W Karlikowie wataha wilków zagryzła jałówkę. Gospodarze: wilki nigdy tu wcześniej nie podchodziły

Czytaj dalej
Fot. Przemyslaw Swiderski
Beata Terczyńska

W Karlikowie wataha wilków zagryzła jałówkę. Gospodarze: wilki nigdy tu wcześniej nie podchodziły

Beata Terczyńska

Drapieżniki przedostały się przez ogrodzenie, choć jest zabezpieczone dodatkowo elektrycznym pastuchem. Gdy syn gospodarza próbował je przegonić, jeden z wilków ruszył w jego stronę. Mężczyzna ratował się ucieczką do samochodu.

- W sobotę, 11 sierpnia, wilki pojawiły się po raz pierwszy - opowiada Agnieszka Winiarz, właścicielka gospodarstwa w Karlikowie, w gminie Bukowsko. - Znaleźliśmy ślady drapieżników dookoła ogrodzenia. Mąż pracował niedaleko w polu. Widział, jak dwa wilki wybiegły z lasu.

Gospodarze postanowili jeszcze mocniej strzec stada jałówek simentalskich liczącego 26 sztuk. Pastwisko znajduje się ok. 1,5 km od domu, pod lasem.

- W dzień normalnie pasą się na pastwisku, a na noc zawsze są zaganiane i zamykane. Teren jest zabezpieczony ogrodzeniem zrobionym z siatki leśnej, a dołem puszczony jeszcze tzw. pastuch elektryczny. Do tej pory jałówki były tu bezpieczne. Do naszego gospodarstwa wilki nigdy wcześniej nie podchodziły

- tłumaczy pani Agnieszka.

Bydła zaczął nocą pilnować 24-letni syn gospodarzy. Spał nieopodal, w samochodzie.

- To była środa, 15 sierpnia. Rano obudził go jakiś szum, popłoch, ryk jałówek - relacjonuje Agnieszka Winiarz. - W pierwszej chwili nie wiedział, co się dzieje. Gdy dobiegł do ogrodzenia, zobaczył siedem wilków. Dwa zdążyły już dorwać jedną krowę. Syn zaczął krzyczeć. Próbował podejść, by ratować krwawiącą jałówkę. Wtedy jeden z wilków ruszył w jego stronę. Syn uciekł do toyoty. Najadł się strachu, choć w wolnym czasie wielokrotnie sam wędruje po lesie, co bardzo lubi, a do bojaźliwych osób nie należy. Pierwszy raz z czymś takim się spotkał. Zawsze mówiło się przecież, że wilk do człowieka się nie zbliża, że się boi ludzi. Nie ma co zatem uciekać. Dlatego syn szedł z taką świadomością, że szybko rozgoni to drapieżne towarzystwo.

W dalszej części m.in.:

  • - Ta jałówka to tylko jeden mały kamyczek do tego, co się dzieje w okolicy - mówi Mieczysław Czytajło z Koła Łowieckiego „Żubr” w Sanoku.
  • ile jest wilków w tym rejonie i dlaczego są takie agresywne

 

Pozostało jeszcze 69% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Beata Terczyńska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.