Usłyszysz: Ratunku, tonę! Podaj choćby kurtkę, koc, gałąź [zdjęcia]
Pokazali, jak ratować człowieka, pod którym załamał się lód. Z pomocą może pospieszyć każdy, ale musi to zrobić z głową.
- Pierwszą zasadą jest niewchodzenie na cienki lód. Korzystamy ze sztucznych lodowisk organizowanych na przykład na boiskach - przestrzega Roman Guździoł, prezes Rejonowego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Jeśli zaś pod kimś załamał się lód na otwartym akwenie, można mu pomóc nawet bez specjalistycznego sprzętu, jaki na co dzień wykorzystują służby ratownicze. Może to być zwykła kurtka, lina, koc, sanki, drabina, gałąź. Można wyjąć z samochodu linę holowniczą.
Prezes WOPR udzielił instruktażu dzieciom uczestniczącym wczoraj w bydgoskim Myślęcinku w półkoloniach. A że jest tam sztuczne jezioro, rady fachowca można było poprzeć praktyką - w przerębel skoczył funkcjonariusz Zespołu Prewencji na Wodach i Terenach Przywodnych Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Zrobił to w specjalistycznym kombinezonie.
- Ratunku, tonę! - jego krzyk i przenikliwy dźwięk gwizdka odbijają się od pobliskich wzgórz, na których szusują narciarze i śmigają na sankach dzieci korzystające z zimowych ferii.
Na wezwanie reaguje gotowy do akcji zespół Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy: mł. bryg. Sławomir Reszkowski, mł. asp. Radosław Nawrocki, starszy sekcyjny Paweł Dobrzyński oraz sekcyjni Szczepan Krajewski i Kamil Lewandowski.
W kilka sekund, wiodąc sanie lodowe, docierają do szamoczącej się w lodowatej wodzie „ofiary”. Takie sanie to najskuteczniejszy sprzęt do ratowania tonących w okowach lodu, toteż szybko wyciągają człowieka z wody i dostarczają do czekającej karetki Maltańskiej Służby Medycznej w Bydgoszczy.
Bardzo przydatna, co w następnej kolejności udowadniają strażacy, jest zwykła drabina. Potem stosują sanki, koło ratunkowe, koc i wreszcie jeden z nich (asekurowany przez kolegów liną) skacze w przerębel.
Można też uratować się samemu. Policjant pokazuje, jak skuteczne są kolce lodowe.
- Zawsze trzeba reagować z głową, tak aby nie narażać siebie - wyjaśnia mł. bryg. Sławomir Reszkowski. - To oznacza, że należy tej pomocy udzielić, ale też wcześniej powiadomić służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Takiej pomocy udzielił niedawno rowerzysta jadący rowerem bulwarami nad Brdą. Gdyby nie to, kobieta pewnie by utonęła.
- To ważne, żeby nauczyć się, jak zachować się na lodzie i pomóc tonącemu człowiekowi - podsumowuje przyglądająca się pokazom Kamila Ziółkowska, uczennica Szkoły Podstawowej nr 26 w Bydgoszczy.