Uwaga, uwaga! Trump! [kanapa polityczna]
Prof. Roman Bäcker i Adam Willma komentują sytuacje polityczną w kraju i na świecie.
- Zmiany, zmiany… Nie tylko na naszym kontynencie. W Stanach Zjednoczonych trwa tryumfalny pochód Donalda Trumpa. Tym razem wygrał prawybory w Nevadzie. I to wyraźnie. Gdyby ktoś przed rokiem powiedział, że najpewniejszym republikańskim kandydatem będzie ekscentryczny milioner niemieckiego pochodzenia, uwierzyłby pan?
- Nie uwierzyłbym nawet, gdybym usłyszał to trzy miesiące temu. Dzieje się coś niewiarygodnego. W odstawkę poszedł były gubernator Florydy, Jeb Bush - syn i brat byłych prezydentów, który typowany był na groźnego kontrkandydata Hillary Clinton.
- Może dlatego, że jako jedyny z Bushów jest katolikiem?
- Rzeczywiście, w Ameryce, w której najsilniejszym wyznaniem jest ewangelikalny protestantyzm nie dodaje mu to popularności. Dlatego Trump pozwolił sobie nawet na otwartą krytykę papieża (ze wzajemnością zresztą). Bush jest z wykształcenia iberoamerykanistą i mężem Meksykanki, co z jednej strony powinno mu sprzyjać, bo lobby latynoskie w USA jest coraz silniejsze. Tymczasem jednak, ku przerażeniu najważniejszych polityków republikańskich, to Trump ze swoimi drakońskimi planami wobec nielegalnych imigrantów podbija serca wyborców. Na razie wydaje się, że nie ma kandydata, który mógłby mu dziś zagrozić. Prawdopodobnie więc w Wielki Wtorek, a więc w przyszłym tygodniu, Trump otrzyma nominację republikanów.
- Obserwatorzy podkreślają, że nie da się dziś w USA wygrać wyborów bez poparcia Latynosów.
- A jednak w obecnych czasach wszystko wydaje się możliwe, chociaż Trump zrobił wiele, aby spowodować ból głowy w swojej ekipie, zwłaszcza zapowiedzią zbudowania muru wzdłuż całej granicy z Meksykiem. Zapowiedział też stworzenie krajowego rejestru muzułmanów oraz zakazu wpuszczania do kraju przedstawicieli tej religii. Można sobie wyobrazić, z jaka temperaturą debaty mamy dziś do czynienia w poprawnej politycznie Ameryce. Słowo faszyzm odmieniane jest tam dziś we wszystkich przypadkach. Trump nie bardzo się tym przejmuje. Zacytujmy, żeby poczuć ten klimat: „Meksykanie uderzają w naszą gospodarkę, nie są naszymi przyjaciółmi. Uwierzcie mi, zabijają naszą gospodarkę. Stany Zjednoczone stały się śmietnikiem problemów innych nacji”.
- Jakby tego było mało, Trump nie miał oporów uderzyć w amerykańską świętość - w weteranów.
- Dostało się Johnowi McCainowi, który otoczony jest legendą dzielnego żołnierza choćby dzięki temu, że przetrwał niewolę w Wietnamie. Trump stwierdził, że dla niego bohaterami są ci, którzy nie dali się złapać. Z kolei interwencję w Iraku nazwał najgłupszą w historii. Teoretycznie powinno to okrajać Trumpowi kolejne części elektoratu, ale tak się nie dzieje. Nevada, w której wygrał - to stan w dużej mierze zasiedlony przez Latynosów.
- Będzie się działo.
- Język Donalda Trumpa nie ma nic wspólnego z demokracją, podoba się za to przeciętnemu Amerykaninowi, który lubi prosty przekaz, a jednocześnie nieobce jest mu amerykańskie poczucie wyższości. Problem w tym, że prezydent Stanów Zjednoczonych jest kimś więcej niż którykolwiek z europejskich przywódców. USA jest mocarstwem tworzącym porządek obecnego świata. Nie da się w Stanach Zjednoczonych rządzić uprawiając retorykę Orbana.
- Może fenomen popularności Trumpa polega na tym, że dawno już o najwyższy urząd w USA nie ubiegał się ktoś tak niezależny od największych grup wpływu?
- Bez wątpienia majątek wart 4 miliardy dolarów daje ogromną swobodę działania, ale każdy prezydent USA bez względu na stan konta musi liczyć się z wpływowymi lobbies. Te ostatnie najprawdopodobniej przeliczają właśnie możliwość dojścia Trumpa do władzy na pieniądze. I już wiadomo, że niektórym zdecydowanie Trump się nie opłaca. Z tego powodu np. Georg Soros wsparł finansowo Hillary Clinton.
- Dla Trumpa prawdziwym problemem będzie dopiero konfrontacja z kandydatem demokratów, który będzie uderzał w jego wizerunek człowieka nieprzewidywalnego.
- Jedno jest już pewne - podobnie jak pod innymi szerokościami geograficznymi także za oceanem dotychczasowa scena polityczna pęka w szwach i do głosu dochodzą kandydaci antysystemowi. Trump zapewne wyborów w USA nie wygra, ale na naszych oczach przeciera szlaki kolejnym śmiałkom.