niemcy chcieli walczyć grożąc wysadzeniem Ławicy i pobliskiego Fortu VIII (było w nim zmagazynowane kilkaset bomb lotniczych). Trzy kompanie pod wodzą ppłk. Andrzeja Kopy bitwę wygrały. W hangarach znaleziono ogromną ilość sprzętu lotniczego, a w hangarze Zeppelina przy obecnej Serbskiej kilkaset samolotów.
- „Z zapasów tych sformowane zostały 4 eskadry polowe, a w początkach stycznia 1919 roku wysłałem do Warszawy kilkadziesiąt samolotów” - pisał w swych wspomnieniach Wiktor Pniewski, dowódca 1 . eskadry lotniczej Wielkopolski. To był początek polskiego lotnictwa. Na tych samolotach szkolono się i walczono w wojnie polsko- bolszewickiej. Spore straty oraz awaryjność sprzętu powodowała, że trzeba było myśleć o nowych maszynach i to nie tylko dla wojska.
Po zdobyciu Ławicy wydarzenia potoczyły się lawinowo. Powołano do życia szkołę pilotażu i balonową. Na lotnisku szkolono przyszłych pilotów. Ba. Pokuszono się również o otwarcie pierwszego cywilnego połączenia z Poznania do Warszawy. W pozyskanych od Francuzów Farmanach mieściło się czterech pasażerów, a w inauguracyjny lot do stolicy jedną z dwóch maszyn poleciał prezydent Poznania Cyryl Ratajski. Zacytujmy za jedną z ówczesnych gazet: ,,Staraniem stacji lotniczej odbywać się będzie komunikacja napowietrzna między Poznaniem a Warszawą. Aeroplan może zabrać dwóch pasażerów. Podróż odbywa się mniej więcej dwie godziny. Pasażerów oczekiwać będzie samochód przed Hotelem Monopol przy Seweryna Mielżyńskiego”. Maszynę prowadził francuski pilot.
1 czerwca 1925 roku uruchomiono też lotnictwo sanitarne, przeznaczając na ten cel samolot typu Hanriot, który mógł transportować chorych z miejscowości odległych o 50 kilometrów od Poznania.
Samolot marki „Samolot”
Polskie lotnictwo rozwijało się jednak kiepsko. Nie pomogły też znaczne zdobycze wojenne. Sąsiedzi mieli znacznie więcej maszyn i były one bardziej nowoczesne. Pomysł wybudowania pierwszej w Wielkopolsce fabryki samolotów narodził się na początku lat 20. Jego inicjatorem był porucznik Czesław Wawrzyniak - prezes Związku.
Lotników Polskich. Budowa zakładu była ogromną szansą na rozwój rodzącej się wówczas komunikacji pasażerskiej oraz możliwość uzyskania zamówień od ministerstwa obrony. Poznań miał wszelkie atuty - wyszkolona kadrę, zaplecze techniczne, bazę lotniczą oraz świetnych fachowców i konstruktorów. W 1923 roku powołano spółkę ,,Samolot”, uzyskano wszelkie pozwolenia, a nawet kupiono francuską licencję na samoloty Hanriot H-28. Na koniec kwietnia 1924 roku zaproszono do Poznania prezydenta RP.
Stanisław Wojciechowski przyjechał na Ławicę z całą świtą. Czekano na niego przy hangarze, który wytwórni udostępniło wojsko. Hala o powierzchni przekraczającej 300 metrów kwadratowych miała służyć jako montownia, warsztat naprawczy, biuro konstrukcyjne itp. Prezydent był zadowolony, choć naprawdę jego zachwyt wzbudziły dopiero ewolucje powietrzne pilotów 3. pułku. Po oficjałkach można było ruszać. Szybko się jednak okazało, że firma od początku zaczęła znakomicie prosperować, zaś wąskie zaplecze jest niewystarczające. Akcjonariusze postanowili wykupić kolejne grunty. To na nich powstało między innymi laboratorium aerodynamiczne, magazyny i hale produkcyjne.
Jak wspomina w swej książce o Ławicy Andrzej Zarzycki, firma okazała się dochodową, więc można było zwiększyć zatrudnienie. Początkowo pracowało w niej sto osób. Chwilę później już 400 osób. Powstały też pierwsze rodzime konstrukcje autorstwa inżynierów Tułacza i Bartla. Samoloty szkoleniowe typu BM-2 sprzedawały się znakomicie. Fabryka osiągnęła poziom produkcyjny sięgający stu maszyn rocznie! Tak było aż do 1929 roku...
Nieszczęsny pożar
Okres recesji zaczynający się na świecie dał się we znaki i Poznaniowi. Na domiar złego 12 września 1929 roku nad fabryką rozszalały się płomienie.
Właściwie do dzisiaj nie wiadomo, co było ostateczną przyczyną pożaru (z archiwów straży, jak i notatek prasowych, wynika, że mogło nią być zwarcie instalacji w jednym z magazynów - przyp. red.). Faktem jest, że na Ławicę przyjechały jednostki strażackie z całego Poznania. Ogień objął kilka budynków, a sama akcja gaszenia trwała kilka godzin. Niestety, pastwą płomieni padły między innymi gotowe części samolotów. Straty były znaczne. Dość powiedzieć, że po tym pożarze fabryka nie podźwignęła się już z upadku i w 1931 roku oficjalnie spółkę „Samolot” rozwiązano.
Przez lata Ławica była nader chętnie odwiedzana. Tu prezydenci RP, np. Ignacy Mościcki w 1927 roku - spożywali grochówkę z pilotami. Tu również przylatywały wojskowe delegacje zagraniczne. Do stałego menu takich pobytów należało obejrzenie akrobacji powietrznych.
W 1930 roku przyjmowano pilotów awionetek z Polski i zagranicy. Powodem był zlot tych maszyn. Na Ławicy w 1932 roku entuzjastycznie witano Żwirkę i Wigurę, laureatów międzynarodowych zawodów lotniczych. Stąd startował do lotu do Australii Adam Karpiński i Stanisław Rogalski. Tu lądowali bracia Adamscy po przeleceniu Atlantyku. Te radosne wydarzenia zakończyła wojna. 1 września 1939 nad lotniskiem pojawiły się niemieckie bombowce. Do lotu zdążyło wystartować kilka polskich maszyn. Zaczęła się powietrzna bitwa.