W Polsce okładamy się symbolami i emocjami [rozmowa]
Rozmowa z doktor MAGDALENĄ MATEJĄ, medioznawcą z UMK w Toruniu, o 80. „miesięcznicy” PiS i kontrmanifestacji.
- Przez osiemdziesiąt „miesięcznic” PiS „wydeptał” sobie kawałek Krakowskiego Przedmieścia na własność?
- W sensie formalnoprawnym - jeszcze nie. Natomiast w wymiarze emocjonalnym i symbolicznym - tak. „Miesięcznice” stały się rytuałem, wręcz spektaklem religijno-politycznym oraz instrumentem wpływu. Z jednej strony PiS zaznacza swoją obecność w przestrzeni publicznej, a przez to rośnie znaczenie programu politycznego, wizji i idei tej partii, a z drugiej strony ciągle nie ma pomnika, o którym Jarosław Kaczyński mówi co miesiąc. Przecież u podstaw „miesięcznic” była potrzeba upamiętnienia. Na początku demonstranci przypominali poprzedniej władzy PO-PSL o swojej obecności i wydarzeniu. Chcieli gromadzić się w tym miejscu tak długo, aż stanie tam pomnik.
- Po raz pierwszy Ruch Obywatele RP ośmielił się zająć „ich” miejsce.
- Jest akcja, jest reakcja. Jeżeli ekipa PiS, po przejęciu władzy w 2015 roku, tak mocno akcentuje swoją obecność w życiu publicznym, polityce krajowej i międzynarodowej, to opozycja stara się wykorzystać swe prawa wynikające z demokracji. I dostępnymi środkami - przez manifestacje, zgromadzenia, strajki i protesty - prezentuje swoje stanowisko. Tym bardziej że w mediach publicznych to stanowisko pokazywane jest intencjonalnie na opak lub poddane propagandowej obróbce. Świętym prawem opozycji jest sięganie po demonstracje i manifestacje. Ciekawy jest kontekst tego zdarzenia - zderzenia. Przecież mamy próby wprowadzenia nowego prawa o zgromadzeniach.
- Prezes Kaczyński zapowiedział podczas „miesięcznicy”, że zmieni to prawo, a argumentem miała być właśnie kontrmanifestacja.
- Wola zmiany była wcześniej. Kontrmanifestacja Obywateli RP pojawiła się przecież później w kalendarzu niż projekt ustawy, posłuży jednak do legitymizacji tej niezbyt udanej idei.
- Na co liczyli Obywatele RP? BOR z policją wypchnęli ich z miejsca, na którym mieli prawo demonstrować. Służby stały po stronie władzy.
- Obywatele RP pokazali siłę słabych. Unaocznili, że nastąpiło już symboliczne zawłaszczenie przestrzeni przez PiS, a teraz - będąc u władzy - partia Jarosława Kaczyńskiego wykorzystuje mechanizmy państwa, by uniemożliwić demonstrowanie innym grupom. Warto także zwrócić uwagę na charakter walki politycznej, sporu. W Polsce ciągle toczy się wojna nie na argumenty, a na emocje i symbole. Obywatele RP, łapiąc się pod ręce, stworzyli ludzki łańcuch, a jednocześnie trzymali w dłoniach białe kwiaty, przeważnie róże, symbolizujące niewinność, szczerość. A nad nimi był transparent: „Ręce precz od grobów” uderzający w nekropolitykę PiS. Po drugiej stronie były religijne śpiewy i znicze - lampki pamięci. Pamięć o zmarłych zderzyła się ze szczerą i czystą intencją. Tymczasem za działaniami obu grup stoją mniej czyste intencje - po prostu polityczne.
- Już pojawiły się głosy, że teraz to nic, za miesiąc to dopiero będzie gorąco. A może już 13 grudnia?
- Ta data na długo przed wprowadzeniem dobrej zmiany rozpalała emocje wielu środowisk. I znowu mamy symbol, zostaliśmy zniewoleni przez emocje i symbole. Nie argumentujemy racjonalnie. To mnie martwi jako obywatelkę, a interesuje jako badaczkę mediów i komunikacji politycznej. Proszę zobaczyć, że w innych parlamentach czy zgromadzeniach również trwa gorąca wymiana zdań, ale walka toczy się tam na argumenty. A w Polsce „okładamy” się symbolami, krzykiem i emocjami na zasadzie: a my, a wy! Można by podsumować: „Moja prawda jest mojsza niż twoja - twojsza”, jak to pięknie i ponadczasowo ujął w „Dniu świra” Marek Koterski.