W derbach lepszy Stilon. Gorzowianie wypunktowali Falubaz, który przegrał szósty kolejny mecz tej wiosny
Komy lepiej służyły lubuskie derby piłkarskie? Kto wykazał większą dojrzalość?
Derby rządzą się swoimi prawami więc mimo fatalnego startu miejscowi mieli jakiś cień nadziei, że może właśnie z rywalem zza miedzy przerwą fatalną passę.
Rzeczywiście pierwsze minuty meczu były zaskakujące, bo atakowali zielonogórzanie, walcząc z pasją. Gorzowianie wygladali na nieco zaskoczonych tak jakby widzieli wcześniejsze mecze Falubazu i nie bali się zupełnie jakiegoś zagrożenia z jego strony. W 24 min obrona Falubazu popełniła błąd (który to już tej wiosny?). Pozwoliła bezkarnie i spokojnie holować piłkę Mateuszowi Bartolewskiemu, potem przymierzyć i wreszcie oddać celny strzał. Chwilę potem powinno być 2:0 dla Stilonu Sędzia,zupełnie słusznie podyktował jedenastkę. Strzelał Piotr Rymar, obronił Karol Kubasiewicz. W doliczonym czasie pierwszej połowy w akcji pod bramką gości sędzia główny nie zauważył ręki obrońcy. Za VAR posłużył asystent i po krótkiej konsultacji Wojciech Okińczyc strzelał karnego i wyrównał.
Tak więc Falubaz wrócił z piekła niemal do nieba, bo mógł schodzić na przerwę przegrywając 0:2, a był remis 1:1.
Przez kwadrans drugiej połowy był to bardzo wyrównany mecz. Obie ekipy miały po jednej okazji. W 51 min gorzowianin Mateusz Kwiatkowski zmarnował sytaucję sam na sam z Kubasiewiczem, a w 58 min szansę na gola dla Falubazu miał Przemysław Mycan, ale strzelił nad poprzeczką.
W 60 min wszystko się zmieniło. Rafał Ostrowski dał się ograć Kwiatkowskiemu, swobodnie strzelił i Stilon wygrywał 2:1. Ten gol sprawił, że Falubaz rozsypał się zupełnie. Z minuty na Stilon opanowywał sytaucję i na tle zielonogórzan wyglądał jak zespół przewyższający ich o klasę, podczas gdy jeszcze kilka minut wcześniej obie ekipy walczył jak równy z równym. Efektem był trzeci gol dla gorzowian.
- To był nasz najlepszy mecz - ocenił trener Falubazu Andrzej Sawicki. - Z najlepszym rywalem z jakim tej wiosny graliśmy. Cóż, mieliśmy swoje szanse przy wyniku 1:1. Zespół walczył, nie poddawał się. Włożyliśmy w ten mecz wiele serca, a przecież graliśmy praktycznie gołą jedenastką. Inaczej rywal, mógł wprowadzić zmienników, którzy podnieśli jakość zespołu. Przegraliśmy, ale postawiliśmy ciężkie warunki Stilonowi.
Szkoleniowiec Stilonu Adam Gołubowski: - Przy stanie 1:0 mieliśmy stuprocentową sytuację, potem nie strzeliliśmy karnego, wreszcie dostaliśmy bramkę z karnego ,,do szatni”. Druga połowa mogła przebiec zupełnie inaczej, bo Falubaz był agresywny i walczył więc przez długi czas wcale nie byliśmy spokojni i pewni, że mecz już mamy wygrany. Byliśmy jednak piłkarsko lepsi i uważam, że zasłużenie zdobyliśmy trzy punkty.
Falubaz Zielona Góra - Stilon Gorzów 1:3 (1:1).
Bramki: Okińczyc (45 - karny) - Bartolewski (24), Kwiatkowski (60), Drame (84)
Falubaz: Kubasiewicz. Ostrowski, Górski, Droszczak - Cipior, Małecki, Athenstadtl (od 78 min Król), Ekwueme, Kobusiński - Mycan, Okińczyc.
Stilon: Rudnicki - Rymer, Ogrodowski, Kaczmarczyk, Łaźniowski - Pawłowski, Okuszko (od 59 min Zakrzewski), Flis, Ohedreao (od 59 min Świtaj) - Kwiatkowskil, Bartolewski.
Żółte kartki: Małecki, Athanestadt, Kobusińki, Bartolewski, Pawłowski; czerwona (po drugiej żółtej) Małecki
Sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 700.