W obozie wykonano około stu tuneli. Były popisem kreatywności
W archiwum Akademii Sił Powietrznych USA dyrektor żagańskiego muzeum znalazł kartkę z dziennika jeńca z narysowanym planem. To były trzy nieznane tunele ucieczkowe. Udało się je odszukać...
Przed tygodniem na terenie żagańskiego Muzeum Obozów Jenieckich słychać było charakterystyczne piski wydawane przez wykrywacze metalu. Kolejny raz na zaproszenie grupy eksploracyjnej „Nadodrze” do Żagania zjechali detektoryści. A sprawcą całego „zamieszania” był gospodarz spotkania, dyrektor muzeum Marek Łazarz.
- Miałem okazję poszperać w archiwum Akademii Sił Powietrznych USA i znalazłem niezwykle ciekawą kartę papieru - mówi dyrektor. - To strona z dziennika jeńca stalagu o polsko brzmiącym nazwisku Ćwiek. A na niej plan. Zaznaczone są na nim tunele, o których istnieniu nie wiedzieliśmy. Zostały naniesione na plan zapewne zaraz po ich odkryciu przez Niemców. Chcielibyśmy znaleźć ślady ich istnienia. Wiemy, gdzie się znajdowały, na przykład w okolicy obozowej pralni.
Poszukiwacze poszli w las...
Dość dokładnie wyznaczono teren poszukiwań, detektoryści podzieli się na grupy i ruszyli w las. Niemal natychmiast rozległy się piski detektorów.
Wędrując przez teren dawnych obozów, na każdym kroku spotykamy pozostałości po barakach, obozowych budynkach. Cały kompleks był rozległy - patrząc z południa na północ, to 800-900 metrów, ze wschodu na zachód około dwóch kilometrów. Lokalizacja w tym miejscu nie była przypadkowa. Żagań był miastem typowo wojskowym, były baraki wojskowe, które bez większego trudu przekształcono w jenieckie. Do tego wokół rozległe lasy, które dodatkowo zniechęcały do ucieczki. I położenie geograficzne - z Żagania było daleko do terytoriów neutralnych, gdzie zbiegowie mogliby znaleźć pomoc: 625 km do Szwajcarii i 275 km do wybrzeża Bałtyku. Przeszkadzała także piaszczysta gleba, na której usytuowano obóz - podkop był teoretycznie nie do wykonania.
Wokół rozciągało się podwójne, 2,5-metrowe ogrodzenie z drutu kolczastego, przedzielone zasiekami. Dziesięć metrów od ogrodzenia był rozciągnięty drut, którego jeńcom nie było wolno przekraczać. Okolica została oczyszczona z drzew i krzewów, aby ułatwić ostrzał i obserwację. Zresztą obecność obozów przyniosła Żaganiowi również profity, gdyż mimo ważnych zakładów przemysłowych - w tym zbrojeniowych, lotniska i węzła komunikacyjnego - miasto nigdy nie było bombardowane. Nie chciano ryzykować życia 10 tysięcy alianckich jeńców.
Obraz Stalagu Luft III nie przystaje do stereotypu hitlerowskiego obozu jeniec-kiego. O ile inne podlegały wojskom lądowym, o tyle ten - przeznaczony dla lotników - był pod kuratelą dowództwa wojsk lotniczych. Trafiać mieli bowiem tutaj lotnicy samolotów amerykańskich i brytyjskich. W efekcie w barakach Stalagu Luft III zamieszkali obywatele Australii, USA, Nowej Zelandii, RPA, Kanady oraz wielu krajów europejskich. Na przełomie lat 1944 i 1945 przebywało tutaj 10,5 tysiąca jeńców, w tym około stu Polaków.
Nic dziwnego, że szybko zaczęły wypełniać się plastikowe woreczki na „fanty”. Guzik. Zapewne belgijski. Znaczek niemieckiego Czerwonego Krzyża, tabliczka znamionowa, drobne monety, łyżwa, cynowy kubek, a nawet fragment szpuli filmowej taśmy... Dla historyków nie było to zaskoczeniem: działało tutaj kino, teatr, a zimą lodowisko.
- To dla nas frajda. Uprawiamy nasze hobby, a przy okazji przyczyniamy się do lepszego poznania historii tego niezwykłego miejsca - mówi szefujący „Nadodrzu” Sławomir Stańczak. - I cieszymy się, że dzięki podobnym akcjom przestajemy być postrzegani jako rabusie i wandale...
Badania przy pomocy georadarów potwierdziły zawartość planu. Urządzenie wykazało istnienie trzech pięćdziesięcio-, sześćdziesięciometrowych podkopów. Podobno były „klasyczne”. - To bardzo ciekawe odkrycie - mówi dyrektor Łazarz. - Niewiele osób o tym wie, ale w historii tych obozów kopano około stu tuneli ucieczkowych. Oczywiście największą sławę zdobyły trzy związane z tzw. Wielką Ucieczką, znaną z amerykańskiego filmu pod tym samym tytułem. Nawiasem mówiąc, po jej tragicznym finale zaprzestano kopania tuneli, gdyż uznano je za zbyt niebezpieczne...
Jak zgodnie powtarzają i byli jeńcy, i historycy, w pierwszych latach funkcjonowania obozu planowanie ucieczek, wykonywanie podkopów, przygotowania były nieco połączeniem sportu i terapii, mającej przezwyciężyć bezczynność. Zwłaszcza że kara nie była odstraszająca: pochwyconemu zbiegowi, do czasu Wielkiej Ucieczki, groziło najwyżej 20 dni w karcerze, a traktowany był jak bohater, który nie złożył broni.
Już w pierwszej grupie jeńców znaleźli się weterani ucieczek ze stalagu w okolicy Rostocku. Dwaj z nich - Jimmy Buckley i Harry Day - stali się zalążkiem Organizacji X: specjalnego komitetu, który miał zając się organizacją ucieczek. Utworzyli natychmiast specjalne sekcje, które zajmowały się ucieczkami „naziemnymi”, podziemnymi, przygotowaniem dokumentów, map... I już wkrótce zorganizowano kilka efektownych prób opuszczenia obozu - w przebraniu jeńców radzieckich, wykorzystując ubrania cywilne lub w samochodach wywożących gałęzie. Zwrot nastąpił, gdy do obozu przeniesiono znanego „ucieczkowicza” Rogera Bushella. Ostatnia jego ucieczka zakończyła się w Pradze. W Żaganiu szybko został Wielkim X i stworzył plan ucieczki, z którą miało się „zabrać” 200 jeńców. To było ogromne przedsięwzięcie - potrzeba było nie tylko podkopów, ale także cywilnych ubrań, dokumentów, pieniędzy, map. Kompletując potrzebne narzędzia kradli, kupowali od Niemców, wykorzystywali także pomoc specjalnej brytyjskiej komórki wywiadowczej, która pomagała w ucieczkach pilotom. W paczkach Czerwonego Krzyża nadchodziły części do radia, miniaturowe kompasy, mapy...
Marek Łazarz: Ucieczki z obozu były swego rodzaju odtrutką psychiczną. Lekiem na niebezpieczną bezczynność...
Wywiad i kontrwywiad
Aby utrudnić wykonanie podkopu, Niemcy baraki zbudowali tak, aby pod nimi znajdowała się pusta przestrzeń. Stąd jedynym punktem, który można było wykorzystać, był piec - i właśnie pod piecem znalazły się wejścia do tuneli Wielkiej Ucieczki. Budowa wymagała niezwykłej organizacji i dyscypliny - Niemcy zainstalowali nawet mikrofony podsłuchowe. Na dodatek w obozie znajdowali się specjalni wartownicy specjalizujący się w wyszukiwaniu podkopów. W sumie w przygotowaniach do wielkiej ucieczki wzięło udział ponad 600 ludzi. Jeńcy utworzyli nawet komórkę kontrwywiadu, która zajmowała się ochroną tuneli.
Tak zaczęła się Wielka Ucieczka. Happy endem zakończyła się tylko dla trzech jeńców. Per Bergsland i Jens Muller dotarli do Szczecina. Pomogło im to, że mówili po niemiecku ze skandynawskim akcentem. Dwaj marynarze ukryli uciekinierów w komorze łańcuchowej. 28 marca byli już w Göteborgu, następnego dnia w Sztokholmie i w brytyjskim konsulacie. Trzecim uciekinierem, któremu się udało, był Holender Bram van der Stock, który samotnie przez Wrocław i Drezno dotarł do Alkmaar w Holandii. Jemu także pomogła znajomość niemieckiego, i to z silnym holenderskim akcentem.
Wszyscy trzej fartowni uciekinierzy po dotarciu do Wielkiej Brytanii ponownie wsiedli do samolotów i brali udział w wojnie. 50 uciekinierów rozstrzelano...
- Na mnie największe wrażenie robi pomysłowość tych ludzi - dodaje dyrektor Łazarz. - Na przykład pieczątka wykonana z zelówki, która służyła do fałszowania dokumentów. Jeńcy byli niesamowicie kreatywni, zarówno jeśli chodzi o rozwiązania techniczne tuneli, ich maskowanie, jak i właśnie zapewnienie cywilnych ubrań czy dokumentów. Cóż, lotnicy stanowili elitę każdej z armii, byli wśród nich ludzie o uzdolnieniach plastycznych, inżynierowie.
Udaną od początku do końca ucieczką była operacja „Drewniany koń” z roku 1943. Dzięki jednemu z tuneli, który kopali cztery i pół miesiąca, na wolność wydostali się trzej lotnicy: Eric Williams, Richard Codner i Olivier Philpot. Nazwa ucieczki bierze się stąd, że wejście do tunelu skrywał służący do gimnastycznych ćwiczeń koń. Tę historię opowiemy już wkrótce w naszym wakacyjnym cyklu...
Towarzystwo międzynarodowe W 1939 r. jako pierwsi do Stalagu VIII C trafili polscy żołnierze z kampanii wrześniowej. Potem przebywali tu Francuzi, Brytyjczycy, Belgowie, Amerykanie. Spośród sześciu żagańskich obozów świat szczególnie zapamiętał Stalag Luft 3, w którym pod wyjątkowo czujnym nadzorem zgrupowano 10 tysięcy lotników alianckich.
Made in Hollywood. Wyreżyserowana przez Johna Strugesa „Wielka ucieczka” zamieniła akcję uwięzionych w Żaganiu alianc-kich żołnierzy w legendarną przygodę. W rankingu „Men’s Journal” obraz zaliczono do 50 najbardziej męskich filmów wszech czasów! Grali Steve McQueen, Charles Bronson, Donald Pleasence...