W Giro zaczynają się podjazdy. Rafał Majka awansował na 7. miejsce. Nowym liderem został Bob Jungels, a wycofał się jeden z faworytów Mikel Landa.
Kolarze mieli do pokonania 219 km z czterema górskimi premiami. To nie były jeszcze podjazdy wyciskające ostatnie siły, ale już pierwszy sprawdzian formy dla faworytów. Rafał Majka przejechał etap spokojnie, ale awansował we wtorek o dwa miejsce. Pierwsze zyskał jeszcze przed metą. Na pierwszym podjeździe niespodziewanie został z tyłu jeden z faworytów, Mikel Landa. Kolarz Sky wycofał się chwilę poźniej z całego wyścigu.
Różową koszulkę próbowali przejąć kolarze Movistar, ale nie lider tej ekipy Alejandro Valverde. Na ostatnich podjazdach atakował inny Hiszpan Andrey Amador, ale zabrakło mu mocy w nogach. Grupa Etixx Quick Step obroniła Maglia Rosa. Lider Gianluca Brambilla poświęcił się na ostatnim podjeździe, gonił uciekającego Amadora i ostatecznie sporo stracił, ale opłaciło się, bo różowy trykot przekazał swojemu koledze Bobowi Jungelsowi.
Z Polaków pokazał się wczoraj Przemysław Niemiec (Lampre), który brał udział w ucieczce dnia, ale na ponad 30 km przed metą stracił siły i nie liczył się w rozgrywce.
Najmocniejszy okazał się debiutujący w Giro Giulio Ciccone, zaledwie 21-letni kolarz startującej z dziką kartą grupy Bardiani.
Teraz dwa płaskie etapy, a od piątku sporo wspinania. Z ostatnich 9 etapów aż 6 odbędzie się w górach. Transmisje codziennie w Eurosport 1.