Diana, trzyletnia suczka z Chybia, umierała okrutną śmiercią. Jej opiekunowie stanęli już przed sądem, a sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że na głodzenie psa patrzyły dzieci opiekunów.
Zimą tego roku w Chybiu na Śląsku Cieszyńskim doszło do śmierci psa. Diana, kiedy była szczeniakiem, mieszkała w domu, jednak po jakimś czasie została przeniesiona do budy. Później jej właściciel wyprowadził się z domu, a Dianę zostawił w budzie. Jak sam mówi, poprosił o opiekę nad psem siostrę i jej konkubenta, którzy zostali w domu. Mężczyzna wyprowadził się w grudniu 2018 roku, 7 lutego znaleziono truchło Diany. Przez ten czas pies był głodzony i pozostawiony opieki, zimę spędzał w nieszczelnej budzie. Sprawą zajęła się fundacja Psia Ekipa z Bielska -Białej. Niestety, nie zdążyła uratować Diany.
– Kiedy fundacja została zawiadomiona anonimowym telefonem o psie, który leży w budzie od kilku dni i się nie rusza, przyjechała na miejsce. Było już za późno, buda była pusta. Z informacji „opiekunów” wynikało że pies padł sam – tłumaczą inspektorzy z fundacji Psia Ekipa.
Sprawą zajęła się policja. Szybko okazało się, że pies został zagłodzony, a jego zwłoki właściciele zakopali poza terenem swojej posesji. Policjanci znaleźli ciało psa zapakowane w dwa worki, było zakopane bardzo płytko, prawdopodobnie ze względu na mrozy.
Weterynarz przeprowadził sekcję zwłok. Okazało się, że stan odżywienia Diany był fatalny.
– Wszystkie żebra było widać, głodzenie Diany musiało trwać około dwóch miesięcy, ten widok był okrutny – mówi Joanna Kraj, prezes fundacji Psia Ekipa.
Silne odwodnienie, wychudzenie oraz wyniszczenie organizmu” – tak weterynarz opisał przyczyny śmierci psa.
- 3 letnia Diana umierała powoli w męczarniach z głodu. Jak to możliwe w XXI wieku w sporej miejscowości na Śląsku Cieszyńskim? Jak to możliwe, że umierała na posesji, gdzie żyje rodzina z dziećmi? – pytają inspektorzy z fundacji Psia Ekipa.
W stan oskarżenia została postawiona para, na której posesji przebywała Diana w chwili śmierci. To młoda kobieta i jej konkubent, którzy wychowują trójkę dzieci. To oni mieli obowiązek zajęcia się psem, choć działacze z Psiej Ekipy chcą, żeby oskarżono także mężczyznę, który porzucił Dianę.
– Oni sami się przyznali, że mają zwyczaj karmienia zwierząt co dwa trzy dni. Mówili, że Diana dostawała jedzenie, tylko mniejsze porcje. Dlaczego zatem sekcja zwłok pokazała, że Diana została zagłodzona? I jak to możliwe, że to wszystko o działo się na oczach trójki dzieci – mówi Joanna Kraj.
Właściciel Diany tłumaczył, że kiedy opuszczał dom, zostawił siostrze i jej konkubentowi trochę karmy i 30 złotych, te wyjaśnienia też bulwersują obrońców praw zwierząt.
– Naszym zdaniem w stan oskarżenia powinien także być pozostawiony właściciel, który ją porzucił. Mężczyzna twierdzi, że odwiedzał psa, ale nikt go tam nie widział – mówi Kraj.
26 września w cieszyńskim sądzie odbędzie się rozprawa. Fundacja Psia Ekipa jest w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym.