W NSA na rozprawie nie było nikogo od wojewody
Nadal nie jest rozstrzygnięta ostatecznie kwestia mandatu radnej Anny Redzimskiej. Serial samorządowo-sądowniczy trwa w najlepsze.
Naczelny Sąd Administracyjny miał zająć stanowisko w sprawie skargi kasacyjnej od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku.
To była kolejna, druga, już próba. Niestety, znów, skończyło się na odroczeniu sprawy. Termin nie został jeszcze ustalony. Poprzednio, w końcu czerwca na rozprawie nie stawił się pełnomocnik rady miejskiej i radnej Anny Redzimskiej. Przedstawił zwolnienie lekarskie. Teraz po dwóch tygodniach - na kolejny termin, mimo wakacji, nie trzeba było czekać długo, sprawa nie odbyła się z powodów formalnych.
W sądzie nie stawił się przedstawiciel wojewody pomorskiego, który - przypomnijmy - wydał zarządzenie zastępcze o wygaszeniu mandatu radnej. Do sądu nie wpłynęło także zwrotne potwierdzenie odbioru zawiadomienia od pełnomocnika wojewody.
Do NSA do Warszawy tym razem nadaremnie, jak się okazało, pojechał mecenas Jerzy Chlebowicz, pełnomocnik rady miejskiej w Czersku i radnej Anny Redzimskiej. Wobec nieobecności strony od wojewody, sąd postanowił, że wyznaczy z urzędu nowy termin.
Przypomnijmy, sprawa jest mocno kontrowersyjna. Jest pytanie, czy radna, korzystając z majątku gminy (jej spółka pielęgniarska dzierżawiła lokal), czerpała z tego tytułu osobiste korzyści. Wykonywała przecież swoje obowiązki zawodowe, tak samo jak zawsze. Tyle, że lata temu jako pielęgniarka w SP ZOZ, a później już z duchem czasu i nową praktyką wymuszaną przez pracodawców - jako samozatrudniająca się.
W Czersku z tego samego artykułu ustawy tłumaczy się też radny Benedykt Adamczyk (jego przypadek to wieloletnia dzierżawa pól), a w Chojnicach będzie przewodniczący rady miejskiej Mirosław Janowski. Te sprawy są innego kalibru - w przypadku Janowskiego chodzi o intratne zlecenia ze spółek miejskich.