W lesie, w górach, a nawet pod ziemią. Gdzie odbywają się najpiękniejsze pasterki
Od pokoleń kochamy tę tradycję. Mało tego. Niektórzy uważają ją za polską specjalność, a nawet są skłonni przypisywać naszym przodkom prawa autorskie. Coś jak z „Cichą nocą”. W obu kwestiach jednak się mylimy.
Pierwsze w historii Kościoła pasterki - msze nazwane tak na pamiątkę hołdu złożonego Bożemu Dziecięciu przez pasterzy - zaczęto odprawiać już w IV wieku.
W VI wieku były już trzy msze święte odprawiane z okazji Bożego Narodzenia: o północy Msza Pasterska (pasterka), o świcie Msza Anielska i w ciągu dnia - Msza Królewska.
Każda z nich była sprawowana w trzech różnych rzymskich bazylikach. Na początku wszystkie odprawiał tylko papież, z czasem taki system celebrowania Bożego Narodzenia został powszechnie przyjęty. Notabene dzisiaj mało kto uczestniczy we wspomnianych trzech mszach, wybierając zazwyczaj właśnie pasterkę.
Pasterkowe psoty
W Polsce pasterkę zaczęto odprawiać w średniowieczu. Inna sprawa, że z zachowaniem się wiernych podczas tego nabożeństwa bywało zdaje się różnie.
„O północy ruszano do kościołów na pasterkę. Ponieważ jednak większość jej uczestników znajdowała się pod wpływem wypitych trunków, nabożeństwo mijało zwykle w wesołym, a nawet swawolnym nastroju. Jeśli chodzi o młodzież krakowską, to wiadomo, że dopuszczała się w tym dniu w kościele rozmaitych wybryków. Do ulubionych żartów należało polewanie do kropielnicy atramentu lub przyczepianie klęczącej kobiecie końca spódnicy do kołnierza” - zauważa Zbigniew Kubowicz, autor „Obyczajów staropolskich XVII-XVIII wieku”.
Siła tradycji
Tak czy inaczej na pasterkę (często noszącej wtedy miano „północki”) udawano się tłumnie. Podobnie jest u nas i w czasach współczesnych. Przychodzenie na pasterkę niekiedy całymi rodzinami jest jedną z najpiękniejszych tradycji świątecznych.
Ta radosna i uroczysta msza, w czasie której śpiewa się kolędy - choć odprawiana w środku nocy (a może właśnie dlatego) - przyciąga wiele osób, często nawet tych, które w ciągu roku pojawiają się w kościele bardzo rzadko lub w ogóle.
- Pasterka to element naszej kultury i sztuki, ale przede wszystkim znak wiary w Boga, który w Betlejem przyszedł zamieszkać wśród nas - mówił Jan Paweł II w Rzymie 12 grudnia 2004 roku.
Pasterki - choć nie pochodzą z Polski - są bardzo głęboko zakorzenione w naszej tradycji. Przed siłą tradycji ugięła się nawet władza w czasie stanu wojennego, znosząc godzinę milicyjną w nocy z 24 na 25 grudnia 1981 roku.
12 uderzeń gongu
Wiele jest u nas kościołów i miejsc, gdzie szczególnie warto wybrać się na pasterkę. Celem może być na przykład urokliwie położony w krakowskim lesie wolskim kościół i klasztor kamedułów. Dla kobiet pasterka jest jedną z niewielu okazji w roku, kiedy mogą one przekroczyć tu wejściową bramę. Z kolędowego śpiewania wyłączeni są jednak tutejsi mnisi, bowiem zgodnie z kamedulską zasadą zakonnicy śpiewać będą dopiero w niebie.
Pasterka odprawiana w niewielkiej Jodłowej (około 30 km od Tarnowa) - nazywanej „polskim Betlejem” - ma zawsze wyjątkowo uroczysty charakter. Rozpoczyna tygodniowy odpust w tutejszym sanktuarium Dzieciątka Jezus, podczas którego do Jodłowej przyjeżdżają pielgrzymi z różnych stron naszego kraju. Proszą najczęściej o zdrowie oraz dar posiadania potomstwa.
Jak wiadomo, miejscem szczególnie związanym z Janem Pawłem II jest Kalwaria Zebrzydowska, gdzie młody Karol pielgrzymował często z ojcem. O północy rozpoczyna się tu pasterka, którą poprzedza uroczysta procesja.
Po dwunastu uderzeniach gongu, przy wygaszonych światłach, kustosz sanktuarium bernardynów w asyście kapłanów i służby liturgicznej wnosi do bazyliki przywiezioną z Betlejem figurkę Dzieciątka Jezus.
Zapalają się wtedy wszystkie światła, a bazylikę wypełnia kolęda „Wśród nocnej ciszy”.
W górach i pod ziemią
Górska sceneria zachęca z pewnością do udziału w pasterce. Na pewno szczególnie urokliwym miejscem jest tu sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr na Wiktorówkach.
Drewniane sanktuarium prowadzone przez zakon dominikanów leży w miejscu, gdzie w 1860 roku 14-letniej Marysi Murzańskiej objawiła się Matka Boża. Na miejsce nie dojedzie się samochodem, ale spacer przez tatrzańskie lasy - z Wierchu Porońca na Rusinową Polanę i stamtąd do sanktuarium, bądź z Zazadniej - ma przecież swoje uroki. Górale z Cyrhli, Murzasichla czy Bukowiny często jadą na Wiktorówki saniami, z pochodniami w ręku.
Dodajmy, że mieszkańcy Zakopanego i turyści chętnie wędrują też na pasterkę do pustelni św. brata Alberta na Kalatówkach.
A swoistym górskim „dwa w jednym” w okresie bożonarodzeniowym może być wyjazd na pasterkę do... Pasterki. Taką bowiem nazwę nosi schronisko PTTK w Górach Stołowych. Wprawdzie tam pasterka się nie odbywa, ale w pobliżu schroniska jest kościół, do którego można podążyć na uroczystą mszę o północy.
Z gór zejdźmy jednak na ziemię, a nawet jeszcze niżej.
Pasterki pod ziemią odprawiane są w kopalniach soli w Wieliczce i Bochni. Ta w Wieliczce - odprawiana w Wigilię w godzinach porannych lub przedpołudniowych - jest najwcześniejszą Pasterką w Polsce. Niestety w tę Wigilię, z uwagi na epidemiczne zagrożenie, w tej wielickiej górniczej pasterce weźmie udział tylko niewielkie grono osób.
W kopalni w Bochni pasterka zaś w ogóle się nie odbędzie.
Pandemia miesza szyki
Pasterka tradycyjnie - nie tylko zresztą w Polsce - odprawiana jest o północy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby ta msza była celebrowana wcześniej.
Inna sprawa, że gdy w grudniu 2009 roku zakomunikowano o wcześniejszej o dwie godziny (z uwagi na pogarszający się stan zdrowia papieża Benedykta XVI) watykańskiej pasterce, część wiernych przyjęła to z pewną dezaprobatą. Chyba nikomu jednak nie przyszło wtedy do głowy, co będzie dziać się nieco ponad dekadę później...
W związku z pandemią koronawirusa, a ściślej godziną policyjną w Rzymie - papież Franciszek rozpoczął ubiegłoroczną Pasterkę już o godzinie 19.30, tak, by mieszkańcy miasta i turyści zdążyli wrócić do domów przed nocą.
Podobnie będzie i w tym roku.
Ograniczenie liczby wiernych w kościołach sprawiło poza tym, że na przykład w częstochowskim sanktuarium po raz pierwszy w historii odprawiono aż trzy pasterki. Takie trzykrotne - a częściej dwukrotne - „pasterkowania” miały zresztą miejsce także w wielu innych kościołach w naszym kraju.
Miejmy nadzieję, że podczas obecnych świąt polskie kościoły zapełnią się bardziej niż przed rokiem. Nie zwalnia to oczywiście z zachowania antyepidemicznych przepisów. Poza tym - na tak zwany wszelki wypadek - warto przed świętami dokładnie sprawdzić, czy w ostatniej chwili nie nastąpiła zmiana godziny pasterkowej mszy lub nawet (oby nie) została ona odwołana.
Niestety, jak wszyscy wiemy - sytuacja epidemiologiczna jest w ostatnich tygodniach bardzo dynamiczna, a zakażenia i zgony utrzymują się na wysokim poziomie. Pozostaje trzymać kciuki, by za rok święta mijały nam już w większym zdrowiu i spokoju.
Ewangelicy i prawosławni
Narodziny w Betlejem czczą oczywiście także inne wyznania chrześcijańskie. Polscy ewangelicy najczęściej spotykają się na popołudniowych lub wieczornych nabożeństwach wigilijnych. Na Śląsku Cieszyńskim (gdzie jest bardzo dużo ewangelików) odprawiane są w Boże Narodzenie wczesnoporanne nabożeństwa jutrzenne.
Co ciekawe, Pasterkę mają natomiast ewangelicy w Legnicy. - W ostatnim czasie zmieniła się specyfika naszej parafii - wyjaśnia proboszcz legnickiej parafii ewangelicko-augs
burskiej, ksiądz Jerzy Gansel. - Wśród wiernych nie brakuje osób po konwersji, które chciały nadal uczestniczyć w pasterce. Wyszliśmy naprzeciw ich oczekiwaniom - tłumaczy.
Te legnickie pasterki cieszą się dużym zainteresowaniem. Odbywają się od 2016 roku, jakkolwiek w ubiegłym i obecnym roku zaczynają się o godzinę wcześniej.
W przypadku Legnicy nie powinno być zresztą większych covidowych obaw. Jak wyjaśnia pastor Gansel, kościół Marii Panny może pomieścić blisko tysiąc osób, więc przy sześćdziesięcio czy osiemdziesięcioosobowej grupie wiernych kościół wciąż będzie na tyle pusty, że wierni - szczególnie jeśli zachowają odpowiedni dystans - nie będą raczej narażeni na wirusy. Nie mówiąc o tym, że praktycznie wszyscy z nich są już zaszczepieni.
Na Boże Narodzenie - przypadające zgodnie z kalendarzem juliańskim dopiero 7 stycznia - przyjdzie natomiast jeszcze poczekać wiernym prawosławnym.
Odpowiednikiem katolickiej pasterki jest w prawosławiu rozpoczynająca się również o północy parogodzinna liturgia Święta Narodzenia Chrystusa.