W krośnieńskim szpitalu znów gorąco. Pielęgniarek coraz mniej
Pielęgniarki, które złożyły wcześniej wypowiedzenia, wzięły zwol-nienia lekarskie. Szpital ratował się obsadą z zewnątrz. Kosztowną.
Przed świętami siedem pielęgniarek z oddziału intensywnej terapii poszło na L4. Bez nich OIOM nie może funkcjonować, a tym samym praktycznie cały szpital. W końcu tam przyjmowane są najcięższe przypadki, wykonywane są znieczulenia oraz inne zabiegi.
Krośnieński szpital musiał przed świętami zawiesić działanie oddziału. To oznacza, że nie byli przyjmowani nowi pacjenci, ale OIOM funkcjonował. Jakim cudem? Spółka Nowy Szpital ściągnęła personel z innych placówek, aby zabezpieczyła dyżury.
Prawdziwa burza rozpętała się, gdy okazało się, ile sprowadzone pielęgniarki dostają pieniędzy za pojedyncze dyżury w Krośnie Odrzańskim. - Ściągali koleżanki z całego województwa. Słyszałam, że najwyższe stawki sięgały do 45 zł za godzinę. To oznacza, że za jeden dyżur, który wynosi 12 godzin, pracodawca płaci ponad 500 zł - podkreśla Agnieszka Olejarz, pielęgniarka, która obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.
45 złotych według pielęgniarek za godzinę dyżuru brały pracownice sprowadzone z innych placówek.
Krośnieńskie pracownice, które od lat domagają się pod-wyżek (pracują za minimalną stawkę na umowie o pracę, czyli ok. 1.700 zł) oraz walczą o wypłacenie świadczeń socjalnych są wyraźnie zmęczone i poirytowane. - Nagle znajdują się pieniądze, dopiero wtedy kiedy sytuacja jest krytyczna. Spółka od ponad trzech lat zalega ze świadczeniami socjalnymi, a potrafi zaoferować takie stawki pielęgniarkom, które przyjeżdżają na kilkanaście godzin dyżuru.
O sytuację w szpitalu, zapytaliśmy przedstawicieli spółki
- Zarząd szukał możliwości zabezpieczenia oddziału intensywnej terapii na święta. Na kilka dni został on zawieszony. Teraz mamy obsadę z innych szpitali - mówi rzecznik Grupy Nowy Szpital Marta Pióro. Wypowiada się również o wyższych stawkach. - Kiedy jest się podstawionym pod ścianą i to w takim okresie, to trzeba ratować sytuację za wszelką cenę. Trudno w ogóle było znaleźć zastępstwo, dlatego zdecydowaliśmy się zwiększyć stawki. Możemy sobie pozwolić na coś takiego na jeden dzień lub dwa, jednak nasz budżet nie udźwignąłby tego na porządku dziennym - podkreśla.
- Szukamy stałego zespołu, który będzie docelowo zabezpieczał działanie OIOM-u i bloku operacyjnego. Do tego czasu będziemy się posiłkować doraźnymi rozwiązaniami - mówi Marta Pióro.
A krośnieńskie pielęgniarki? Są w rozsypce
- Jestem psychicznie wykończona tym wszystkim - mówi Agnieszka Olejarz. Podobnie wypowiada się pielęgniarka Iwona Jakubowska. - Jest ciężko. Naprawdę bardzo ciężko - stwierdza.
Walka pielęgniarek ze spółką trwa już za długo
Pracodawca zapytany o świadczenia socjalne, które powinna wypłacić, odpowiada, że nie ma pieniędzy. Okazuje się, że jednak ma. Dla pielęgniarek z innych szpitali, które zastępują te znajdujące się na zwolnieniu. Fakt, trzyletnie zaległości, a kilka dni wysokiej stawki nie powinno się porównywać, ale nie można było wypłacać zaległych pieniędzy dla krośnieńskich pracownic „w ratach”? Jakoś się dogadać? Bo nikomu ten spór nie służy.