W jednym głosie drzemie siła zwycięstwa [FELIETON ARKADIUSZA KRYSTKA]
Upływa termin rejestracji komitetów wyborczych, które wystawią kandydatów w jesiennych wyborach samorządowych. W piątek (24.08.2018) po południu na listach komisarzy wyborczych w województwie łódzkim było ich prawie 400. Ostatnie zostaną zarejestrowane w poniedziałek, a później zacznie się zgłaszanie pretendentów do samorządowych funkcji.
Kto wygra? Przekonamy się 21 października, a najpóźniej po wyborczej dogrywce wyznaczonej na 4 listopada. Co przesądzi o zwycięstwie? Pytanie wydaje się trywialne, bo wiadomo, że odpowiednio duża liczba głosów oddanych na kandydata lub listę partii, organizacji, czyli wyborczego komitetu.
To przeświadczenie, że decyduje masa głosów, wielu wyborcom odbiera motywację do udziału w głosowaniu. Nieraz można usłyszeć, że: Mój głos nie ma żadnego znaczenia, bo to tylko jeden głos. Nieprawda. A oto dowody.
W wyborach 2014 roku burmistrzem podłódzkiego Rzgowa został Konrad Kobus. W drugiej turze pokonał Marka Martynowskiego nie setkami, nie dziesiątkami, nawet nie kilkunastoma, ale dwoma głosami. Podobnie było w 2010 roku w Białej Rawskiej. Wacław Adamczyk, który pierwszą turę przegrał z Bogdanem Pietrzakiem 15 punktami procentowymi, dogrywkę wygrał 2393 do 2391.
Do najbardziej wyrównanej walki doszło osiem lat temu w gminie Siemkowice w powiecie pajęczańskim. Padł... remis, kandydaci dostali po 1107 głosów. O wygranej Zofii Kotyni w wyborach wójta przesądziło zwycięstwo w większej liczbie obwodów do głosowania – w trzech z czterech.
A co by było, gdyby oboje kandydaci wygrali w takiej samej liczbie obwodów? O obsadzie stanowiska wójta zdecydowałoby... losowanie.
O wygranej przesądza masa głosów, ale to wciąż suma głosów pojedynczych. Sztuką nie jest przekonanie do siebie tłumu, ale tego jednego wyborcę. To w nim drzemie siła sprawcza.