W piosenkach wyraża samego siebie
Rozmowa z piosenkarzem Januszem Radkiem o poezji śpiewanej i relacją między artystą a publicznością.
- Jak zaczęła się przygoda z muzyką? Kiedy nastąpił ten moment, w którym podjął Pan decyzję, że chce zostać piosenkarzem?
- Ten moment cały czas się dzieje. Trudno mi jednoznacznie określić czy jestem piosenkarzem czy może bardziej człowiekiem wyrażającym artystycznie się poprzez piosenki. Dla mnie jest to ciągła radość, że mogę nadal śpiewać, bo nie wiadomo, co wydarzy się jutro. Przestałem wkładać w konkretne ramy czasowe kiedy to się zaczęło, a kiedy się zakończy.
- Co jest ważniejsze w piosence - słowa czy melodia?
- Jedno i drugie jest ważne. Słowa i melodia muszą być integralne i dopasowane. Można to porównać do ludzkich dłoni - obydwie są praktycznie prawie takie same w momencie, gdy zaczynamy klaskać.
- Jak powinna wyglądać idealna relacja pomiędzy artystą scenicznym a publicznością?
- Myślę, że obecnie zmierza to w kierunku bardzo bliskiego spotkania. Dzisiejsze pojęcie gwiazdy jest całkowicie zdezaktualizowane. Artyści, którzy uważają się za gwiazdy, negatywnie na tym wychodzą. Kiedy występuję na scenie, należę również do publiczności. Poprzez piosenkę mogę przekazać coś, co dla nas wszystkich będzie wspólne. Ostatnio eksperymentuję w tzw. „domówkach”, czyli gram i śpiewam swoją próbę. Staram się wówczas wejść w taką interakcję i przekonanie, że piszę piosenki razem z publicznością.
- Dlaczego poezja śpiewana jako odrębny gatunek raczej nie przebija się do świadomości masowego odbiorcy?
- Przy współczesnym tak ogromnym mariażu różnych stylistyk nie ma już tak wyraźnego podziału na gatunki muzyczne. Muzyka cechuje się kompilacją i eklektyzmem wokalnym. Najlepszym dziś podziałem może być jedynie podział na muzykę złą i dobrą.
- Który z momentów kariery artystycznej zapadł Panu szczególnie w pamięci?
- Za każdym razem, wychodząc na scenę, czuję się naprawdę wartościowy. Jak każdy człowiek, mam swoje słabości, wzloty i upadki. Natomiast na scenie zawsze jestem człowiekiem spełnionym. Takie momenty są dla mnie naprawdę wspaniałe.
- Co chciałby Pan przekazać młodym i początkującym artystom, którzy pragną zaistnieć na dłużej na polskiej scenie?
- Myślę, że powinni przede wszystkim dbać o to, by realizować siebie , nie zaś tylko wizerunek „wykrojony” w kartonie. Trzeba samemu sobie odpowiedzieć na podstawowe trzy pytania - czy mnie osobiście się to podoba, czy to mnie satysfakcjonuje i czy to jest moje. Jeśli odpowiedzi będą pozytywne, to sukces powinien przyjść - cokolwiek on oznacza. Dla mnie na przykład sukcesem jest to, że ludzie przychodzą zawsze na moje koncerty.
Rozmawiał Mariusz Szramka