Uśmiercenie psa Maksa. Słupski sąd nie zakończył sprawy
Sąd Okręgowy w Słupsku nie zakończył sprawy o bestialskie uśmiercenie psa Maksa. Oskarżonego mają przebadać psychiatrzy .
Maks, pies rasy mieszanej, maści biało-czarnej zakończył żywot 24 stycznia tego roku w Świtałach w gminie Damnica. Nie miał żadnych szans na przeżycie. Zwierzę zostało przywiązane do drzewa przez pijanych sprawców. Na jego głowę spadły ciosy zadane obuchem siekiery.
O uśmiercenie psa Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła jego właściciela 47-letniego Grzegorza B. i 25-letniego Przemysława B.
Najpierw Sąd Rejonowy w Słupsku wydał wyrok nakazowy. Obaj mężczyźni zostali skazani na kary dziewięciu miesięcy ograniczenia wolności i prace społeczne w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Sąd nałożył na nich trzyletni zakaz posiadania zwierząt oraz nakazał zapłacić po 500 zł na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce.
Od tego wyroku prokurator Beata Borzemska wniosła sprzeciw. Argumentowała, że czyn miał charakter bestialski. Bezbronne zwierzę przywiązano do drzewa. Pozbawiono możliwości ucieczki. Do uś-miercenia użyto siekiery. Po uderzeniu psa oskarżeni nie sprawdzili, czy pies żyje, czy też kona w cierpieniu. Natomiast motywem zabicia psa był fakt nałożenia na właściciela - Grzegorza B. mandatu karnego za brak nadzoru nad zwierzęciem. Sprzeciw wniósł także oskarżony Grzegorz B. Napisał w nim, że to Przemysław B. się przyznał i potwierdzi, że on - Grzegorz B. tego okrutnego czynu nie popełnił. Poza tym padł ofiarą pomówienia, bo konkubina zapowiadała, że go zniszczy.
Po tym przez Sądem Rejonowym w Słupsku rozpoczął się proces. Według policjanta, który był świadkiem, rzeczywiście, Przemysław B. przyznał się i wskazał miejsce uśmiercenia psa. Grzegorz B. - nie.
- Bo był ochroniarzem i miał pozwolenie na broń. Wiedział, jakie konsekwencje go czekają - zeznał świadek.
We wrześniu sąd wydał wyrok, skazując obu oskarżonych: Przemysława B. na pół roku więzienia, a Grzegorza B. - na osiem miesięcy. Jednak zawiesił warunkowo karę na trzy lata próby obu oskarżonym. Reszta wyroku brzmiała jak w poprzednim nakazowym.
W tej sytuacji prokurator złożyła apelację ze względu na rażąco niewspółmierną karę do popełnionego czynu.
Zdaniem prokurator, Przemysław B. zasługuje na trzy miesiące, a Grzegorz B. - na pół roku kary więzienia bez zawieszenia.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Słupsku odbyła się rozprawa. Przemysław B. nie stawił się na niej. Obrońca Grzegorza B. dołączył do akt nieskazitelną opinię wydaną przez zakład pracy Grzegorza B.
Jednak sędzia Robert Rzeczkowski oznajmił, że po analizie akt musi zadać oskarżonemu kilka pytań związanych ze stanem zdrowia i na ten czas wyłączył jawność rozprawy.
- Sąd postanowił powołać biegłych lekarzy psychiatrów na okoliczność, czy oskarżony w czasie popełniania zarzuconego mu czynu miał zachowaną poczytalność - odczytał później sędzia postanowienie. - Z uzyskanych informacji wynika, że istnieją wątpliwości w tym zakresie.
Teraz Grzegorz B. musi zgłosić się na badanie, a po wydaniu opinii przez lekarzy sąd wyznaczy termin rozprawy.