W okolicach Torunia rośnie niebezpieczny dla zdrowia barszcz Sosnowskiego?
W okolicach Torunia i w samym mieście pojawił się niebezpieczny dla zdrowia barszcz Sosnowskiego - tak twierdzą internauci.
Roślina, która parzy jak ogień
Różankowo, Łysomice, Osiek nad Wisłą, a nawet toruńskie Bielany – to miejsca, gdzie – według internautów – zlokalizowano siedliska „zemsty Stalina”, czyli zdradliwego barszczu Sosnowskiego.
To roślina pokaźnych rozmiarów, z kwiatostanami w postaci wielkich białych baldachów. Wygląda imponująco i laikom może się nawet wydawać rodzajem czegoś posadzonego celowo, dla ozdoby.
Nic bardziej mylnego. Barszcz Sosnowskiego to wyjątkowo inwazyjny chwast, do tego groźny dla zdrowia. Produkuje toksyczne substancje. Są one zawarte w soku i mogą być wydzielane na zewnątrz przez włoski gruczołowe rośliny. Wystarczy być w pobliżu, by soki przedostały się na skórę. Działanie promieni słonecznych potęguje jeszcze chemiczne działanie barszczu – może dojść do oparzeń drugiego i trzeciego stopnia. A te są już naprawdę niebezpieczne.
Wyrósł pod blokiem
Wiedza na temat barszczu Sosnowskiego jest coraz powszechniejsza. W internecie znaleźć można stronę, gdzie użytkownicy sieci nanoszą na specjalną mapę Polski odkryte przez siebie stanowiska tej rośliny. Potem są one sprawdzane przez specjalistów – i o ile doniesienia się potwierdzą – zaznaczane na czerwono.
Jolanta Swinarska, kierowniczka referatu ochrony środowiska i gospodarki wodnej w magistrackim Wydziale Środowiska i Zieleni zapewnia, że w tym roku nie było żadnego sygnału dotyczącego barszczu Sosnowskiego. Doskonale pamięta jednak jak kilka lat temu ta groźna roślina wyrosła sobie na trawniku w centrum miasta – pomiędzy ul. Grudziądzką a Odrodzenia w Toruniu.
- Barszcz miał około 1,7 m wysokości. Niezorientowanym mógł się wydać rośliną ozdobną, posadzoną tam celowo. Na szczęście okoliczni mieszkańcy zareagowali nim stało się coś złego. Barszcz został zniszczony, a jego korzenie sięgające bardzo głęboko w ziemię, wykopane. Osoby, które wykonywały tę pracę, musiał być odpowiednio zabezpieczone przed toksynami – opowiada „Nowościom”. - Praca została wykonana zgodnie z wszelkimi procedurami, bo barszcz, który przecież rozsiewa się błyskawicznie i jest wyjątkowo trudny do wyplenienia, więcej się nie pojawił.
Mięso z anyżem
Tu trzeba wyjaśnić, że barszcz Sosnowskiego został sprowadzony do Polski w latach 50 XX wieku z ZSRR. Miał on służyć jako wysokoenergetyczna pasza dla bydła. Szybko się jednak okazało, że barszcz szkodzi nie tylko zwierzętom, ale i ludziom. Poza tym jest bardzo ekspansywny i trudny do wyplenienia. Mleko i mięso krów, które karmione były tym kaukaskim specyfikiem, miało dodatkowo dziwny anyżowy posmak.
Z upraw w efekcie zrezygnowano, ale roślina w niekontrolowany sposób zaczęła się rozprzestrzeniać. Dziś właściwie nie ma miejsc na mapie Polski, które byłby wolne od barszczu Sosnowskiego. Najwięcej jest go w Małopolsce i na Podkarpaciu, gdzie lata temu najchętniej tę roślinę sadzono.
Nasz Czytelnik, który kilka dni temu wrócił znad morza, a konkretnie z miejscowości Mikoszewo niedaleko Gdańska twierdzi, że właśnie tam najłatwiej natknąć się na barszcz. Rośnie na łąkach i w lesie.
Jak groźne może być spotkanie z barszczem Sosnowskiego wszyscy przekonaliśmy się dwa lata temu.
Wówczas kraj obiegła informacja, że w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń zmarła 67-letnia kobieta. Wcześniej na swojej działce natknęła się na tę roślinę.
67-latka kosiła trawę i przypadkowo ręką dotknęła barszczu Sosnowskiego. Poparzeniu uległo 5 proc. jej ciała, ale toksyny dostały się do organizmu, a w wyniku powikłań doprowadziły do jej śmierci. To oczywiście najczarniejszy scenariusz, ale poparzenia tą trującą rośliną wcale nie są takie rzadkie. Trudno się goją, a blizny potrafią utrzymywać się przez lata.
Barszcz Sosnowskiego posiada długą, bruzdowatą łodygę o wysokości od 1 do nawet 4 metrów. Łodyga jest wewnątrz pusta. Roślina jest u góry zielona, ku dołowi pokryta purpurowymi plamkami. Ma też duże liście o średnicy do 150 cm. Kaukaskie barszcze uważane są za jedne z największych roślin zielnych świata.
O poparzenie przez barszcz wcale nietrudno. Wystarczy chwila nieuwagi i spotkanie z tą rośliną może się dla nas skończy bardzo nieprzyjemnie. Do poparzenia może dojść nawet pomimo braku bezpośredniego kontaktu z rośliną. W czasie upałów toksyczne związki mogą wydostawać się z rośliny w postaci lotnej. Takie związki, które osiądą na skórze, są bardzo niebezpieczne. Do powstania poparzeń wystarczy kilka minut i słoneczne światło. Oprócz poparzeń skórnych, barszcz Sosnowskiego może powodować obrażenia dróg oddechowych, wymioty, bóle głowy, nudności. W szczególnych przypadkach może prowadzić do uszkodzenia wzroku.
Lekarze podkreślają, że każdy organizm w inny sposób reaguje na oparzenie barszczem Sosnowskiego. U niektórych styczność z rośliną nawet na niewielkiej powierzchni ciała może doprowadzić do wstrząsu, a w konsekwencji do zgonu. Najbardziej narażone są małe dzieci i osoby starsze.
Co należy zrobić w przypadku kontaktu z rośliną? Oparzone miejsce przemyć wodą z mydłem, unikać światła słonecznego przez kilka dni i - co najważniejsze - skontaktować się z lekarzem. Ważne, że objawy oparzenia barszczem Sosnowskiego mogą pojawić się dopiero po kilku dniach.