Ryszard Łukianowski pracując w Falubazie często wymyślał nowe wynalazki.
Ryszard Łukinowski znalazł się w Falubazie, a dokładnie w biurze konstrukcyjnym, w 1955 roku. Potrzebny był plastyk...
- Pracował tu przede mną Rosjanin, ale wrócił do swojego kraju – opowiada zielonogórzanin. - Poprzednio zatrudniony byłem w Dyrekcji Lasów Państwowych jako mierniczy. Z ołówkiem i kalką w ręku. Okazało się, że bardzo mi się to doświadczenie przydało w pracy w Falubazie, gdzie spędziłem czas do 1990 roku.
Pan Ryszard przyniósł na spotkanie plakat z Falubazu
To ostatnie jego dzieło. I rysunki do instrukcji montażu. Bardzo dokładne... Ale nie tylko chodziło o precyzję. Nic więc dziwnego, że na swym koncie ma wiele patentów. Świadectwa stanową dziś niezłą górkę. - Niektóre myśli warto było opatentować – przyznaje skromnie.
My zaś czytamy na dokumentach, opatrzonych pieczęciami m.in. W 1977 roku dokonał wynalazku pt. urządzenie do szlifowania obić piłowych powierzchni walcowych, zwłaszcza obić bębnów zgrzeblarek.
W 1973 wymyślił osłonę do maszyn włókienniczych, a w 1989 – mieszarkę wielokomorową. Przykłady wynalazków można mnożyć. - Bardzo dobrze mi się w Falubazie pracowało. Nie było miejsca na nudę. I w domu czytało się o zagranicznych nowościach – opowiada R. Łukianowski. - Ludzie byli bardzo w porządku. Skończyłem technikum samochodowe, ale pracowałem wśród 20 inżynierów. Wspaniała to była współpraca. Jeśli ktoś miał zadanie do wykonania, zbierała się rada techniczna i gdy zatwierdziła ona rozwiązanie, to wprowadzało się je do produkcji.
Pan Ryszard przyznaje, że owszem kierownicy byli, ale w techniczne sprawy nie wnikali.
Biuro znajdowało się przy ul. Osadniczej. Ryszard Łukianowski mieszkał przy ul. Kożuchowskiej. Kawał drogi do pracy. Najpierw dojeżdżał rowerem, potem motorem, w latach 70. kupił sobie samochód...
A motoryzacja to była jego wielka pasja
Naprawiał auta, motory. Złośliwy sąsiad doniósł milicji. Musiał się ostro tłumaczyć, że robi to dla rodziny, przyjaciół, więc pieniędzy za usługę nie bierze. Inna pasja? Myślistwo. Poluje do dziś. Z synem.
Falubaz to nie tylko praca, nie tylko wyjazdy, imprezy, spotkania, wycieczki. - Wielu nas wędkowało. Wystarczyło, że zebrało się nas 15-20 osób, napisaliśmy pismo i dostawaliśmy transport nad jezioro czy rzekę. Oczywiście całkiem za darmo