W pierwszej połowie tego roku ZUS przeprowadził w województwie łódzkim 7600 kontroli prawidłowości wykorzystywania zwolnień lekarskich. W niemal czterech procentach pracownicy ZUS uznali, że chorzy zamiast leczyć się, wykonywali inne zajęcia. Niektórzy sami ułatwili pracę urzędnikom, bo to, co robili w czasie choroby... pokazywali na portalach społecznościowych.
- Bardzo często zwolnienie lekarskie służy sportowcom amatorom do udziału we wszelkiego rodzaju zawodach - twierdzi Monika Kiełczyńska regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa łódzkiego. - Z tego powodu zasiłki chorobowe stracili m.in. koszykarz, siatkarz, piłkarz, hokeista i kolarz. Mieliśmy też przypadek osoby, która w trakcie orzeczonej niezdolności do pracy poszła na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy. Wyjątkową pomysłowością wykazał się zaś pewien mężczyzna, który swoją nieobecność w domu podczas kontroli tłumaczył tym, że udał się do kancelarii cmentarnej, aby wykupić sobie kwaterę, bo uważał, że służba zdrowia tak działa, że na pewno nie zdążą go wyleczyć... Inny chory tłumaczył, że nie było go w domu gdyż musiał pojechać na cmentarz z teściową.
Okazuje się też, że coraz częściej tym, co robimy na zwolnieniach, interesują się pracodawcy, którzy w celu sprawdzenia swoich pracowników zatrudniają firmy detektywistyczne, rejestrujące wszelkiego rodzaju nieprawidłowości. Zebrana dokumentacja przekazywana jest następnie - w postaci zdjęć, płyt DVD, dokładnych relacji z obserwacji - ZUS-owi, po to, by wszczął on kontrolę i cofnął wypłatę zasiłku. W lipcu np. II Oddział ZUS w Łodzi otrzymał bardzo bogatą dokumentację, zawierającą ponad 200 zdjęć i ok. 10 filmików.
Do ZUS bardzo często wpływają też donosy od wścibskich sąsiadów lub od kolegów z pracy, złych, że muszą pracować za rzekomo chorego.